– Ale fatalnie dziś wyglądasz – rzuca na przywitanie Samantha.
Nie docieram nawet do wejścia szkoły, gdy dogania mnie.
– Wyglądam tak, jak spałam – mamroczę, wzruszając ramionami.
– Czyli noc jak noc. – Zerka na mnie, zaciekawiona.
– Prawie – odpowiadam.
– Prawie? – powtarza po mnie pytająco.
– Mój sen zmienił się i był... Jakby to powiedzieć... – zastanawiam się przez chwilę.
– Jaki był? – ponagla mnie Sam.
– Jezu, Sam – wzdycham – był inny. Biegłam przez las, raniąc gołe stopy. Wspięłam się na drzewo, a głos zniknął. Potem wyszeptał mi coś do ucha i obudziłam się z krzykiem. Mama i Lena wszystko słyszały i wpadły wystraszone do mojego pokoju.
– Pierniczysz? – Wybucha śmiechem.
– To nie jest zabawne – markotnieję.
– Cześć, Iris. – Słyszę głęboki głos ze snu. – Sam.
– Cześć, Bradley – szczebiocze podekscytowana Sam, a ja milczę, nie potrafiąc nic z siebie wydusić.
Chłopak przechodzi koło nas i gdy słyszę, jak jego kroki oddalają się od nas, łapię ostro powietrze do płuc.
– Co jest z tobą, Iris? – pyta smutno Sam.
– Nie potrafię przy tym chłopaku zachowywać się normalnie. Paraliżuje mnie.
– Teraz każde spotkanie z nim będzie tak wyglądało? – Wpatruje się we mnie z przejęciem.
– Nie wiem, ale póki sen się nie skończy, pewnie tak będzie. Najdziwniejsze, że ten zmienił się tak raptownie, kiedy wczoraj pierwszy raz miałam z tym chłopakiem styczność.
– Wygląda na to, że jest nowy. Ale nie ma problemu z zaklimatyzowaniem się – zauważa Sam.
– Jak to nie ma problemu? – zaciekawia mnie.
– Gdybyś zachowywała się normalnie, to byś widziała, z kim się trzyma. – Pokazuje mi język, odgryzając się. – Kumpluje się z Loganem Oldmanem, Codym Tuckerem i Davidem Shelley.
– Tym Davidem Shelley? – pytam znacząco. – Naszym kapitanem drużyny futbolowej?
– We własnej osobie. – Kiwa głową. – Jak przypuszczam, Bradley jest kuzynem Davida, bo widać nieznaczne podobieństwo między nimi. Tylko że ten nowy jest nieco wyższy i bardziej umięśniony od Davida. – Sam szczerzy się do mnie.
– Nic ci nie umyka, co? – Wymyka mi się śmiech.
– Czekam na twoją reakcję, aż sama go zobaczysz. – Urywa temat, ciągnąc mnie do sali.
Nie zaprzeczę, że David Shelley jest najprzystojniejszym chłopakiem u nas w szkole i najbardziej pożądanym kąskiem przez wszystkie dziewczyny w mieście. Ale jeśli Sam ma rację i Bradley wygląda tak, jak go opisuje, to David ma rywala w osobie swojego kuzyna. A ja muszę trzymać się od nich wszystkich z dala. Mam jakieś dziwne przeczucie, że im bardziej zbliżę się do Bradleya, tym moje sny staną się coraz gorsze do zniesienia. Staram się o tym nie myśleć aż do przerwy na lunch, kiedy do stolika przysiadają się do nas Gina z Doną, dwie najbardziej napalone laski w szkole.
– Widziałyście nowe ciacho? – pyta oblizując usta Dona.
– A czy mogłoby to ujść naszej uwadze? – ratuje mnie Sam.
– Chyba tylko ślepy nie zwróciłby uwagi na tego przystojniaka – dodaje Gina.
Nagle słyszę przy swoim boku głośny śmiech mojej przyjaciółki. Wiem, co sobie pomyślała. Idealnie sama wpisuję się w ten obrazek.
– Rozbawiłam cię? – pyta zdezorientowana Gina.
– Nie, tylko przypomniało mi się coś śmiesznego – zbywa ją Sam.
Dziewczyny kręcą na nią głową, ale ignorują jej głupie zachowanie. Zaczynają trajkotać o wszystkim, co dzieje się w szkole. Opowiadają o zdarzeniu z Kim i Scottem w męskim kiblu, z czego śmieję się aż do łez. Przez te głupie koszmary zapomniałam o swoim nastoletnim życiu. Powinnam pójść z Sam na jakąś imprezę, bo jeszcze trochę, a oszaleję od ciągłego przebywania w domu.
Nagle w stołówce rozlega się hałas, a dziewczyny wzdychają, wpatrując się w coś, co znajduje się za mną. Moje plecy zaczynają mrowić w jakiś dziwny sposób, jakby ktoś mi się uważnie przyglądał. Czuję ciarki na ciele i wzdrygam się przez to uczucie.
– Czy mi się wydaje albo mam omamy, że Bradley wpatruje się w naszą Iris? – Ścisza swój głos Dona.
– Czyżbyśmy coś przegapiły? – Teraz nie będzie mi tak łatwo się pozbyć ich podejrzeń.
– Nie wiem, o co temu chłopakowi chodzi – bronię się.
– Podszedł do nas i przedstawił się – ratuje mnie ponownie Sam. – To tyle, to ja bardziej z nim gadałam, a Iris...
– Co Iris? – przerywa jej Gina.
– Jakbyś mi nie przerywała i dała dokończyć, to już dawno byś się dowiedziała – beszta ją Sam.
Z tyłu dochodzą kolejne ożywione szepty i nagle zostajemy wszystkie otoczone przez grupę wyrośniętych facetów. Sam nie jest dane dokończenie tego, co chce powiedzieć, bo zbiera swoją szczękę ze stołu. Staram się nie patrzeć w bok, gdy ktoś siada obok mnie na wolnym miejscu i słyszę znajome chrząknięcie. Proszę, oby to tylko nie był on. Proszę.
Ale moje modły nie zostają wysłuchane.
– Ostatnio nie wyszło nam dobrze poznanie się. – Czuję, jak moje ciało nagle rozluźnia się i reaguje na jego głos zupełnie inaczej niż ostatnio. Ten wydaje się dość głęboki, ale nie ma w nim już tego mrocznego dźwięku. – Jestem Bradley. – Wyciąga przed moją twarz swoją wielką dłoń, a ja wpatruję się w nią zszokowana.
Nie lubię zachowywać się jak skończona kretynka i powoli, ale ostrożnie odwracam się do niego, chwytając jego rękę, a on owija palce wokół mojej dłoni.
– I... – Wtedy po raz pierwszy spoglądam na niego i nie potrafię nic z siebie wydusić. To, jak opisywała go Sam, jest dalekie od tego, co mam przed sobą. Jest oczywiście wielki i barczysty, ale to istny bóg z ostrym zarysem szczęki w ciele mężczyzny. Boże, skąd biorą się tacy faceci? I czemu ten głos musi należeć właśnie do niego?
– Iriis – mówi za mnie, ale wypowiada moje imię, jakby smakował go na swoim języku, z przyjemnym przeciągnięciem.
– A co się stało, że zaszczyciliście nas swoim towarzystwem? – pyta kokieteryjnie Dona, a ja nie potrafię oderwać oczu od Bradleya.
– Nasz kolega chciał zamienić kilka słów z Iris – wyjaśnia bez ogródek David.
– David – warczy seksownie Bradley.
– No co? Wpadła ci w oko i nie ma czego się wstydzić – śmieje się David, a pozostali dołączają do niego.
Tylko nasza dwójka siedzi cicho, wpatrując się w siebie. Czując się lekko zawstydzona całą tą sytuacją, odwracam głowę i wlepiam wzrok w swoje dłonie. Nie wiem, co powinnam powiedzieć, ale chciałabym teraz zniknąć. Cała szkoła będzie miała o czym plotkować. Może i jestem dość otwartą dziewczyną i zazwyczaj nie stronię od flirtowania, ale w tym przypadku jest inaczej.
– Może pogadamy w cztery oczy? – Podskakuję, kiedy czuję oddech Bradleya na uchu. – Domyślam się, że trochę speszyłem cię swoją osobą.
Bez zastanowienia wstaję i niczego nie wyjaśniając, ruszam pospiesznie w stronę wyjścia. Stołówka ożywa mieszającymi się szeptami, a gdzieś wśród nich słyszę wołającą mnie Sam. Nie zatrzymuję się, dopóki nie docieram do swojego samochodu. Czuję się wyssana z energii i postanawiam wrócić do domu. Mam dość wrażeń jak na ten dzień.
Całość tekstu ukaże się 26 września w antologii "Deszczowe sny" wydanej nakładem wydawnictwa WasPos.
![](https://img.wattpad.com/cover/197667344-288-k31414.jpg)
YOU ARE READING
Deszczowe Sny - Antologia (premiera: 26.09.2019)
RomanceWyrusz z nami do krainy snów nie zawsze spokojnych, gdzie deszcz spada niekoniecznie z nieba. Jeśli masz wystarczająco wiele odwagi, przekonaj się, o czym może śnić czarownica, dlaczego demony nie miewają snów i jak czasem romans ze słodkiego, senne...