na pełnej kurwie wjechałem do biedackiej chaty tamtej barmanki która nazywa się kenzie.
Tak bardzo nienawidzę jej imienia, że nawet nie mogę o tym myśleć. Po drodze musiałem zajechać po apap moc, bo tak mnie rozbolała głowa na myśl o jej imieniu..
- TY szmaciuro z pustyni! - krzyknąłem, aż rozbolało mnie gardło. Musiałem sięgnąć do kieszeni moich super spodni po super tabletki na moje super gardło.
- Ale co ty tutaj robisz! - odkrzyknęła, a ja wybuchłem śmiechem, bo jej głos mnie śmieszył.
jej morda mnie ogólnie śmieszyła.
Zatwerkowałem zwycięsko, bo jestem ładniejszy i przystojniejszy.