Wielki dzień nadszedł. Od teraz byłam oficjalnie przywódczynią Anbu. Cała uroczystość przebiegła bezproblemowo, a mieszkańcy wioski nie mieli nic przeciwko mojej osobie. Zapracowałam sobie na swoją dobrą renomę, nie było trudno, ale na pewno czasochłonnie.
- Pomóc w czymś? - spytałam wchodząc do salonu gdzie ujrzałam Sakurę.
- Nie trzeba, już prawie kończę - uśmiechnęła się przekładając niektóre książki.
- Moje mieszkanie już jest prawie gotowe - oznajmiłam, siadając na kanapie, która stała zaraz obok.
- Szkoda, miło było z kimś czasem porozmawiać, wbrew pozorom nie ma między nami takiej różnicy wieku - zrobiła smutną minę.
- To prawda, aż czasem dziwnie mi z tym, że jesteś moją ciocią, a Sasuke moim wujkiem. Przez długi czas dogadywałam się z nim bardziej jak z bratem - przyznałam.
- Co nie zmienia faktu, że się dogadywaliście - zaśmiała się.
- Czasem to nie było takie proste - pogładziłam kark ręką.
- Domyślam się - uśmiechnęła się.
Udałam się do pomieszczenia, które tymczasowo było moim pokojem i pakowałam ostatnie rzeczy. Ciężko było mi się z nimi pożegnać, lubiłam mieszkać z kimś, od dziecka w domu zawsze się coś działo i przewijało się pełno osób. Ale większość czasu i tak spędzałam w swojej kryjówce lub na misjach. To mieszkanie i tak miało być tylko tymczasowe.
Odłożyłam pudła w jedno miejsce i spojrzałam na zegar. Musiałam udać się do kryjówki, zawsze robiłam to nocą, ale dzisiaj po zmroku miałam misję w Anbu i nie mogłam pozwolić sobie na spóźnienie.
- Potrzebujesz czegoś z miasta? - spytałam przed wyjściem.
- Tak, moją córkę - wychyliła się Sakura zza rogu.
- A coś co mogłabym przynieść trochę później? - zaśmiałam się. - Mam misję i myślałam raczej, że na powrocie mogę coś kupić - wyjaśniłam.
- A to nie, dzięki. Uważaj na siebie - rzuciła na szybko i zniknęła za winklem.
- Wy też - krzyknęłam i wyszłam z domu.
***
- Kiedy zamierzasz mnie stąd wypuścić? - spytał lekko poirytowany.
- Gdy tylko będziesz sprawny, nie potrzebuję kaleki, który nie ma czucia w niektórych częściach ciała - odparłam, dalej dźgając igłami martwe części.
- Zajmij się lepiej twoją rybką pływającą w akwarium - kiwnął głową w stronę inkubatora.
- Z nim jest więcej roboty, nie dostał życia od jakiegoś tam boga - westchnęłam.
- JAKIEGOŚ TAM BOGA?! Ja ci dam gówniaro! - zamachnął się niezdarnie w moją stronę, skutecznie uniknęłam ciosu.
- No i jak ja mam cię takiego gdziekolwiek wypuścić? - spojrzałam na niego z politowaniem. - Nie zamierzam cię co chwilę składać w całość - odparłam obojętnie.
- Łaski bez! Sam sobie poradzę - oburzył się.
- Hahaha! Ale dobre! - zaśmiałam się.
- A żebyś się udusiła powietrzem! - wykrzyknął.
Złapałam za swoją starą księgę, którą otrzymałam od Orochimaru i zaczęłam wczytywać się w to kolejne wersy. Skoro jemu udało się przywrócić do życia paru jego żołnierzy, to i mi się uda uratować Kisame. Jak dobrze, że Orochimaru znalazł jego ciało i je przechował. Co prawda długo się o nie z nim dogadywałam, ale w końcu udało mi się je wykupić, a tanie nie było. Pieprzona żmija, powinien oddać mi je za darmo!
- Zamiast tak czytać te pierdoły, to opowiedz mi co zamierzasz - przerwał beztroską ciszę.
- Hidan już ci mówiłam, że to nie twoja sprawa jak na razie - przewróciłam oczami i zaznaczyłam stronę kawałkiem kartonu.
- Właśnie, że moja! To ja mam ci pomóc, więc chcę wiedzieć niektóre rzeczy - oburzył się jak małe dziecko.
- No dobra - westchnęłam i usiadłam przy jego łóżku. - Co chcesz wiedzieć? - zapytałam.
- Pociągam cię? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Jesteś niemożliwy! - krzyknęłam zirytowana i odeszłam z powrotem na drugi koniec pokoju.
- No weź, widzisz całe moje ciało w jego najlepszej odsłonie, całe nagie! Musisz coś czuć! - ciągnął temat dalej.
- Obrzydzenie, czuję obrzydzenie - przetarłam dłońmi oczy.
- Dobra dobra tylko żartowałem, porozmawiajmy na temat interesów - westchnął zrezygnowany.
- Lepiej przejdź do tych pytań, bo zaraz gówno się dowiesz - ponownie przysiadłam przy jego łóżku.
- Po co ci całe to Anbu? Masz mniej czasu, żeby zająć się mną i twoją rybcią - podparł się ręką, aby na mnie spojrzeć.
- Anbu ma dostęp do większości tajnych danych, a już zwłaszcza dowódca, do tego będę miała szybki kontakt z Hokage, czy to nie wystarczający powód? - spojrzałam na niego z politowaniem.
- Ah ty przebiegła lisico moja! - wykrzyknął i szeroko się uśmiechnął.
- Bez takich, to strasznie creepie - wzdrygnęłam się.
- Mniejsza, ty, ja i Kisame, tak? - spytał, na co ja przytaknęłam. - Co dalej?
- Pokażemy im na co stać Akatsuki, a raczej to co z niego zostało. Nie wykluczam też może kogoś dołączyć. Od dziecka byłam do tego szkolona, aby przejąć władzę nad organizacją gdy tylko zabraknie Nagato i gdy tylko zaczęłam znajdywać twoje kawałki poczułam, że to naprawdę możliwe. Wynegocjowałam też ciało Kisame od Orochimaru i będę miała chociaż was dwóch - uśmiechnęłam się chytrze.
- Myślałem, że zaprzyjaźniłaś się z tamtymi - dokończył zdanie gestem wymiotowania.
- To dobrze, że tak myślałeś, bo oni wszyscy mają tak myśleć. Jedynie na kim mi zależy to moja rodzina, a to wy nią jesteście. Kogo obchodzą inni? Od dziecka wysłuchuję jacy byliście okropni, ale nikt nigdy nie chciał wysłuchać mnie gdy mówiłam jacy byliście wspaniali dla mnie, jak bardzo was wszystkich kochałam, a oni mi was odebrali. Moją rodzinę - mówiłam coraz bardziej zdenerwowana.
- Zaraz się poryczę - wykrzyknął udając wzruszonego. - A co z Sasuke? - dopytał po chwili.
- Mówisz o mordercy mojego ojca? Niech gnije w piekle za to co mu zrobił, egoista. Potem śmie jeszcze wspominać Itachiego! Rozumiesz?! - walnęłam pięścią w szafkę która stała obok, a ta się rozleciała.
- Spokojnie młoda już do... - próbował mnie uspokoić.
- Ci ludzie nie wiedzą jak to jest być potworem! Nie wiedzą jak ciężko pracuje się ,aby odbudować relację z całym światem. Nikt tego nie wie! Straciłam wszystko co było dla mnie ważne. Rodzinę, szacunek i honor. Powinni mnie zabić już na wojnie, ale próbowali udawać dobrych ludzi. Pierdu pierdu, widziałam ten ich strach i politowanie - krzyczałam.
- Kimiko ju..... - przerwał mi.
- Teraz zobaczą co oznacza strach. Piękny widok ich przerażonych twarzy i ludzi uciekających w popłochu przed tym co szykuję, Wielka Wojna Shinobi to przy tym nic - zaśmiałam się.
- Jak dobrze, że Itachi tego nie słyszy... - mruknął pod nosem.
YOU ARE READING
Wychowanka Akatsuki
FanficGdy ukochana Itachiego Uchihy zmarła przy porodzie ich dziecka, ten musiał przejąć pełną odpowiedzialność nad malutką istotką. Nie mógł pogodzić ze sobą pracy w organizacji i wychowania dziecka, lecz jego wspólnicy starali się mu pomóc na każdym kro...