Prolog

1.1K 11 1
                                    

Witajcie! Miło mi was powitać w prologu mojego pierwszego opowiadania. Chciałbym podziękować @nefelcia za pomoc w tworzeniu! Bez ciebie to by się nie udało! Nie przedłużając zapraszam to czytania ;)


- Maks! Wstawaj! Ile można spać? Już dziesiąta - krzyczała moja mama przez najprawdopodobniej całe mieszkanie.

Mogła przecież podejść do mojego pokoju i zapukać. Nie mam aż tak twardego snu. Chyba przewidziałem co się stanie, bo nim zdążyłem się podnieść z łóżka, moja rodzicielka złapała za klamkę i bez większych uprzedzeń weszła do środka.

- O! Raczyłeś się obudzić, jak miło – odpowiedziała z przesłodzonym uśmiechem – jadę z Mają na zakupy, masz wszystko do szkoły?

Kocham moją mamę, ale czasami się zastanawiam czy mnie nie słucha czy jest po prostu nadopiekuńcza. Tydzień temu zrobiliśmy ostatnie zakupy i z pięć razy potwierdziłem, że wszystko mam.

- Przecież byłem na zakupach tydzień temu, nie musisz się martwić.

- No dobrze, ale i tak wstawaj, bo dzisiaj piątek czyli twoja kolej na robienie obiadu.

- Nawet południa nie ma – odparłem zdziwiony.

- Nie ma południa, ale nie wiem czy ugotujesz coś z tego co zostało w lodówce. My wrócimy około piętnastej, więc nie będzie już czasu. Zostawiłam ci pieniądze na blacie.

- Ok, już wstaję... - ziewnąłem przeciągle i wyciągnąłem z szafy bieliznę, czarną koszulkę i jasne jeansy. To jednak nie był dobry pomysł by robić maraton serialowy do czwartej rano, wiedząc, że następnego dnia musisz wstać wcześniej. Ale to uczucie gdy widzisz, że komuś smakują twoje potrawy jest nie do opisania.

- To miłego dnia! - powiedziała moja mama, dając mi całusa w policzek.

- I wzajemnie – kiedy wyszła udałem się do łazienki i ogarnąłem się jako tako żeby móc wyjść z domu. Włosów nigdy nie układam, zostawiam tę działkę mojemu łóżku.

Kiedy już wyglądałem w porządku, zgarnąłem pieniądze, telefon i wyszedłem z domu.

Gdy uporałem się z zakupami, to było już wpół do jedenastej. Oczywiście nie mogłem znaleźć tego co chciałem. Wróciłem do mieszkania i napisałem do Marty żeby wpadła. Marta to moja najlepsza przyjaciółka. Przyjaźnimy się od przedszkola wbrew tym wszystkim, którzy uważają, że przyjaźń damsko – męska nie istnieje. Ta dziewczyna jest dla mnie jak siostra. Co bywa zbyt emocjonalna i często mnie irytuje. To i tak kocham tę piękność. Trzeba zaznaczyć, że jej niebieskie oczy i świetna figura skradły serce niejednego chłopaka.

Po piętnastu minutach usłyszałem pukanie do drzwi. Kiedy otworzyłem, zobaczyłem brunetkę zwaną Martą Czerwińską.

- Hej! Co porabia mój rudzielec? - weszła do mieszkania z uśmiechem, która rzadko opuszczał jej twarz.

Co do mojego wyglądu to nie prezentuję się jakoś fantastycznie, jestem raczej niski i szczupły, choć jakieś tam mięśnie mam. Na mojej głowie zawsze panuje nieład, a moim największym atutem są zielone oczy.

- A myślę nad obiadem - odparłem idąc w stronę kuchni.

- Znowu jakiś eksperyment? - spytała zaglądając do lodówki.

- Tym razem wypróbowany przepis z małym udoskonaleniem – odpowiedziałem z wyraźną dumą, bo długo pracowałem nad tym „małym udoskonaleniem"

- Słyszę, że szykuje się coś niesamowitego. Zostanie jakaś porcja dla mnie?

- Jak to mówi moja mama : „Zawsze należy zostawić sobie zapas czasu, jedzenia oraz miejsca!". Oczywiście, że zostanie.

- Dziękuję!

- Jeszcze mamy czas, więc możemy coś obejrzeć w telewizji, jeśli masz ochotę.

- Chyba nie będziemy stać, a i tak muszę Ci coś powiedzieć - powiedziała z widocznym niesmakiem na twarzy. Czyli stało się coś grubego.

Udaliśmy się do salonu, a ja włączyłem jakiś losowy program.

- No to co się stało? - zapytałem z ciekawością i zmartwieniem.

- Kojarzysz Agatę Paś? - zapytała z wyraźnym zdenerwowaniem.

- Twojego arcy wroga? Nienawidzicie się chyba od pierwszej liceum.

- Słyszałam, że też planuje startować na przewodniczącą.

Wielu osobom może się to wydawać nic wielkiego, ale dla Marty stanowisko przewodniczącej jest bardzo ważne, odkąd pamiętam zawsze się udzielała w samorządzie. Ja też lubiłem to robić, jednak mimo wszystko wolałem pomóc komuś osobiście niż usprawniać i upiększać szkołę.

- Wygląda na to, że czeka nas niezła wojna, a obecność Orłowskiego i Nowickiego raczej nam nie pomoże – widziałem jak kłębią się w niej emocje, które tylko czekają na wybuch – ale poradzimy sobie. Możesz liczyć na wsparcie oraz głos mój i Zielana.

- Tymek już zaświadczył, że pomoże mi we wszystkim. Ale tobie też dziękuję – mówiąc to, przytuliła się do mnie, a ja oddałem uścisk.

- Damy radę – powiedziałem z uśmiechem i odsunęliśmy się od siebie.

- Dlaczego to musiała być Agata? - spytała samej siebie.

W pierwszej liceum Marta pracowała w parze na biologii z Maćkiem Orłowskim, z którym jeszcze wtedy Agata się spotykała. Marta nie wiedziała o tym i zaprosiła go na przyjacielski wypad do ulubionej knajpki. Agata źle to odebrała i wyszła z tego niezła kłótnia, po której nie potrafiły się pogodzić. Choć Agata zrozumiała, że Marta nie chciała jej odbić chłopaka. Nawet jak zerwali ze sobą konflikt Czerwińska – Paś nie zmalał. Nawet do tej pory potrafią kłócić się o drobnostki.

- Może obejrzymy jakiś film?

- Ok tylko coś lekkiego, bo muszę ochłonąć.

Ulżyło mi jak po paru chwilach znów się uśmiechała. Mimo że uwielbiam poznawanie nowych rzeczy, to trochę się obawiam nowego roku szkolnego.





Nowy rokWhere stories live. Discover now