Mam na imię Bianca, mam 19 lat i do wysokich się nie zaliczam. Jestem przeciętnej budowy i mam długie, naturalnie brązowe włosy, których nie znoszę, gdyż mają dość blady, nudny odcień. Mieszkam w ośrodku dla sierot od podobno 18 lat, jestem tu najdłużej i jestem najstarsza. Moja opiekunka opowiedziała mi kiedyś, jak się tu znalazłam, będąc na wakacjach, nad morzem szła z mężem po dzikiej plaży aż usłyszała mnie płaczącą, z dala od ludzi i miast, zawiniętą w cieniutki kocyk i włożony między niego podniszczony list. Mówiła mi, że niewiele dało się odczytać poza "..To nie Twoja wina Bianco, jesteś zbyt..".
W ten sposób dowiedziałam się, że zostałam porzucona, przez co mam duże problemy z zaufaniem, moja opiekunka Becka jest cudowna, nie może mieć dzieci więc traktowała mnie jak swoje, a adoptować wedle prawa naszego świata nie wolno, aby nie mieszać krwii. Mimo tego, że mnie wychowywała, mieszkam w ośrodku, gdzie było spoko, dopóki nie zmienił się dyrektor, a stary miły Jack przeszedł na emeryturę i zastąpił go gbur, nienawidzący nas, zajmujący się ośrodkiem tylko dla kasy i wybielenia swoich brudów z przeszłości, jak mówiły plotki. Żyjemy w świecie najprościej mówiąc mieszanym, wśród ludzi, część nas jest ludźmi do momentu w którym się nie ujawnimy, niektórzy rodzą się już określeni ale rzadko kiedy zdarzają się nieujawnieni, tak jak ja. Moja najlepsza przyjaciółka Elisabeth jest demonem wśród wszystkich podopiecznych i zdecydowanie zaraziła tym mnie, wielokrotne wagary, ploteczki i babskie noce na dachu z poważnymi rozmowami to już wyższy poziom przyjaźni. Ellie jest przekochaną, rudą do szpiku kości niezależną wilczycą, zawsze mi powtarza, że to ona znajdzie swojego mate a nie on ją. Jest ode mnie niecały miesiąc młodsza, więc jako najstarsze i cytuję Els "najpiękniejsze laski" miałyśmy najwięcej przywilejów jak i obowiązków. Ona zajmowała się najmłodszymi wyręczając mnie od nielubianych podopiecznych, a ja w tym czasie sprzątałam pokoje i nosiłam posiłki. Dyrektor zwolnił bardzo dużo personelu, bo jak twierdził, najstarsi wychowankowie odwalą robotę i nie będzie musiał nam płacić. Idiota, nienawidzimy go strasznie, wiele razy z dachu, gdy wszyscy spali widziałyśmy jak przemyca różne rzeczy w pudłach, pewnej nocy widziałyśmy bardzo dużą dostawę do magazynu, do którego mieli dostęp poza dyrektorem tylko opiekunowie i personel medyczny.
Wróciłyśmy dyskretnie po pokoju, starając się nie zbudzić współlokatorek. Długo o tym szeptałyśmy, aż w końcu Els poszła spać, a niedługo potem i ja.W nocy zaczęłam bardzo kaszleć, dusiłam się jak się okazało gryzącym dymem, podniosłam się opadając od razu na łóżko, byłam skrępowana sznurami, tak jak wszystkie dziewczyny w pokoju. Zaczęłyśmy krzyczeć i szamotać się w łóżkach starając się uwolnić.. Nie było dla nas ratunku, starałam się uspokoić i oddychać spokojniej, aby jak najmniej dymu dostało się do płuc, usłyszałam łamanie kości i po chwili warczenie wilczycy rozrywającej sznury, podbiegła do mnie i szarpnęła za moje, uwolniłam się i zaczęłam rozplątywać węzły młodszych dziewczyn, Ellie rozszarpała sznury ostatniej, nieruszającej się już dziewczyny, podeszła w ciele wilka do dziewczyny, którą już prawie uwolniłam, nachyliła nad nią pysk i warknęła na mnie. Szarpiąc mnie za rękę siłą wyprowadziła z pokoju, zdążyłam złapać w pośpiechu koszulę nocną dla niej, zmieniła się z powrotem, ubrała koszulę i uciekłyśmy na dach. Zaczęłyśmy schodzić po oknach z drugiej, nieużywanej i nie zajętej ogniem strony budynku. Biegłyśmy co sił do lasu, uciekałyśmy przerażone nie oglądając się za siebie gdy Ellie zatrzymała mnie ramieniem, uciszyła palcem i wskazała przed siebie
- Dyro, nie sam - wskazała boczną drogę, którą zawsze chodziłyśmy nad jezioro.
Ostrożnie stawiałyśmy każdy następny krok, ale nie mogłyśmy w ciemności dostrzec sideł, zastawionych na uciekinierów lub zwierzynę. Trzask i krzyk Ellie rozszedł się po lesie, starałam się rozbroić sidła, uwolnić ją i uspokoić, nie była w stanie się zmienić a ja byłam zbyt słaba aby ją uwolnić, próbowałam nadal słysząc nadbiegających ludzi
- Wstań z podniesionym rękami! - dźwięk przeładowania wielu broni zmroził każdy mięsień w moim ciele
- Nie! - chciałam uniknąć najgorszego i pod wpływem adrenaliny złapałam przyjaciółkę za rękę dodając nam obu otuchy
- Zastrzelić obie - usłyszałyśmy głos dyrektora i rozległy się strzały..
Nie pamiętam nic, poza słabnącym uściskiem naszych dłoni i okropnym bólem w całym ciele, zobaczyłam tylko narastającą ciemność..
CZYTASZ
Akademia Terraya
FantasyOPOWIADANIE W TRAKCIE PRAC KOREKCYJNYCH, przy okazji wymyślę lepszy opis