new years eve

62 6 0
                                    

Powiem Ci, że sam się tego nie spodziewałem. Nie wiem, może chce się jakoś odwdzięczyć za te korki z matmy, które zajęły nam ostatnie dwa miesiące. Lee Donghyuck potrafi zaskoczyć, to na pewno. I chyba Jeno tam będzie? Wydaje mi się, że się znają. A Ty, Jaeminnie? Idziesz?

Jisung zaprosił mnie do siebie, więc pewnie tak spędzimy sylwestra. Może do tego uda mi się przemycić jakieś soju.

Za bardzo rozpijasz tego dzieciaka, Na. To się źle skończy.

Mógłbyś choć raz we mnie uwierzyć. Lepiej, żeby spił się ze mną, niż na jakiejś dziwnej imprezie z cholera wie kim. Zresztą jestem odpowiedzialny i go pilnuję. Gdyby coś się stało to jego matka by mnie zabiła. Moja pewnie też.

W to nie wątpię. Oczy mi się kleją, więc chyba najwyższa pora iść spać.

Śpij dobrze.

Nie siedź za długo, okej? Dobranoc, kocham Cię.

Ja Ciebie też.

Jaemin odłożył telefon na szafkę obok łóżka, przewracając się na prawy bok. Czuł się, jakby coś naprawdę ciężkiego znalazło się na jego sercu. Prawda była taka, że Jisung wcale go nie zaprosił. Nie miał żadnych planów i najwyraźniej nie miał ich mieć. Chciał zaprosić swojego chłopaka, spędzić z nim wieczór, pokusić się o pocałunek o północy, jak to w tych wszystkich romantycznych filmach. Nie zdążył tego zrobić jako pierwszy, a nie chciał odbierać chłopakowi możliwości zabawy na imprezie Donghyucka. Należało mu się po tych paru stresujących miesiącach. Po części właśnie na tym polega bycie w związku, na myśleniu o drugiej osobie bardziej, niż o sobie samym.

Wypowiedziane kłamstwo ciążyło mu na sercu. Nie powinien tego robić, lecz gdyby Renjun znał prawdę - nawet nie rozważałby innej opcji niż zostanie z nim w domu. Przez chwilę brunet pomyślał o tym, żeby naprawdę napisać do Jisunga i się z nim umówić. Jednak w chwili, kiedy miał sięgać po telefon, przypomniało mu się, że młodszy przyjaciel także wybiera się na jakąś imprezę. Westchnął ciężko. No cóż, samotny wieczór jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Tydzień pozostały do sylwestra minął niezwykle szybko. Ponieważ były to dni wolne, grupka przyjaciół nie żałowała sobie ilości spotkań - czy to idąc do kina, na jedzenie czy do klubu. Nawet namówili Donghyucka na wspólne wyjście na kręgle. Chłopak zabrał ze sobą swoją siostrę, która niewątpliwie spodobała się Jeno. Nie ma co się dziwić - była zdecydowanie w jego typie. Choć zaprzeczał, nikt specjalnie mu nie wierzył. Co więcej, pomogli mu nawet zdobyć jej numer. Przez cały czas Jaemin modlił się w myślach, aby nikt nie poruszył tematu noworocznego wieczoru. Los najwyraźniej był po jego stronie, choć ten jeden raz.

W ostatni dzień roku, w pokoju Na zjawiła się jego mama. Oparła się o framugę drzwi, przez chwilę nie odzywając się ani słowem. Po prostu patrzyła na swojego syna, który był pochłonięty czytaną przez siebie książką. Gdy zorientował się, że jest obserwowany, niemal spadł na ziemię w akcie zaskoczenia.

Pani Na zachichotała, wchodząc w głąb pomieszczenia. Usiadła na skraju łóżka, dłonią gładząc granatową, błyszczącą sukienkę jaką miała na sobie. Razem z mężem wybierali się na bal, organizowany przez jedno z większych stowarzyszeń w Seoulu. Mimo tego nadal milczała, w skupieniu obserwując bruneta.

- Mamo, chyba mnie przerażasz - mruknął, poprawiając się na łóżku.

- Chciałam tylko zapytać, czy między Tobą i Renjunem wszystko dobrze. Ostatnio niezbyt wiele o nim mówisz, nie zaprosiłeś go do nas ani Ty nie wyglądasz, jakbyś gdzieś się wybierał - kobieta ostrożnie dobierała słowa. Gdyby faktycznie coś było na rzeczy, nie chciałaby dodatkowo go zranić. Brunet jednak wyszczerzył zęby w charakterystycznym dla siebie uśmiechu, kręcąc głową.

- Wszystko w jak najlepszym porządku. Po prostu... na dzisiaj mamy inne plany - wzruszył ramionami, wypowiadając te słowa z pewną lekkością. Jego mama uniosła jedną brew, dając mu do zrozumienia, że wcale mu nie wierzy.

- Jesteś moim synem, Jaemin. Mnie nie oszukasz. Znając Ciebie pewnie nie przyznałeś się do tego, że siedzisz sam w domu - założyła ramiona na piersi, a brunet wiedział, że przegrał.

- Być może. Ale to nieistotne. Renjun się wybawi, ja odpocznę i wszyscy będą zadowoleni.

- Jedno kłamstwo rodzi kolejne, w końcu tworząc błędne koło. Zastanów się, czy właśnie tego chcesz - pani Na na wychodne rozczochrała włosy syna, zostawiając go samego z tymi słowami wiszącymi w powietrzu. Chciał tego?

Niedługo później Jaemin postanowił przenieść się do salonu, gdzie włączył jeden ze swoich ulubionych filmów. Przyniósł butelkę soju, do tej pory skrzętnie ukrytą w jego pokoju, znalazł nawet pizzernię, która chciała wykonać zamówienie w ten sylwestrowy wieczór. Rozsiadł się wygodnie na kanapie, opatulając puchatym kocem, następnie skupiając się na ekranie telewizora.

Po zaledwie dwudziestu minutach przerwał mu dzwonek do drzwi. Tak szybko dowieźli pizzę? Bardziej spodziewał się co najmniej godzinnego czekania. Zaskoczony ruszył do wyjścia, po drodze zgarniając swój portfel. Gdy otworzył drewniane drzwi, wcale nie zastał tam mężczyzny z czapką na głowie i w firmowej kurtce narzuconej na ramiona. Przed nim stał Renjun z brwiami ściągniętymi w prostą linię.

- Jisung zaprosił Cię do siebie? - mruknął, wymijając pobladłego bruneta i ściągając buty.

- Tak, zaraz mam się do niego zbierać - odpowiedział powoli, czując jak serce podchodzi mu do gardła. Huang spojrzał na niego, zatrzymując się dłużej na nieułożonych włosach oraz ciemnym dresie.

- Kazał Cię pozdrowić z imprezy u Hyucka. Wydawał się dość zaskoczony widząc tam mnie bez Ciebie - odwiesił kurtkę, odwracając się na pięcie, zmierzając prosto do salonu. Jaemin powoli zamknął drzwi wejściowe. Więc to jest takie uczucie, kiedy zostaje się przyłapanym na kłamstwie. Wziął kilka głębokich oddechów, po czym wrócił do pokoju, gdzie Renjun zajął już miejsce na kanapie. Otworzył usta, chcąc to wyjaśnić, ale chińczyk mu przeszkodził. - Nie tłumacz się, tylko chodź tu - wyciągnął do niego dłoń, a wyraz jego twarzy złagodniał.

Jaemin usiadł obok chłopca, który przyciągnął go do siebie, kładąc się. Ułożyli się wygodnie, Na sytuując głowę na klatce starszego, a blondyn obejmując go w pasie. Czuł bicie serca tuż pod swoim policzkiem, ciepłe ramiona otulające go niczym koc, lekko słodkawy zapach perfum, które dostał od niego w prezencie na rocznicę związku. Nie do końca wiedział co powiedzieć. Ponowne kłamstwo, że wyjście Jisunga wyszło nagle albo że chciał mu o tym powiedzieć było bezcelowe. Jego mama miała rację. 

- Przepraszam - mruknął cicho, nie odrywając się od starszego, a wręcz przeciwnie, próbował jeszcze bardziej zniknąć w jego ramionach.

- Cicho bądź - odszepnął Renjun, przytulając go do siebie mocniej, następnie całując w czubek głowy. Kąciki ust starszego uniosły się delikatnie w górę. Wolną dłonią odnalazł tą należącą do Jaemina, splatając razem ich palce. 

Sylwestrowy wieczór spędzili więc w swoich objęciach, zajadając się zamówioną przez bruneta pizzą i oglądając filmy, które wyświetlały się jako proponowane. A gdy nadeszła północ, wyszli na taras za domem opatuleni w najgrubsze koce, trzymając się za ręce. Pierwsze fajerwerki rozświetliły nocne niebo, zaś chłopcy pomyśleli życzenia, składając na swoich ustach czułe, słodkie pocałunki.

Życzenie Na Jaemina nie było specjalnie skomplikowane czy wymyślne. Pragnął, aby Renjun był szczęśliwy, najlepiej razem z nim. Aby układało się po ich myśli, a nowy rok przyniósł same dobre rzeczy. Aby miłość dalej rosła w ich sercach niczym najpiękniejszy w swoim rodzaju kwiat.

dear dream || n.jm + h.rj [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz