Rozdział II

621 5 1
                                    

Witajcie w drugim rozdziale! Kolejny powinien pojawić się jutro albo w sobotę. Miłego czytania!

Dzisiejszy dzień zaczął się najnormalniej w świecie. Wstałem, zjadłem śniadanie, przygotowałem się do szkoły i wyszedłem z domu. Nic ciekawego. Po drodze na przystanek dostałem wiadomość od Tymka, że musi coś jeszcze załatwić przed szkołą, więc przyjedzie autem ojca. Zielony mieszka przy trasie, którą idę na autobus, dlatego przez całą drogę mogłem sobie spokojnie posłuchać muzyki. Doszedłem do celu kilka minut przed przyjazdem autobusu. Nie widziałem Marty. Postanowiłem do niej napisać :

Ja : Hej. Wszystko w porządku?

M : Zaspałam ;( Pojadę z innego przystanku i kawałek się przebiegnę. Nie czekaj na mnie, bo pewnie się spóźnię na pierwszą lekcję.

Ja : Tymek jedzie autem, więc może cię zgarnie, jeśli będzie przejeżdżał obok ciebie.

Tak się zagapiłem na telefon, że prawie bym nie zdążył wsiąść. Jak już zająłem miejsce, usłyszałem dźwięk powiadomienia :

M : Pisałam z nim, ale jedzie w zupełnie inną stronę. Nie martw się dam sobie radę. Muszę kończyć bo na następny autobus też się spóźnię. Do zobaczenia w szkole! Buźka ;3

Ja : Do zobaczenia ;)

Chwilę później byłem już w szkole. Kiedy wszedłem, przywitałem się z kilkorgiem znajomych i ruszyłem w stronę klasy. Po drodze zobaczyłem jakąś dziewczynę niosącą pudło.

- Hej. Może ci pomóc? - zapytałem.

Wyglądała na dosyć zdziwioną. Wyraźnie spodziewała się jakiegoś przystojnego i wysokiego faceta, a nie... mnie.

- Nie... Poradzę sobie. Dzięki – odpowiedziała zmieszana i poszła dalej.

- Widzę, że flirt to nie jest twoja mocna strona – powiedział do mnie Wiktor wyraźnie rozbawiony. Usiadł na ławce i gestem zaprosił mnie abym się dosiadł. Zdjąłem plecak i dołączyłem do niego. Znamy się od początku liceum głównie przez kłótnię Marty i Agaty. Nigdy nie byliśmy wrogo do siebie nastawieni. Wydaję się być miłym gościem, więc cieszę się, że mamy szansę się bliżej poznać.

Wiktor Nowicki znany jest również jako jeden z najprzystojniejszych facetów w szkole tudzież chodzący ideał. Trudno zaprzeczyć. Bardzo jasne niebieskie oczy wpadające niemal w szarość. Włosy koloru brązu zmieszanego z blondem oraz ciało. Z tego co słyszałem ze wdychania dziewczyn to wygląda niczym spod dłuta rzeźbiarza. Do tego mocne i męskie rysy twarzy. Jakby było mało to jeszcze gra w siatkówkę. Przy nim wyglądam jak jego młodszy brat. Jest ode mnie wyższy dobre dwadzieścia centymetrów. Dodatkowo delikatna uroda i zmierzwione włosy z pewnością nie sprawiają, że wyglądam na trzecią liceum.

- To bardziej pokazuje, że niektóre dziewczyny są płytsze niż kałuże po mżawce. Dla mnie ważniejsze jest wnętrze – powiedziałem z pewnością.

Wiktor dziwnie na mnie działa. Przy nim mam ochotę mówić i mówić. Ma jakąś niespotykaną aurę, która przyciąga ludzi. No i on sam wydaję się naprawdę miły.

- Chciałbym, żeby każdy tak myślał. Mam dość tych wszystkich ludzi, którzy oceniają po pozorach. Udają, że znają cię od podszewki. Z jednej strony mam gdzieś, co ludzie myślą na mój temat, ale z drugiej wkurzające jest to, jak oceniają mnie nic nie wiedząc. Dlatego cieszę się, że mam przy sobie ludzi, którym mogę zaufać, którzy mnie rozumieją. Gry drużynowe i współpraca uczy bardzo dużo – gdy to mówił jego wyraz twarzy zmieniał się z zirytowanego w szczęśliwy. Widać, że uwielbia to co robi, a przyjaciele są dla niego bardzo ważni. - Wybacz, że cię tak zanudzam głupimi rzeczami.

Nowy rokWhere stories live. Discover now