Rozdział ósmy

87 6 1
                                    

Dialogi:
Normalne litery - angielski
Pochyły tekst - rosyjski

Lecieli nadal, przelatywali nad Szwajcarią. Clint włączył autopilota i poszedł na tyły, by się trochę przespać na ławie, która nie była zbyt wygodna do leżenia. Natasha, jednak wolała nie spać. Wiedziała, że gdy przylecą do Budapesztu, to od razu będą musieli zabrać się za robotę, ale nie mogła zasnąć. Myśl o tym, że ktoś mógłby zabić jej najlepszego przyjaciela była przytłaczająca dla jednej osoby, nawet jeśli była nią agentka z T.A.R.C.Z.Y.

Otrąciła takie myślenie na bok. Najważniejszą sprawą jest teraz misja. Patrzyła się w dal na widoki chmur, które mijali. Chciała być czujna, bo nie ufała takim wynalazką, jak autopilot. Spojrzała na Bartona, który spał. Wszyscy zakochani mówią, że jak ich druga połówka słodko śpi. Romanoff tylko patrzyła przez chwilę na niego, a potem odwróciła głowę. Pomyślała, że lot z Red Gurdianem to był jakiś koszmar. Uśmiechnęła się na myśl, że będzie ze swoim przyjacielem na misji.

Po dwóch godzinach prawie dolecieli na miejsce. Kobieta zachwycała się widokami, gdy przelatywali nad Węgrami. Czuła się, jak w domu. Poszła na tyły statku, by obudzić nadal śpiącego Clinta. Szturchnęła go w rękę, żeby się obudził. On tylko jednak, przewrócił się na drugi bok i coś mruknął. Natasha spojrzała się jeszcze raz na niego, odwróciła się, a potem wpadła na pomysł, jak obudzić wspólnika. Nachyliła się nad jego uchem, a następnie krzyknęła: - AWARIA!!!
Zdezorientowany wstał z łóżka. Chciał szybko sprawdzić, co się dzieje, a potem naprawić całą sytuację, ale zatrzymała go Nat, która powiedziała, że nie ma żadnych usterek i zaraz będą w Budapeszcie. Clint udał, że robi obrażoną minę. Kobieta zaczęła się śmiać, ale nie jak zawsze, tylko szczerze, z środka swego serca. Zwykle jej śmiech był sztuczny, jakby robiła to z przymusu. Tym razem jej głośny śmiech wypełniał cały statek. Clint natomiast uśmiechnął się, a potem nie mógł wytrzymać i zaczął śmiać się razem z nią, aż do Budapesztu.

Po chwili usłyszeli alarm, który oznaczał, że mają lądować. Zawsze w takich sytuacjach trzeba zrobić to mechanicznie, bo statek wylądowałby w zupełnie innym miejscu albo co gorsza, wpadłby na coś, a potem nie byłoby można już niczego naprawić. Brunet pobiegł do kokpitu, a zaraz za nim rudowłosa. Oboje siedli na swoich miejscach (on - na głównym miejscu pilota, a ona na miejscu, które jej zostało). Wcisnąl kilka przycisków i zaczęli obniżać swój lot. Gestem ręki pokazał, by się już przebierała, bo zaraz lądują. Skinęła głową i ruszyła do malutkiej łazienki, w której znajdowała się tylko toaleta oraz jakiś mały zlew. Przed drzwiami do łazienki miała naszykowany strój, który miała ubrać na misję. Zabrała ze sobą torbę i poszła się przebrać. Nie zostało jej zbyt wiele czasu. Weszła do toalety i zatrzasnęła drzwi. Nie było dla niej problem przebranie się w strój na misję. Niektóre agentki narzekały na swoje kombinezony, ale ona uważała, że są wygodne, a już w szczególności lepsze są od tych, które nosi się na misje w Czerwonym Pokoju. Nie jest oczywiście specjalistką, ale raz już była na misji dla nich.

Po około dziesięciu minutach była już gotowa do wyruszenia na misję. Wyszła z łazienki i ruszyła do Clinta, który również był gotowy. Wylądowali na miejscu, a dokładniej na lotnisku, na specjalnym parkingu, który załatwił Fury we własnej osobie. Wyszli. Natasha rozprostowała nogi i wdychnęła powietrze, które było jej tak odległe, a zarazem tak bliskie. Popatrzyła na swojego przyjaciela. Cieszył  się trochę mniej niż ona, chociaż wyglądał na szczęśliwego (pewnie z powodu, że wylądowali). Wzięli swoje bagaże i poszli do hotelu, do którego byli już zarejestrowani miesiąc przed. Clint podczas drogi narzekał na barierę językową pomiędzy nimi, a ludźmi z tych stron. Jednak ona zapewniła go, że ma wszystko pod kontrolą. Liczyła na to, że potrafią na Węgrzech mówić po angielsku, a jak nie to po rosyjsku.

Czarna Wdowa - Kobieta z Czerwonego PokojuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz