Rozdział IV

567 3 2
                                    

Witajcie! Zgodnie z obietnicą ten rozdział będzie dłuższy niż poprzednie. Kolejne będą się pojawiać od trzech do siedmiu dni. Zapraszam do czytania!


Piątek. Niestety piątek rano. Do spotkania z Wiktorem zostało kilka godzin. Dlaczego się tak ekscytuje? Sam tego nie wiem, ale wiem, że jeśli nie wstanę to nie zdążę zrobić śniadania. Dzisiaj moja kolej na przygotowywanie jedzenia, lecz najpierw muszę wstać i udać się do łazienki. Trzeba jakkolwiek wyglądać. Po skończonych porannych czynnościach poszedłem do kuchni wymyślić coś do zjedzenia. Kiedy zszedłem zauważyłem, już jedzącą wyszykowaną Maję.

- Dzisiaj ja robię śniadanie, mogłaś poczekać – powiedziałem do siostry.

- Nie mogę spać od czwartej. Czekałam na te targi od marca – wyglądała na bardzo podekscytowaną. Myślę, że nawet bardziej niż ja.

- No to zrobię dla siebie i mamy – odpowiedziałem.

- Mama musiała wcześniej pojechać do biura. Jakieś problemy z pracownicą czy coś w tym stylu. Nie zdąży już wrócić do domu.

- W takim razie nie muszę nic wymyślać – sięgnąłem po chleb i zacząłem przygotowywać sobie kanapki.

Kiedy byłem już najedzony i przygotowany do szkoły, napisałem do Tymka czy mam już wychodzić. W tym momencie usłyszałem jak drzwi się otwierają. Okazało się, że to Maja. Chodzimy do tego samego liceum, ale ona zawsze wychodzi po mnie. Ja wolę sobie zostawić kilkanaście minut zapasu.

- Tak wcześnie? Wszystko z tobą w porządku? - zapytałem.

- Nie mogę usiedzieć na miejscu. Jeśli nie wyjdę to oszaleję – powiedziała i wyszła.

- Tylko uważaj na siebie! - krzyknąłem.

- Dobra!

Kilka minut później przyszło do mnie powiadomienie. Zielony napisał :

Z: Czekam pod twoim blokiem. Streszczaj się.

Ja : Już, już. Wychodzę.

Nie wiem po co on cały czas po mnie przychodzi. To ja mam jego dom po drodze, więc mógłby po prostu poczekać. Rozmawiałem z nim o tym, ale on robił to dalej. Z drugiej strony to bardzo miłe. Wyszedłem z bloku i zobaczyłem Tymka, grzebiącego coś w telefonie.

- Hej, hej – powiedziałem i poklepałem go w plecy.

- Cześć. Dawno nie rozmawialiśmy.

- Wybacz, to z mojej winy. Ostatnio kursuję między Wiktorem, a Martą i w międzyczasie dochodzą moi znajomi z klasy. Jutro nadrobimy zaległości.

- Mam nadzieję, bo trochę nudno bez ciebie. Zwłaszcza, że ja sam niezbyt przebojowy. Całą energię zostawiam na parkiecie, więc zabieram trochę od was.

- My mamy jej tyle, że z chęcią się podzielimy, a teraz chodź. Wolę się już nie spóźniać na autobus.

Tymek zrobił pytająca minę. Zaśmiałem się lekko.

- Opowiem ci po drodze.

Idąc, bardzo dużo rozmawialiśmy. Przy Zielonym rozmowa to najlepsza forma spędzania czasu. Nie jest zbytnio energiczny, ale nadrabia optymizmem. Dlatego rozmawiając świetnie się z nim bawię. Opowiedziałem mu o drużynie siatkówki, o rozwoju mojej przyjaźni z Wiktorem. Kiedy doszliśmy na przystanek zobaczyłem Martę i moją zniecierpliwioną siostrę. Pierwsza z nich podbiegła do nas i się przywitała.

- Nie sądziłam, że kiedyś Maja będzie szybciej od ciebie. Wygląda jakby miała zaraz znieść jajko. Autentycznie – powiedziała Marta.

- Jedzie z moją mamą, na targi książki i komiksu. Czeka na to od marca.

Nowy rokWhere stories live. Discover now