Tylko w praktyce bo raczej nie w teorii
Układam puzzle samoistnej zbrodni
Rzucając światło z blaskiem swej pochodni
Z wieżowca dachu prosto na ten chodnikNie jeden raz, bo każdy był ostatni
Układałem części z życiowej rozsypanki
Gorzka prawda i te puste szklanki
Miały być powodem dalszej motywacji
Kiedyś była przy mnie tak naprawdę bardzo blisko
Patrząc tylko na nią myślałem że mam wszystko
Jednak znając życie to tak po prostu znikło
Został kruchy popiół bo zgasło te ognisko
Wystarczy raz pokochać wystarczy raz zaufać
By rozpaść się na części do życia siebie zmuszać
Ciało zniesie wiele lecz gdy umiera dusza
Zaciskasz mocno pętle niech skończy się ta burza
To nie uczucia proszą bym już skoczył
To obrzydliwości które widzą oczy
Mimo skupienia zawsze mnie rozproszy
Ta gorzka prawda męcząca każdej nocyTylko w praktyce bo raczej nie w teorii
Układam puzzle samoistnej zbrodni
Rzucając światło z blaskiem swej pochodni
Z wieżowca dachu prosto na ten chodnikZostaje sam bo nikt mnie nie rozumie
Zostaje sam jak bym leżał w trumnie
Jakoś się nie czuje już za bardzo dumnie
Kołysanka gra jak najlepiej umie
Ci co się śmieją umrą od rozpaczy
Nawet nie wiedzą co to teraz znaczy
Jak masz dwie ręce łap się już do pracy
Nikt Ci nie poda nic złotej tacy
Zostaniesz sam bo koledzy nie są wieczni
Samotność Cię zbije bo życie to drapieżnik
Ja od dziecka sam więc możesz podać ręcznik
Karuzela śmierci w głowie robi mętlikTylko w praktyce bo raczej nie w teorii
Układam puzzle samoistnej zbrodni
Rzucając światło z blaskiem swej pochodni
Z wieżowca dachu prosto na ten chodnik