make it right

93 9 1
                                    

Na Jaemin leżał na środku swojego łóżka, przyciskając do siebie kołdrę. Gorące łzy skapywały wprost na niebieską poduszkę, od razu wsiąkając w materiał. Czuł się przytłoczony przez własne wspomnienia, powracające do niego jedno po drugim. Serce, które zdawało się uspokoić przez ostatnie pół roku znowu oszalało, pragnąc tylko jednego. Chciał znów być przy Renjunie, obejmować go i skradać pocałunki. Chciał być znów szczęśliwy.

Moment ich zerwania wyrył się w jego pamięci aż za dobrze. Czasem miał wrażenie, że niewiele zostało z tego radosnego chłopaka, jakim był rok temu. Czuł się pusty, wyprany z jakichkolwiek emocji. Myśl o pewnym drobnym chińczyku utwierdzała go jednak w przekonaniu, że nie zwariował do końca, że nadal potrafi kochać. Nawet gdyby chciał pozbyć się tego uczucia, nie byłby w stanie. 

Spotkali się na ich łące, tak, jak się umówili. Rozścielili koc, zajmując miejsca obok siebie. Renjun wrócił z miesięcznego pobytu w Chinach, kiedy to zaczął załatwiać wszelkie sprawy związane ze studiami oraz mieszkaniem. Niewiele wtedy rozmawiali. Pierwsze dni były dla Jaemina męką, jego myśli krążyły wokół Huanga, nie pozwalając odetchnąć. Jednak im dłuższa była ich przerwa, tym łatwiej było ją znosić, przywyknąć do tego uczucia. Gdy znów znaleźli się przy sobie, coś się zmieniło.

Serce Nany radowało się z obecności ukochanego, jednak trudno było mu z nim rozmawiać. Żaden nie sięgnął po dłoń drugiego, jak mieli w zwyczaju. Przez długi czas milczeli. Dopiero gdy zaczęło się powoli ściemniać, chińczyk odezwał się cicho. "Zróbmy sobie przerwę". Jaemin nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Jak to... przerwę. Renjun z nim zrywał? Nie dane było mu nawet zareagować, bo blondyn wstał i ruszył w stronę swojego domu, zostawiając młodszego samego. Nie odwrócił się.

Od tej pory nie widzieli się ani razu, nie zamienili ani słowa. Gdyby nie Jisung i Chenle, Na pewnie nawet nie wiedziałby, że blondyn opuścił Seoul niedługo później. Szczerze próbował żyć swoim życiem. Przy pomocy przyjaciół znalazł mieszkanie blisko centrum, przenosząc się tam tak szybko, jak mógł. Po cichu liczył na to, że może tam nie będą nawiedzać go wspomnienia. Ale się mylił. Wspomnienia... trudno je przyporządkować. Jedne skojarzą nam się z miejscem, inne z przedmiotem, zaś kolejne z uczuciami, jakie wtedy czujemy. Nie da się ich pozbyć, są naszą nieodłączną częścią. 

Mimo tego Jaemin próbował przyzwyczaić się do pustki, jaką zostawił za sobą Renjun. W końcu nie czuł ogarniającego smutku, kiedy nie rozmawiali, nie czuł potrzeby zobaczenia go czy usłyszenia jego głosu. Jednak jedna rzecz nie zmieniła się w ciągu tego pół roku - pustka, jaką po sobie pozostawił nadal była tak samo wielka i przejmująca. Było to dość specyficzne uczucie. Po dłuższym czasie Jaemin nawet pogodził się z myślą, że może nigdy nie zniknąć. Pozostało mu więc przyjąć do siebie zmiany, jakie w nim zaszły. A przynajmniej próbować. 

Dźwięk przychodzącej wiadomości wyrwał Na z dziwnego transu, w jaki popadł. Sięgnął po telefon, odblokowując ekran.

od: Junnie
do: Jaemin
Nie jestem pijany. Ale za to jestem w Seoulu. Spotkaj się ze mną Jaemin i daj mi drugą szansę. Pozwól wszystko wyjaśnić. Proszę.

Serce bruneta podeszło do jego gardła. Co się właśnie działo? Usiadł na łóżku, wyglądając za okno. Na zewnątrz wschodziło słońce. Nie ma więc szans na to, że Jisung lub Jeno byli na nogach. Zresztą łatwo było przewidzieć ich odpowiedź. "To tylko i wyłącznie Twoja decyzja, a ja będę Cię w niej wspierał, niezależnie od tego, co wybierzesz". "Rób co uważasz za słuszne, ale jeśli znów Cię zrani, to nogi mu z dupy powyrywam". Jaemin zaśmiał się cicho. Tak pewnie by było. 

Przez długi czas wpatrywał się w wiadomość od Renjuna. Gdy przeszedł pierwszy szok, czuł się... spokojny. Teraz to od niego zależało, czy będzie jakakolwiek możliwość uzyskania "drugiej szansy". Nawet jeśli ludzie się nie zmieniają, chciał poznać powód decyzji Huanga. Zarówno o wyjeździe jak i zerwaniu. Koniec wahania się. Odpowiedział krótkim "okej", w odpowiedzi dostając miejsce oraz godzinę. Normalnie protestowałby, nigdy nie lubił, kiedy ktoś narzucał mu termin z góry. Jednak ze względu na to, że i tak był to jego dzień wolny, darował sobie uszczypliwe komentarze. 

dear dream || n.jm + h.rj [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz