- Chodź, Lisia Łapo!
Orla Gwiazda spojrzał w kierunku córki, przywołując ją ruchem ogona. Lamparcia Łapa już stała przy mentorze, czekając, aż druga uczennica do nich dołączy. Ruda kotka chwyciła w zęby ostatni kęs myszy i podniosła się z mchu, którym wyłożona została część głównej jaskini. Przeżuła jedzenie, podbiegając do ojca i czarnej koleżanki.
- Dokąd idziemy? – spytała, niepewnie strzepując ogonem. Przez ostatnie dni, po tym, jak Rysi Pysk nie mógł jej trenować, Orla Gwiazda został jej tymczasowym szkolącym. Przywódca klanu był dobrym mentorem, ale kotka czuła, że trzyma ją jak najdalej od siebie. Jakby bał się, iż kotka nie będzie wystarczająco dobra i nie chciał się do niej przyznawać. Uczennica nie zamierzała dać mu tej satysfakcji. Przykładała się do każdej wykonywanej pracy, walczyła ze wszystkich sił i naśladowała każdy jego ruch. Nie zauważyła jednak zmiany w jego nastawieniu. W czasie treningu obrzucał ją oschłym spojrzeniem, a poza tym zwracał uwagę tylko na Lamparcią Łapę.
- Na patrol w dół gór. W kierunku granicy z Klanem Chłodu – miauknął cicho i odwrócił się. Ruszył truchtem w kierunku wyjścia i po chwili biegł przez góry. Lisia Łapa ruszyła za nim. Poduszki jej łap zdążyły się już zagoić, ale pazury ciągle ją bolały. Na szczęście potrafiła nie okazywać bólu i przy okazji szczególnie nie kuleć. Bała się jednak, że kiedy znów będzie musiała skakać po skałach, to zrobi sobie jeszcze większą krzywdę.
W pewnym momencie Orla Gwiazda zwolnił i uniósł ogon.
- Czujesz coś? – zwrócił się do Lamparciej Łapy. Lisia Łapa automatycznie spięła się i uniosła łeb, otwierając pysk. Jej ojciec nie zwrócił na to uwagi i ciągle patrzył na czarną uczennicę. Ruda kotka starała się o nich nie myśleć i skupiła się na zapachach. W pewnym momencie wyczuła lekką woń nornicy i opuściła ogon, przypadając do pozycji łowieckiej. Po raz pierwszy ojciec zwrócił na nią uwagę i zmrużył oczy, obserwując ruchy córki. Lamparcia Łapa zerknęła w jej stronę i zaczęła naśladować zachowanie koleżanki. Ta ruszyła przed siebie, za zapachem. Nornica siedziała na kamyku, przy strumieniu, myjąc się. Lisia Łapa uśmiechnęła się lekko, widząc, że podłoże wokół jest gładkie i pozwoli jej na bezgłośne dotarcie do zwierzyny. Nagle zrozumiała, że zachowuje się nienaturalnie – jej ruchy nie są tymi, których nauczyli ją mentorzy. Nie ukryła się za głazem, czekając na odpowiedni moment, aby skoczyć, ale skradała się w stronę nornicy. Wiedziała jednak, że to, co robi, jest czymś normalnym.
W pewnym momencie napięła mięśnie tylnych łap. W tej samej chwili stanęła na mokrym kamieniu i poślizgnęła się. Wbiła pazury w skały, odzyskując równowagę i jak najszybciej skoczyła.
Nornica pomknęła wzdłuż strumyka, ślizgając się na wilgotnym podłożu.
Lisia Łapa była zdziwiona tym, jak automatycznie zareagowała. Pognała za zwierzyną, odrzucając do tyłu luźne kamienie i wodę.
- Wracaj! – wrzasnął Orla Gwiazda, a kotka usłyszała jak biegnie za nią. Ale czuła, że jest bardzo szybka. Skoczyła w kierunku nornicy i uderzyła łapą w jej grzbiet. Złamała kark zwierzaka i zabiła je na miejscu.
Dysząc ciężko zatrzymała się i zwiesiła łeb, lekko poruszając ogonem. Czuła zmęczenia, ale zarazem rozpierającą dumę. Złapała nornicę! Sama, bez niczyjej pomocy, po raz pierwszy w życiu!
- Lisia Łapo!
Wrzask jej ojca poniósł się po górach, sprawiając, że kotka zadrżała ze zdumienia. Odwróciła łeb i zerknęła w jego stronę. Orla Gwiazda maszerował w kierunku córki z wysoko uniesioną głową, strzepując ogonem.
- Co ty wyprawiasz?! – spytał z wściekłością, zatrzymując się przed samą kotką. Ta zadrżała zdumiona, pochylając łeb.
- Złapałam nornicę – szepnęła, napinając mięśnie. Ojciec uniósł łapę i wyglądał, jakby chciał ją uderzyć. Lisia Łapa skuliła się, odsuwając pożywienie do tyłu.
- Nie wolno biegać po górach bez zastanowienia! – krzyknął. – Nie wolno w ogóle uciekać mentorowi w pogoni za głupim zwierzakiem! Nie masz prawa się tak zachowywać! Co to była w ogóle za metoda polowania?! To nawet nie wyglądało jak zachowanie górskiego kota! – zmrużył oczy. – W sumie... masz wytłumaczenie. – uniósł górną wargę i ze wściekłością syknął: - Ty nie jesteś górskim kotem, tylko przybłędą.
Serce Lisiej Łapy zamarło i ból przeszył jej ciało. Zabrakło jej oddechu. Kotka poczuła, jak uginają się pod nią łapy, ale nie upadła.
- P- Przepraszam – wyjąkała, krzywiąc się. – Chciałam tylko złapać nornicę.
- No i złapałaś – warknął, po czym odwrócił się i ruszył w stronę Lamparciej Łapy. – Odprowadzę cię do obozu. Nie będziesz wychodzić, dopóki nie zrozumiesz, co znaczy być uczennicą.
**
Lisia Łapa leżała z wyciągniętymi łapami. Przymknęła oczy, ale nie spała. Nasłuchiwała. Po chwili, kiedy zrozumiała, że Lamparcia Łapa i Rysia Łapa śpią, wstała.
Ruszyła cicho w kierunku wyjścia. Wiedziała, że wyjście dla uczniów będzie strzeżone, ale to, którym wychodzili wojownicy, nie było pilnowane.
Tej nocy wartę sprawowała Żabie Oko. Kotka wyczuła, że wojowniczka siedzi kawałek dalej, przy legowisku starszyzny. Zmrużyła oczy, widać było, że z chęcią poszłaby spać. Lisia Łapa cicho potruchtała w kierunku wyjścia i skoczyła do góry, wspinając się po skałach. Poduszki zapiekły ją, kiedy obtarła je o szorstkie kamienie, ale nie pisnęła. Wskoczyła wyżej i po chwili podciągała się na sam szczyt skalnej ściany.
Kiedy wyprostowała się na samej górze, odwróciła łeb. Serce zabolało ją na myśl o tym, że opuszcza Klan Mroku. Ale w tym samym momencie przypomniała sobie, że ojciec jej nienawidzi, a ona sama nie nadaje się do życia w klanie. Przełknęła ślinę i ruszyła dalej.
Przeszła spory kawałek, kierując się tylko nosem i pamięcią, ale po chwili zrozumiała, jakie to niebezpieczne. W każdej chwili mogła spaść w jakąś przepaść, albo natrafić na watahę wilków. Zamrugała, usiłując odpędzić tę myśl. Musi opuścić góry, zanim znajdzie ją poranny patrol.
Cicho szła dalej, aż w pewnym momencie wyczuła znajomy zapach. Gwałtownie odwróciła łeb i otworzyła pysk, węsząc. Rozpoznała tę woń i z przerażeniem odwróciła się, gotowa, aby odbiec jak najdalej stąd. W tym samym momencie Wilcze Światło wyszła spomiędzy skał.
- Nie wygłupiaj się, dobrze? – poprosiła cicho, wbijając w nią świdrujące spojrzenie żółtych oczu. – Lepiej wracaj do domu, zanim coś sobie zrobisz.
- To nie jest mój dom – wyszeptała, zwieszając łeb. – Ojciec mnie nienawidzi, a klan uważa, że się do niczego nie nadaję.
- Kto tak uważa? Ja na pewno nie. – miauknęła stanowczo. – Jesteś niezwykła w tym, co robisz i jako jedyna potrafisz tak doskonale pokonywać przeciwności losu. Nie znam nikogo, kto tak dzielnie stawia czoła niebezpieczeństwom. Tylko ty jesteś w stanie trenować z wyłamanymi pazurami i obtartymi poduszkami. Rysi Pysk nie mówił ci tego, ale uważał, że jesteś wspaniałą uczennicą. Rysia Łapa podziwia cię, a Lamparcia Łapa zazdrości umiejętności. Twoja matka jest z ciebie dumna, a wojownicy patrzą z zadowoleniem na twój rozwój.
- Ale mój tata mnie nie chce! – krzyknęła rozgoryczona, zwieszając łeb.
- Bo jest głupcem! – syknęła Wilcze Światło, mrużąc oczy ze złością. Zdumiona Lisia Łapa poderwała głowę i wbiła w nią niedowierzające spojrzenie. – Taka jest prawda, Lisia Łapo, ale nie powtarzaj mu tego... Kiedyś wszystko zrozumiesz. – miauknęła, kręcąc łbem. – A teraz wracaj do obozu i idź spać. Opowiem ci wszystko... w swoim czasie.
Jak Wam się podoba ten rozdział? Co sądzicie o zachowaniu Orlej Gwiazdy, Lisiej Łapy i Wilczego Światła?
CZYTASZ
Wojownicy. Burzliwe Niebo
AdventurePrzepiękna okładka autorstwa @ritenby, bardzo dziękuję ❤! Książka na podstawie ,,Wojowników" autorstwa grupy Erin Hunter. Cztery klany żyją pomiędzy sobą w pokoju. Klan Mroku zamieszkuje tereny górskie, Klan Chłodu bagna, Klan Ostrza płaskowyże, a K...