Chapter 1

1K 79 21
                                    


[Shippuden]

Moja córka miała już cztery latka, a ja miałem dla niej coraz mniej czasu. Nagato dawał nam z dnia na dzień więcej misji, a ja tylko przerzucałem Kimiko z rąk do rąk, aby ktoś się nią zajął. Małą zacząłem trenować już od najmniejszych lat, aby była przygotowana na zło tego świata i usamodzielniła się jak najszybciej można. Wiedziałem, że zostawiając Kimiko z którymkolwiek członkiem organizacji daje im wolną rękę, aby nauczyć ją czegoś swojego. Byłem wdzięczny, że Nagato nie miał nic przeciwko, aby mała mieszkała z nami oraz tu przebywała. Miał co do niej plany i chciał aby wyrosła na potężną kunoichi, aby mogła dalej głosić nasze racje, gdy już my nie będziemy mogli.

Tego dnia zostawiłem małą Kimiko z Konan. Byłem wtedy spokojniejszy, bo wiedziałem, że nic jej się nie stanie. Deidara mógł przypadkiem o niej zapomnieć i wysadzić ją swoją sztuką, Kakuzu gdy tylko by mógł to by ją sprzedał, Sasori nie widział niczego oprócz swoich marionetek, a Hidan mógłby zapomnieć, że dziewczynka nie jest nieśmiertelna tak jak on.

Każdą wolną chwilę spędzałem z córką. Nie mogłem wysłać jej do szkoły ninja, od razu dowiedzieli się czyim może być dzieckiem i albo by ją zabili, albo zabrali, a tego bym sobie nie wybaczył. Jest moim oczkiem w głowie i zawsze będzie. Nie widziałem świata poza nią.

Gdy razem z Kisame wróciliśmy od razu poszedłem zdać Painowi raport, aby jak najszybciej spotkać się z Kimiko. Zapukałem do jego biura, ale odzewu brak. Zapukałem dla pewności jeszcze raz, ale nikt się nie odezwał, a drzwi były zamknięte. Wydawało mi się to dziwne, ale stwierdziłem, że zdam raport później i czym prędzej zmienię Konan, która opiekowała się teraz moją córeczką.

Obszedłem całą bazę, ale niebiesko włosa jakby rozpłynęła się w powietrzu, a śladu po Kimiko również nie było. Zaczynałem coś podejrzewać i się niepokoić.

- Itachi co tak łazisz i czegoś szukasz?Hm. - spytał Deidara, ale ja jakbym go zignorował.

Z własnych myśli i szalonego amoku wywołał mnie głos Hidana, który wydarł mi się prosto do ucha.

- KIMIKO JEST Z PAINEM NA TRENINGU, KONAN MUSIAŁA IŚĆ NA MISJĘ!!! - krzyknął.

Spojrzałem na niego poirytowanym spojrzeniem i przeklinałem w duchu jego nieśmiertelność. Odetchnąłem wiedząc, że Kimiko jest bezpieczna i że uczy się czegoś przydatnego. Usiadłem na kanapie i czekałem aż wrócą. Miałem w końcu chwilę dla siebie.

[Kimiko Uchiha]

- Spróbuj jeszcze raz - oznajmił wujaszek Pain, a ja ponownie wykonałam gest rękoma i spróbowałam wykonać technikę.

Wokół mnie pojawiła się mała czarna kulka, która odepchnęła jeden z kamieni. Spojrzałam na wujka z wielkim uśmiechem, byłam szczęśliwa, że w końcu mi się udało. Nie było to tak doskonałe jak wujaszka, ale zawsze coś!

- Dobrze, na dziś już sobie darujemy. Potrafisz już dużo jak na swój wiek, a to jeszcze poćwiczymy - oznajmił, a ja szybko podbiegłam do niego, abyśmy mogli wrócić do domu.

Wchodząc do środka zobaczyłam tatę, który siedział na kanapie i czytał książkę. Od razu do niego podbiegłam i przytuliłam.

- Tatku! Tatku! Wujek Pain nauczył mnie dziś Shirnara Tanzsei- wykrzyczałam szczęśliwa.

- Shinra Tensei, tak, tak. Jestem z ciebie dumny - poprawił mnie i pogłaskał po głowie.

Tata musiał mnie na chwile zostawić i porozmawiać z wujkiem Painem, więc pobiegłam pobawić się z braciszkiem Tobim. Uwielbiałam się z nim bawić i rozmawiać. Był najmniej nudny z wszystkich osób w domu i zawsze znalazł czas aby się ze mną bawić. Czasem podejrzewałam, że lubi on to bardziej ode mnie. Miał piękną kolekcje pluszowych misiów i często mi takie prezentował na urodziny.

Nawet od wujaszka Sasoriego dostałam małe drewniane lalki do zabawy. Byłam wtedy taka szczęśliwa, bo myślałam, że mnie nie lubi. Nie odzywał się nigdy do mnie i zawsze siedział zamknięty w pokoju. Lalki które robił były piękne i starannie wykonane. Z resztą wujaszek sam wyglądał jak taka laleczka.

Gdy tatko wrócił pomógł mi się wykąpać, a zaraz potem położył mnie spać, abym była wypoczęta na jutrzejsze treningi. Obiecał mi, że następny dzień spędzimy cały razem, a ja nie mogłam doczekać się tego dnia. Bardzo za nim tęskniłam.

***

Sasori został zabity zaraz na początku Shippudena, a

zaraz po jego śmierci do organizacji dołączył Tobi. Musiałam

zmienić ten moment, a w dalszych częściach może też się

coś nie zgadzać, ale przypominam, że to tylko opowiadanie

i możliwe są błędy w oryginalnej fabule.

Od następnego rozdziału zacznę bardziej przeskakiwać w fabule, aby

nie zamęczać dziecięcymi wątkami zbyt bardzo.


Wychowanka AkatsukiWhere stories live. Discover now