5.Decyzje niezależne

25 2 3
                                    

Wróciliśmy do szpitala, byłam zbyt przygnębiona, aby myśleć czy zwracać uwagę na cokolwiek, skuliłam się przytulając do Molly, nie byłam zdolna do płaczu, nie potrafiłam, nie mogłam, i nawet nie chciałam już płakać..
Następne kilka dni było puste, wydarte z emocji, poza rehabilitacją i wizytami w toalecie leżałam cały czas w łóżku albo patrzyłam na drzewa za oknem. Doktor na wizycie powiedział mi, że wypuści mnie do domu, gdy znajdzie mi miejsce do życia, i będę w stanie funkcjonować sama. Taka psychiczna agonia trwała jeszcze kilka tygodni, na zewnątrz zaczęłam zauważać pierwsze oznaki zimy, zaczęłam coraz porządniej jeść, wychodziłam na zewnątrz z Molly, powoli dochodziłam do normalnego stanu. Co wieczór zanim zasnęłam w myślach miałam obraz kamiennej płyty z jej imieniem..
Rano Doktor i Molly nie byli sami, przyszło dwoje policjantów i kobieta ubrana biurowo, nazbyt elegancko.
- Bianca, Twój stan poprawił się na tyle, że chciałbym Cię wypisać ze szpitala, zrobimy jeszcze badania kontrolne, dostaniesz leki a policja z Panią Sherm opowiedzą Ci resztę. Dużo zdrowia i siły życzę - wyszedł.
Molly zaczęła codzienne badania, gdy odezwała się Pani Sherm
- Nasza akademia chciałaby abyś do nas dołączyła, ośrodek spłonął, i nie chcemy Cię zostawiać bez domu i środków do życia, miałabyś zapewnione zakwaterowanie i wyżywienie.
- Miałabym tam pracować? - Nie szczególnie paliłam się do pracy w tym stanie. Molly skończyła i podała mi tabletki wychodząc.
Zauważyłam, że kobieta czeka na wyjście pielęgniarki, zamknęła za nią drzwi i usiadła na brzegu łóżka
- Ośrodek był oazą dla nadprzyrodzonych sierot, tak samo akademia dba o edukację i bezpieczeństwo wszelakich istot
- Wiecie? - byłam zdziwiona
- Szpital nie, dlatego chcemy Cię stąd zabrać, zanim coś zauważą, modyfikujemy też próbki Twoich badań, aby nie nabrali podejrzeń. W akademii nauczyłabyś się panowania nad swoją naturą, zajęcia z walki również nie zaszkodziłyby, mamy też inne przedmioty i warunki, które sprawią, że spodoba Ci się w akademii. Jestem przedstawicielką, jeśli się zgodzisz, spotkasz się z Dyrektorką i ona opowie Ci dużo więcej. Decyzja należy do Ciebie
- Dlaczego są z Panią policjanci? - rozważałam tę propozycję, nie miałam dokąd się udać
- Jeżeli się nie zgodzisz, zabiorą Cię do więzienia, niestety, ale istoty naszego pokroju nie mogą przebywać same bez nadzoru, bez przydziału między ludźmi, narażają nas na ryzyko ujawnienia a tego unikamy
- W zasadzie nie mam wyjścia? - decyzja zapadła, choć nie miałam wolnego wyboru
- W zasadzie to nie, więc jak? - kobieta wyglądała na wredną więc nie dałam się zwieść jej sztucznemu uśmiechowi
- Po badaniach, chcę się jeszcze pożegnać z Molly
- Dobrze, powiadomię Dyrektor żeby na nas czekała jak przyjedziemy
- Opowie mi Pani więcej? Jak tam jest, gdzie jest akademia?
- Nie, ja tylko dbam o rekrutację, całą magię tego miejsca przekaże Ci z chęcią Dyrektor, a do tego czasu, odpoczywaj, przyjdę, jak lekarz pozwoli Cię zabrać.

Zostałam sama z myślami, moje życie opierało się na wychowaniu i szkole normalnej, z uświadamianiem o rasach, zachowaniach i historii istot. Skoro nie mogę sama żyć, nawet nie miałabym do tego środków, może ta akademia nie będzie taka zła?
Molly zrobiła mi badania, wszystko sprawdzała i wróciła szybko z laboratorium
- Mamy trochę czasu do wyników, pojedziesz do tej akademii?
- Tak, nie mam gdzie się podziać, mogę tam się uczyć, zacząć jakkolwiek na nowo..
- Mam dla Ciebie niespodziankę. Ubierz się ciepło - wyszła z cwanym uśmieszkiem jakby dopiero usłyszała mega plotki. 
Ubrałam się, wzięłam rękawiczki od Molly, czekałam na nią i niespodziankę. Przyszła ze słuchawkami i przepaską, wyszłyśmy przed szpital, założyłam słuchawki i słuchałam spokojnej muzyki, gdy ona zawiązała mi przepaskę. Pomogła mi wsiąść na motocykl albo skuter i odjechałyśmy. Czułam się wolna, jechała szybko, przez co czułam się cudownie, trasa była krótka, zwinnie mijałyśmy wiele zakrętów, zatrzymałyśmy się, zabroniła mi ściągać opaskę, ale słuchawki zdjęłam. Prowadziła mnie kawałek, ustawiła w odpowiednim kierunku i odsunęła się
- Teraz możesz ściągnąć.
Rozwiązałam przepaskę, i ujrzałam wspaniały widok, grób Ellie był zadbany, z kwiatami i zniczami, uklękłam na płycie i położyłam ręce na zimnym, jasnym kamieniu
- Zawsze będziesz ze mną głupku, nigdy o Tobie nie zapomnę Els.. - na płytę spadła jedna, pełna miłości łza. Podniosłam się i przytuliłam Molly
- Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy
- Zanim wyjedziesz, powinnaś się z nią pożegnać, a na przyszłość, mam coś jeszcze - odsunęła się i zza nagrobka wyciągnęła niewielkie pudełko, podała mi je - Mam znajomego na komisariacie, dotarł do materiałów ze śledztwa, i zauważył, że rzeczy Elizabeth nie zostały nikomu przekazane, więc jako przyjaciółce, najbliższej osobie, należą się po cichu Tobie.
- Molly.. - rozpłakałam się
- Zostań z nią sama, poczekam na Ciebie jak będziesz gotowa - uśmiechnęła się szczerze i odeszła do motocykla.

Usiadłam na płycie po turecku, tak jak zwykłyśmy siadać jedna u drugiej w nogach łóżek i otworzyłam pudełko.
Uratowała się jej bransoletka z drewnianym księżycem, i małe pudełeczko prezentowe, miała metalową szkatułkę obitą skórą, może dlatego ocalała, była tam jeszcze jej mała bandana, czerwona, podpisana przez "najseksowniejsze laski". Założyłam jej bransoletkę, bandanę odłożyłam na bok, i sięgnęłam po pudełeczko, niewielkie czerwone, owinięte złotą wstążką, nie miałyśmy przed sobą sekretów, więc zdziwiłam się, że o tym nie wiem. Otworzyłam maleństwo i wyjęłam złożoną kartkę

Hej zołzo wszystkiego najlepszego! Masz już dwadzieścia lat za sobą, jeszcze wieczność do przeżycia. 
Dużo seksu, wspaniałej drugiej połówki, udanego życia i wkurzającej mnie obok! Planowałam to długo, chcę Ci podarować naszyjnik z tym, co Cię najlepiej ochroni, niezależnie od zagrożenia, bardzo drażnił mnie tojad i srebro, ale Tobie nie powinien szkodzić przez pewien czas. I wisisz mi naleśniki!

Kocham, Idiotka zwana Ellie ❤

Siedziałam na jej nagrobku płacząc, sięgnęłam w zawinięty materiał i wyjęłam piękny naszyjnik ze srebra, zawieszka była w kształcie serduszka z maleńkimi dziurkami w kształcie serduszek, powąchałam go i poczułam werbenę, tojad i zapewne jeszcze kilka ziół, otworzyłam zawieszkę, i zobaczyłam kawałki kamieni, suszone zioła i maleńkie piórka, były też ciężkie do zidentyfikowania kawałki różnych, wedle Els ochronnych elementów. Zamknęłam serduszko i obejrzałam je dookoła, było prześliczne, zawiesiłam je z dumą, schowałam pudełeczko do większego pocałowałam dłoń i przyłożyłam ją do kamienia
- Dzięki idiotko, kocham Cię.. - siedziałam tam jeszcze chwilę, bandanę schowałam do kieszeni, podniosłam się i podeszłam do pielęgniarki
- Naprawdę Ci dziękuję Molly, potrzebowałam tego
- To było w pudełku? Jaki śliczny! - oglądała naszyjnik z zachwytem - Niestety, Doktor się o nas upomina, wyniki masz w porządku, wypis gotowy, a Ty jesteś gotowa na nowy rozdział w życiu?
- Myślę, że tak, Els mimo, że nie tak jak bym chciała, jest ze mną - bawiłam się naszyjnikiem, myśląc o przyjaciółce.

Przez łzy pisałam ostatnie trzy rozdziały, siedzę i ryczę, gdyż pewne elementy są oparte na moim osobistym życiu. 

Akademia TerrayaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz