- Jesteś nienormalny! – krzyknął Taehyung, ale jego słowa zostały zagłuszone przez coraz większe fale. – Głupi, lekkomyślny i nieuprzejmy! – kontynuował głośniej, zdeterminowany, żeby jego zarzuty dotarły do niewzruszonego Jungkooka, którego plecy zawibrowały od śmiechu na dźwięk tych słów.
- Nieuprzejmy? – powtórzył z rozbawieniem. – To naprawdę urocze, że postanowiłeś użyć właśnie tego słowa. Ja posłużyłbym się jakimś mocniejszym.
- Ty jebany kutafonie, weź mnie puść, do jasnej cholery, bo zaraz ci kurwa kręgosłup poprzestawiam! – wydarł się wojowniczo.
- Jeśli cię teraz puszczę, wylądujesz głową w wodzie – odparł Jungkook rzeczowym tonem, na co starszy wydał z siebie trudny do zidentyfikowania, zirytowany dźwięk i zaczął z frustracją okładać pięściami plecy kolegi. Kiedy pięć minut wcześniej mówił o metaforycznej nauce pływania, naprawdę nie sądził, że skończy w ten sposób, przewieszony przez ramię Jungkooka, z głową i rękami dyndającymi bezwładnie nad powierzchnią wody. Zachodził w głowę, jak mógł choć przez chwilę pomyśleć, że z tym pajacem da się porozmawiać na poważne tematy.
- Czuję się jak wór ziemniaków – oświadczył w końcu, kiedy zmęczyło go robienie ze swojego napastnika worka treningowego. Okładanie pleców Jungkooka pięściami przypominało boksowanie się ze skałą.
- I mniej więcej tyle ważysz. – Młodszy minimalnie podrzucił go do góry, żeby mu się nie ześlizgnął, a Taehyung krzyknął głośno, czując jak powoli traci resztki godności.
- Jungkook, przyjacielu...
- O Boże, to gorsze niż przekleństwa – zawołał Jungkook z uznaniem. – Czuję się jakbyś mnie spoliczkował.
- I słusznie, bo to właśnie zrobię, kiedy wreszcie postawisz mnie na ziemi – wycedził przez zęby Taehyung.
- To nieszczególnie dobra metoda perswazji, wiesz... – Jungkook poklepał go zaczepnie po nodze i Taehyung ledwo zdołał zdusić w sobie kolejny rozpaczliwy jęk. – Poza tym miałem cię nauczyć pływać! – dodał złośliwie energicznym tonem.
- Daj spokój, przecież wiesz, że nie miałem tego na myśli dosłownie – zaczął znów protestować Taehyung. Kąpiel w zimnym oceanie to była naprawdę ostatnia rzecz, na jaką miał w tej chwili ochotę. W dodatku w pełnym ubraniu, głową w dół.
- Ach, ten rześki wiatr, to wrześniowe słońce, te łagodne fale – westchnął Jungkook, zupełnie go ignorując. – Pogoda idealna na pływnie!
Młodszy brodził już po kolana w wodzie i Taehyung zaczynał panikować. Końcówki jego palców zwisały tuż nad falującą powierzchnią, która wcale nie była tak łagodna i gładka, jak to Jeon opisywał. Dzień był dość wietrzny, a ocean rozbudzony. Może Jungkookowi nie przeszkadzały mokre nogawki, ale Taehyung zamierzał wyjść z tego suchą stopą. Naraz przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
- Jungkookie... - zaczął znów przymilnym tonem. Młodszy mocniej zacisnął ręce na jego nogach, jakby w obawie, że Taehyung sam postanowi zeskoczyć z jego ramienia. On miał jednak lepszy plan. – Jeśli odstawisz mnie bezpiecznie na ląd, wyjawię ci mój najbardziej sekretny sekret.
- Sekret? – W głosie młodszego wybrzmiała ciekawość. – Zmyślasz.
- Nie musisz mi wierzyć – odparł Taehyung, starając się nie brzmieć na zbyt zadowolonego z siebie. Jungkook złapał haczyk. – Ale w ten sposób nigdy się nie dowiesz, czy mówiłem prawdę, a w konsekwencji nie poznasz mojego sekretu.
Czekał w napięciu, zaciskając pięści na jungkookowej koszulce i wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt na zielonym materiale. Prawdę mówiąc, widoki miał bardzo ograniczone. Miał do wyboru jedynie spienione fale, tyłek Jungkooka, albo jego śmieszną, zieloną koszulkę. Ostatnie wydało mu się w tamtym momencie najbezpieczniejsze.
CZYTASZ
ta nasza młodość // taekook
Fanficta nasza młodość, ten szczęsny czas ta para skrzydeł zwiniętych w nas // tw: mentions of suicide (only mentions tho)