Ahh, poniedziałek..
Nawet w ośrodku nie lubiłam tego dnia, określanego przez Els jako jedna siódma piekła. Mimo wszechobecnego optymizmu głęboko w duszy obie byłyśmy pesymistkami, zawsze martwiłyśmy się co z nami będzie i czy kiedykolwiek ludzie się o nas dowiedzą, czy nie będzie wojny, a może nastanie tolerancyjna spokojna starość..
Słyszałam Josie w łazience, z ciężkim westchnieniem wstałam i zgarnęłam ciuchy, spakowałam urządzenia do torebki, usiadłam na łóżku i myślałam o przemianie Pameli i Eleanor. Jak bardzo bolało? Jak się czuły umierając, i jak rzekomo cudowne było przebudzenie..
Josie wyszła z łazienki w dobrym humorze, nawet w weselszych ciemnych ciuchach. Ogarnęłam się i zaczęłam rozmawiać z Josie o wampirach, niedługo potem wstała Abby, a gotka odpłynęła myślami nie słuchając mojego monologu, blondynka była już w łazience, gdy panna rozmarzona wróciła na ziemię
- Wszystko w porządku? - zapytałam z uśmiechem
- Tak, nic takiego, znaczy, ja się tylko zapatrzyłam, przepraszam - policzki Josie zapłonęły rumieńcem
- Lubisz ją prawda?
- Bardzo.. - zrobiła tak niewinną minę, że aż musiałam ją przytulić - Ona wie, tylko po prostu nie chcę być nachalna
- Spokojnie, jak można nie zauważyć, że ktoś kogoś lubi, zwłaszcza, gdy się mieszka z tą osobą?
- Dokładnie, będzie dobrze, poza tym ona teeeeaaa! - Mary-Louise spadła z łóżka - Auć? Ona też Cię lubi
- Wszystko okej? Coś nieźle grzmotnęło - Abby wychyliła się z łazienki a widząc koleżankę na podłodze zaśmiała się i zamknęła drzwi
- To nie było śmieszne! Kołdra mnie zaatakowała, opętana jakaś - usprawiedliwiała się Mary-Louise, zaczęła ogarniać się i pakować - I mówiłam serio, to widać - pogroziła palcem Josie.
Na śniadaniu dziewczyny tak nieśmiało, że aż uroczo na siebie patrzyły, podczas lekcji przekonałam się, jak dużo zmienia czyjeś ujawnienie. Te osoby miały część lekcji z odpowiednią grupą, były pochłonięte historią i dodatkowymi zajęciami samokontroli, poznawały nowych znajomych i najczęściej odcinały się od poprzednich kumpli. Harry spędzał bardzo dużo czasu z wilkołakami, Sean robił wspaniałe postępy, co rusz na korytarzu prezentował nowo poznane zaklęcie dzięki dziewczynom, on nadal, choć nieznacznie, utrzymywał kontakty z kumplami sprzed ujawnienia. Nowe w gronie wampirów obnosiły się z tym jakby ktoś je uhonorował najlepszym medalem, albo jakby awansowały społecznie, nikt nie wspominał jednak o karze, mają zakaz wizyt z zewnątrz, udziału w imprezach i zwiększoną niż standardowo po ujawnieniu ilość zajęć z samokontroli. Will i jak się dowiedziałam Philip zostali zawieszeni na miesiąc, odesłani do rodzin, a Alan na wakacje będzie pracował z wojskowymi. To wszystko złożyło się na niepewność i lęki wśród nieujawnionych, boimy się, że inni będą nas zmuszać do przemiany, wiele znajomości się zachwiało, zwłaszcza z wampirami.
Lekcje zleciały szybko, a na zajęciach dodatkowych z Mary-Louise cały czas rozmawiałyśmy o naszych przytulankach, moje zajęcia były trochę nudne, nadrabiałam historię, którą już znałam z zajęć dodatkowych.
Wracałam do pokoju myśląc o zadaniach i planach na resztę dnia
- Bianca! - Mary-Louise pomachała do mnie z pokoju wspólnego - Są nowe automaty!
Podeszłam do niej i z uśmiechem zauważyłam, że obok automatu z przekąskami stanął dumnie najbardziej pożądany obiekt, automat z napojami, w tym z kawą, i ku naszej uciesze z gorącą czekoladą. Czekając w kolejce po gorącą rozkosz rozmawiałyśmy o drugim automacie ze słodyczami. Poza stołówką to jedyny sposób, by coś przekąsić, a teraz poza słonymi przekąskami i lodami była jeszcze kawa i słodycze.
Z kawą, czekoladą i ciasteczkami wróciłyśmy do pokoju, Josie i Abby po usłyszeniu nowiny poleciały po coś dobrego, my zajęłyśmy stół, i w wolnych od jedzenia miejscach ustawiłyśmy komputery. Ostatecznie wszystkie zrobiłyśmy leniwie zadania, trochę posprzątałyśmy i rozwaliłyśmy się na łóżkach, Josie jak zwykle z Abby oglądały film na łóżku gotki, a my z Mary-Louise z niecnym planem ubierałyśmy się do wyjścia na zewnątrz, rzuciłam paczką herbatników w czekoladzie w przytulanki, po czym ulotniłyśmy się dając im trochę prywatności.
Rozsiadłyśmy się u dozorcy Jack'a, który przywitał nas ciepłą herbatą i uśmiechem
- Jak w akademii Bianco? Widzę, że z koleżankami się świetnie dogadujesz
- Jest bardzo przytulnie i miło, zajęcia są ciekawe i naprawdę radzę sobie z elektroniką, to zupełnie nowe życie po tym co było - zauważyłam
- Cieszę się, że się odnalazłaś, cóż mogę dla was zrobić młode damy?
- Chciałybyśmy poprosić o kilka rzeczy do skonstruowania podwieszanych ramek, trochę niewygodnie się ogląda filmy na krześle między łóżkami, zwłaszcza, że oglądamy często wszystkie cztery - pomysłodawczyni Mary-Louise wyjaśniła dozorcy jaki mamy pomysł na konstrukcję.
Zrobił notatki i zaprosił nas do drugiego pomieszczenia, były tam regały z narzędziami, aerozolami, smarami, miotłami oraz całym naręczem ściereczek i płynów. Przedstawił nam elementy z których możemy zrobić ramki, wybierałyśmy sznurki, listwy i wkręty, z nawet nadprogramową ilością materiałów podziękowałyśmy dozorcy i wróciłyśmy do budynku
- Zielarnia? Mają stół roboczy - szukałam miejsca do majsterkowania
- Dobra, lepsza byłaby sala teorii użycia broni, mają wygodniejsze ławki i drobne narzędzia, ale jest zamknięta - moja kompanka była ciekawa efektów pomysłu.
Przekazałam swoje materiały koleżance i szybko uprzątnęłam stół, rozłożyłyśmy wszystko i zaczęłyśmy robotę.
Do kolacji miałyśmy gotowe cztery ramki gotowe do przywiercenia, nie mogłyśmy się zdecydować gdzie powiesić, więc zrobiłyśmy dla każdej z nas. Z efektem naszej pracy, zbędnymi materiałami i dumą na twarzy oddałyśmy narzędzia chwaląc się pracą. Z drabiną dla bezpieczeństwa i Jack'iem wróciłyśmy do pustego pokoju, dozorca przywiercił nasze ramki, przymierzyłyśmy komputer na próbę i z radością oznajmiłyśmy sukces. Gdy dozorca wyszedł z drabiną poszłyśmy umyć ręce zastając zapłakaną Abby skuloną w kącie
- Abby co się stało? - uklękłyśmy obok niej, otarła łzy i starała się zgrywać twardzielkę
- Nic takiego, to tylko mała kłótnia..
Do pokoju weszła Josie po krokach jasno dawała znać, że jest wściekła, słyszałyśmy jak rzuca się na łóżko
- Byłam w szoku jak mi powiedziała co czuje, zanim zdążyłam zareagować uznała, że nic z tego nie będzie i się wściekła bo odbierała moje zachowanie dwuznacznie i podświadomie myślała, że też ją lubię - Abby załamywał się głos
- Spokojnie słoneczko, uspokoi się, też powinnaś - przetarłam blondynce łzy
- Ale ja też ją..
- Czujecie? - Mary-Louise zaczęła wąchać rozglądając się
- Coś się pali - wyszłam z łazienki widząc zszokowaną gotkę zrzucającą płonącą pościel z łóżka
- Nie wiem co się stało, byłam wściekła i kołdra zajęła się ogniem - Josie zaczęła deptać mały pożar, Abby przeszła koło mnie i pobiegła do gotki przytulając ją, ta z kolei nie chcąc jej poparzyć odsunęła ją od ognia
- Chciałaś się poparzyć?
- Nie chciałam żebyś Ty się poparzyła - Abby wtuliła się w Josie
- No i po problemie - Mary-Louise zwróciła uwagę na dogasającą samoistnie pościel
- Chodź głuptasie, trzeba to posprzątać - uśmiech, który Abby podarowała Josie był uroczy
- Zajmiemy się, tym, skoczcie do skrzydła szpitalnego, upewnijcie się, czy wszystko jest okej - zaproponowałam.
Pokój jeszcze się wietrzył, gdy dziewczyny wróciły, z uśmiechem oznajmiły ujawnienie Josie jako żywiołaka ognia, uczciłyśmy to oglądając do późna filmy na nowych ramkach, przytulanki się pogodziły, były wobec siebie bardziej otwarte, a atmosfera w pokoju była znacznie lepsza i mimo lekkiego zapachu spalenizny zasnęłyśmy zmęczone razem.Sięgnęłam do szafki aby wyłączyć budzik, który jakoś odległe dzwonił i natknęłam się na czyjąś nogę, otworzyłam oczy i zobaczyłam następujący obrazek: Josie przytulała Abby na swoim łóżku, Mary-Louise w połowie leżąc w poprzek łóżka opierała się o ścianę, ja podniosłam się z jej kolan i wyłączyłam budzik. Zdjęłam komputery i podłączyłam je chociaż na trochę do prądu
- Laski wstawać bo się spóźnimy! - gdy się rozbudziły zajęłam ekspresowo łazienkę, zaspane, susząc włosy czekałyśmy, aż wszystko się naładuje, dopiero po śniadaniu wróciłyśmy do życia, na lekcjach pilnowałyśmy baterii w laptopach, śmiejąc się pod nosem, w planach był odpoczynek i leniuchowanie cały dzisiejszy dzień, więc rozmarzone na lunchu nie zwracałyśmy uwagi na lekkie zamieszanie. Wracając do pokoju minął nas Harry z kolegą
- Co się tak uśmiechacie? - zawsze był uprzejmy, dłużej znał się też z przytulankami
- Josie się ujawniła - pochwaliła się Abby
- Gratuluję, ale powinnaś uważać - zwrócił się do gotki
- Dlaczego? Przecież to dobra wiadomość - zdziwiłam się
- Przyjdźcie do biblioteki za godzinę - odszedł, a my weszłyśmy do pokoju.
Podłączyłyśmy porządnie urządzenia, ogarnęłyśmy zadania i z książkami skierowałyśmy się do biblioteki, zajęłyśmy miejsca i po chwili wszedł Harry, wybrał książkę i dosiadł się do nas, gdy Samantha widząc spokój wyszła na przerwę, chłopak od razu odłożył książkę
- Ostatnio coraz więcej łapią nadprzyrodzonych między ludźmi, do tego stopnia nieostrożnych, że zaczęli nas nagrywać, i zbierać ludzi, tworzą się grupy polujące na nas, jak dotąd nie jest źle, nadprzyrodzone wojska wszystko tłumią, ale kilkanaście osób zginęło..
- Dlaczego nam o tym nie mówią? - Abby się zmartwiła
- Im mniej wiemy, tym mniej się martwimy, zapewne dla naszego bezpieczeństwa, ale powinniśmy wiedzieć.
Rozmawiałyśmy z Harrym jeszcze trochę i wróciłyśmy do pokoju, dopóki nie zasnęłyśmy wspólnie rozmyślałyśmy o wszelkich możliwościach ataku na akademię, wojny czy ukrywania się.Następne dni były ciężkie, Josie ciężko przychodziło panowanie nad ogniem, przez co zdarzało nam się obudzić przez małe pożary, za to Abby bardzo ją wspierała, zagłębiałam się ciągle w księdze gatunków wymarłych, gdy nadszedł czas kolacji, z niechęcią zostawiłam lekturę i dołączając się do rozmowy o postępach Josie dołączyłyśmy do wszystkich na stołówce. Zauważyłyśmy przy stoliku obok nas awanturę, dwoje aniołów, Aaron i Victor jednocześnie podrywali anielicę Natalie, zwrócił im uwagę Jeremi, aby nie traktowali kobiety jak zdobycz, i się uspokoili, dając wszystkim spokojnie zjeść, Victorowi nie spodobało się to co powiedział, i podszedł do niego popychając go
- Ja dobrze wiem, kiedy przestać, a Ty nie powinieneś się wtrącać, chłopczyku.
Natalie chciała uspokoić Jeremiego zanim powie coś głupiego do silniejszego i jeszcze skończy się to bójką, Aaron niestety dorzucił swoje trzy grosze
- Nie ujawniłeś się jeszcze, więc się zamknij, chyba, że sam lecisz na Natalie.
Kilka słów za dużo i Jeremi rzucił się z pięściami na anioła, Josie trzymała Victora aby nie pogarszał sprawy, Mary-Louise uspokajała anielicę, Ja starałam się nie dopuścić pozostałych aniołów do rękoczynów, Abby próbowała pomóc Jeremiemu a Harry i wilkołaki na nasze nieszczęście zachęcali ich do bójki.. Jeremi mocno oberwał i podpierając się na rękach Abby wstał i patrzył z nienawiścią na przeciwnika, Aaronowi zszedł uśmieszek z twarzy
- Twoje oczy..
Każdy spojrzał w stronę pobitego chłopaka, jego tęczówki miały złotą poświatę, zdziwiony spojrzał na podtrzymującą go blondynkę
- Co z nimi nie tak? Co z moimi oczami?
- Są złote, mają złotą obwódkę - Każdy wpatrywał się w piękne oczy chłopaka
- Twoje też, czemu innych nie? - Jeremi rozejrzał się uważnie po najbliżej stojących
- Moje..? - Abby odwróciła się do nas, jej oczy również miały złotą poświatę
- Anioły widzą inne anioły.. - odezwała się Natalie
Jeden z wilkołaków i Josie zabrali złotookich do skrzydła, za nimi powlókł się skołowany Aaron, a zamieszanie się rozeszło. Razem z Mary-Louise niecierpliwie czekałyśmy w pokoju, wróciła Josie przytulając Abby
- Jestem aniołem? - bardziej zapytała niż oznajmiła
- Podejrzewałam to, masz anielską naturę, brawo - Mary-Louise przytuliła blondynkę, też do niej podeszłam
- Bardzo się cieszę, poszło tak lekko - przytuliłam ją i wszystkie usiadłyśmy, nadal w szoku starałyśmy się jak najwięcej dowiedzieć o naturach Josie i Abby, przyswajając nowe fakty.
Przed snem wykłócałyśmy się o wielkość, kształt i wygląd jakie będą miały skrzydła Abby, ale gdy zasnęły, myślałam o swoim ujawnieniu, kiedy nadejdzie? Jak będzie wyglądać i kim się okażę?
Zasnęłam myśląc o każdej możliwej opcji.
CZYTASZ
Akademia Terraya
FantasyOPOWIADANIE W TRAKCIE PRAC KOREKCYJNYCH, przy okazji wymyślę lepszy opis