Rozdział VII

537 12 4
                                    

Przepraszam wszystkich za tak duże opóźnienie! Następne rozdziały będą się pojawiać w odstępach jednego tygodnia. W skrajnych przypadkach dwóch. Życzę miłego czytania!


- Porozmawiałam z kilkoma uczniami o tym co chcieliby zmienić w szkole. Kilka rzeczy się powtarzało, ale było kilka ciekawszych. Jak będziesz miał chwilę to rzuć na to okiem – powiedziała Marta, której nie słuchałem za bardzo, bo byłem skupiony na myśleniu o swoim dzisiejszym treningu z Wiktorem.

- Eee? Co? Znaczy tak, jasne – odpowiedziałem zdezorientowany i popatrzyłem się na stojąca przede mną Martę. Trzymała w ręku jakieś kartki. Uniosła do góry jedną brew, schyliła się i spojrzała mi w oczy.

- Jakoś od środy chodzisz dziwnie zamyślony. Razem z Miłoszem nie jesteśmy aż tak głupi żeby chociaż się nie domyślać co lub kto – powiedziała naciskając na ostatnie słowo – zaprząta ci głowę.

- Dobra, faktycznie ostatnio mam trochę wątpliwości, ale w takim razie wiedza za wiedzę.

- Grasz w nieczystą grę – stwierdziła moja przyjaciółka i oboje się zaśmialiśmy – będziemy w Parku Skaryszewskim około osiemnastej. Spotkajmy się tam gdzie zawsze.

- Zrozumiano, a teraz daj te kartki.

- O, czyli mnie słuchałeś. Nie sądziłam, że masz taką podzielność uwagi – odpowiedziała zaskoczona.

- Nie, zgadłem, że o to chodzi – powiedziałem i znowu się zaśmialiśmy.

- To do zobaczenia później, jeszcze muszę iść do sklepiku, a ty sobie pomyśl w spokoju – pożegnała się ze mną.

- Dzięki. Pa – odpowiedziałem i znowu się zanurzyłem w swoich myślach.

Dużo myślałem o tym co jest między mną i Wiktorem. Nie znamy się bardzo dobrze. Przez poprzednie dwa lata nie rozmawialiśmy za dużo, jednak mimo wszystko coś sprawia, że ciągnie mnie do niego. Nie potrafię wyjaśnić jak to działa. Z jednej strony chcę dalej tworzyć i rozwijać tę znajomość, a z drugiej coraz bardziej się boję. Na szczęście dzięki Marcie to z siebie wyrzucę. Te wszystkie wątpliwości. Boję się tylko tego co mogą sobie o mnie pomyśleć. Chociaż skoro to podejrzewają to zapewne to akceptują. Do czego to doszło żebym wątpił w moich przyjaciół. Ogarnij się Maks. Twoja rodzina i przyjaciele to osoby, którym możesz powiedzieć wszystko. Przez te wewnętrzne problemy zapomniałem o tym. Czemu to jest takie trudne? Nie chcę aby moja relacja z Wiktorem została zniszczona przez jakieś pochopne wnioski i zachowania. Muszę być pewny swoich uczuć do Wiktora. Wtedy zobaczymy co przyniesie przyszłość.

**

Nareszcie koniec tej cholernej geografii. Wtorek to chyba najgorszy dzień tygodnia. Jak dobrze, że mam już go za sobą. Teraz zostaje tylko wziąć rzeczy na trening i pójść na salę gimnastyczną. Po drodze zauważyłem Agatę i Maćka, siedzących na ławce. Od razu przypomniało mi się to co powiedział mi Wiktor. Delikatnie ukłuło mnie w sercu na samą myśl. Trzeba znaleźć rozwiązanie na tą całą sytuację. Nie rozmyślając długo ruszyłem w stronę hali. Szybko przebrałem się w szatni i wszedłem na boisko. Zobaczyłem rozciągającego się Wiktora. W duchu przeklinałem go za ubranie tank topu. No ale cóż trzeba przyznać, że ma ładne plecy. Podbiegłem do niego i lekko poklepałem po plecach. Odwrócił się do mnie i pięknie się uśmiechnął. Spojrzałem na jego tors tylko kątem oka, ale już wiem, że nie będę fanem tej koszulki.

- I jak, gotowy na wycisk? - zapytał Wiktor z szyderczym uśmiechem.

- Z przyjemnością – odpowiedziałem równie cynicznie się uśmiechając

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 14, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nowy rokWhere stories live. Discover now