~Rozdział 8

4.1K 95 8
                                    

Biegliśmy przed siebie najszybciej jak było to możliwe. Spoglądałam co jakiś czas za siebie i widziałam, że tajemniczy mężczyzna biegnie za nami.

-Szybciej! - Wrzasnęłam do chłopaka i jeszcze bardziej zwiększyłam tępo.

Ostatni raz odwróciłam się na schodach prowadzących do zejścia na plażę. Widziałam, że mężczyzna zwolnił i przykucnął zmęczony. Zgubiliśmy go skręcając w stronę parku. Na zewnątrz rozpętała się straszna burza, a deszcz uderzał w nas jak małe kamienie. Zwolniliśmy trochę i dalej biegliśmy w stronę domu. Wpadliśmy do środka i zamknęliśmy porządnie drzwi. Zmęczeni i przemoknięci do suchej nitki oparliśmy się o ścianę i na cały dom było słychać nasze zdyszane, szybkie oddechy.

-Co to było? - Ledwo wydukałam z siebie zasapana.

-Nie wiem, jakiś psychol. - Odpowiedział równie zmęczony James.

Oboje rzuciliśmy się na kanapę i siedzieliśmy bez słowa.

Naprawdę popieprzone. Jakiś typ przerwał nam taki cudowny moment...

Odpoczęliśmy chwilę i napiliśmy się wody. Nie wiedziałam co zrobić żeby przełamać niezręczną ciszę panującą między nami. Najchętniej rzuciłabym się na bruneta i dokończyła to co zaczęliśmy na plaży, ale pewnie zrobił to tylko dlatego, że byłam smutna i chciał nie wiem... Pocieszyć mnie?

Nie mogłam skleić w głowie żadnego zdania, którego mogłabym teraz użyć więc wstałam bez słowa z kanapy i zaczęłam iść w stronę schodów.

-Hej, dokąd idziesz?

-Do siebie. - Odpowiedziałam jak gdyby to było oczywiste.

-Zostań. - Powiedział niemalże błagająco i wyciągnął rękę w moja stronę.

Nie wiedziałam za bardzo o co mu chodzi więc podeszłam do niego i stanęłam w miejscu z badającym wyrazem twarzy, na co się zaśmiał. Wyciągnął rękę jeszcze bardziej w moją stronę i złapał za moją. Szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie i posadził na kolanach. Objął mnie w pasie i przysunął twarz do ucha.

-Na czym to my stanęliśmy... Aa no tak. - Szeptał, a ja wzdrygałam się za każdym razem, gdy powietrze wydostające się z jego ust muskało moje ucho.

Chłopak musnął mnie delikatnie wargami w policzek po czym po raz kolejny złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Rękami błądził po moim ciele ostatecznie zatrzymując je na plecach pod przemokniętym materiałem bluzy. Ja za to wplotłam palce w jego miękkie, ciemno brązowe włosy, lekko zakręcone od deszczu. Choć ten jeden raz chciałam poddać się uczuciom i nie zastanawiać się nad tym co mam robić. W taki oto sposób moje ręce znalazły się na końcu bluzy Jamesa. Już miałam pozbawić go zbędnej części garderoby gdy on nagle chwycił mnie za rękę.

-Stój, nie możemy! Co ja kurwa wyprawiam? - Zakrył twarz rękoma i mocno położył głowę na oparciu kanapy.
-Przepraszam cie. To nie tak, że nie chce. - Zaczął się tłumaczyć, a ja zeszłam z niego zdziwiona i usiadłam obok.

-Tylko? - Pogoniłam go żeby mieć już to z głowy.

-Tylko obiecałem Kevinowi, że cie nie dotknę. Nie mogę kurwa! Po prostu nie mogę! - Uderzył ręką w oparcie i spuścił wzrok na podłogę.

-Ale chcesz? - Zapytałam ostrożnie i wpatrywałam się w niego oczekując odpowiedzi.

-Cholera, bardzo chcę... - Zaczął i spojrzał na mnie smutno swoimi boskimi, szarymi oczami.

-Tyle chyba wystarczy. Skoro oboje tego chcemy. - Przerwałam mu z nadzieją, że zmienię jego decyzję i położyłam rękę na jego kolanie.

-Aly naprawdę nie. - Zrzucił moją rękę i odwrócił się zrezygnowany.

It all started with a KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz