- Mamo, chciałbym, żebyście oficjalnie poznali mojego chłopaka. Znaczy znacie go już, bo to Renjun. Ale wiesz, tak oficjalnie. Zaprośmy go na kolację - Jaemin wyrzucił z siebie słowa na jednym wydechu, opierając się o framugę drzwi prowadzących do salonu. Bawił się nerwowo swoimi palcami, bojąc się reakcji jego rodzicielki. Po tak długim czasie zadecydował, że nadszedł odpowiedni moment na "zapoznanie". Kobieta o jasnobrązowych włosach odwróciła się w stronę swojego syna, poprawiając okulary, które zsunęły się na czubek jej nosa. Jeśli była zaskoczona, bardzo dobrze to maskowała.
Machnęła dłonią w stronę bruneta, tym samym pokazując, aby usiadł obok niej. Chłopak zrobił to na lekko chwiejnych nogach. Boże, dlaczego to musiało być takie stresujące? Nie mogła po prostu powiedzieć "tak" albo "nie"? Kobieta uśmiechnęła się ciepło, zamykając dłonie syna w swoich.
- Jeśli tego chcesz skarbie, to oczywiście możemy. Cieszę się, że wpadłeś na ten pomysł, razem z tatą chętnie bliżej go poznamy. Tylko nie stawiaj Renjuna przed faktem dokonanym, najpierw zapytaj, czy nie ma nic przeciwko - pogładziła Jaemina po głowie jak za dawnych czasów, obdarzając go spojrzeniem pełnym czułości. Jako jedyne dziecko zawsze był oczkiem w głowie swojej rodzicielki. Kochał w niej to, że była troskliwa, ale nie nadopiekuńcza. Darzyła go radą, jeśli tego potrzebował, ale nigdy nie wtrącała się na siłę w jego życie. Przede wszystkim całą sobą wspierała go w dążeniu do wyznaczonych przez siebie celów, byciu sobą i realizowaniu marzeń.
Jaemin pokiwał głową, składając na matczynym policzku buziaka, następnie spiesząc do pokoju. Opadł na łóżko, zapadając się w miękkim materacu. Jak miał to przekazać Renjunowi? A raczej zapytać. Nie chciał wywierać niepotrzebnej presji, choć skłaniał się ku myśli, że jego chłopak nie będzie miał nic przeciwko. Wyciągnął telefon z kieszeni, wchodząc w wiadomości. Palce bruneta na chwilę zawisły nad klawiaturą, dopiero po chwili wystukując odpowiednie słowa. Odpowiedź przyszła niemal od razu.
od: Jaemin
do: Renjunnie
Czysto teoretycznie, jakbyś zareagował na kolację z moimi rodzicami?od: Renjunnie
do: Jaemin
Nie wiem? Może bym trochę panikował, ale dobrze byłoby mieć to za sobą. Czysto teoretycznie, czy to jest zaproszenie?od: Jaemin
do: Renjunnie
I w teorii i w praktyce - owszem. Sobota Ci pasuje?od: Renjunnie
do: Jaemin
W końcu z Tobą oszaleję, niekoniecznie przez Ciebie,,, niech będzie sobotaUśmiech wpłynął na usta chłopaka, zalewając jego serce ciepłym uczuciem. Gdzieś w głębi siebie cholernie się bał, być może naturalnie przejmując na siebie stres, który ogarnął chińczyka po tym zaproszeniu. Z drugiej strony wiedział, że ta kolacja sprawi przyjemność jego rodzicom, zwłaszcza mamie, która od dawna chciała poznać chłopaka, który tak często się u nich zjawiał. Tym bardziej teraz, kiedy nie był tylko przyjacielem.
Obydwoje chłopców odliczało dni do soboty, a oczekiwanie na nią wydawało się trwać wieczność. Był to jeden z ostatnich ciepłych dni. Promienie słońca słabo prześwitywały przez grubą warstwę chmur, jednak powietrze przyjemnie otulało osoby spędzające czas na zewnątrz. Jaemin od rana chodził spięty, wyszukując to coraz nowsze rzeczy, które mogłyby się nie udać. Pomógł ojcu, który od zawsze był królem ich kuchni, przygotować posiłek, unikając jednak rozmowy podczas której na jaw wyszedłby jego stres. Zapytał nawet Renjuna czy ma po niego przyjść, jednak ten zaprzeczył. Wcale nie było tak, że panikował przez połowę dnia, starając się znaleźć jakąś wymówkę dla swojej mamy.
Gdy zegar wybił godzinę osiemnastą, rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Pani Na spojrzała na swojego syna, ruchem głowy wskazując korytarz. Więc Jaemin wstał, idąc w tamtym kierunku. Wygładził nerwowo swoją koszulę, pomimo tego, że nie miała ani jednego zagniecenia. Niech wszystko będzie dobrze, proszę. Jednak gdy otworzył drzwi, stając twarzą w twarz z Renjunem, cały stres wyparował z jego ciała w ułamku sekundy. Blondyn obdarzył go nieśmiałym uśmiechem, zaciskając mocniej palce na trzymanym przez siebie niewielkim bukiecie dla mamy Jaemina. Chenle podsunął mu ten pomysł, a że uznał go za całkiem niezły, skończył z wiązanką goździków otulonych brązowym papierem.
Brunet złożył na jego ustach szybki, słodki, odrobinę nieśmiały pocałunek, zupełnie jak za czasów ich pierwszych randek. Następnie zaprosił Renjuna do środka, odbierając jego płaszcz i wieszając zaraz przy wejściu. Chińczyk nieśmiało poszedł z chłopakiem do jadalni, gdzie czekali jego rodzice. Pani Na, ubrana w prostą, lecz elegancką granatową sukienkę, z delikatnie podpiętymi włosami oraz okularami w ciemnych oprawkach prezentowała się tak, jak na mamę Jaemina przystało. Prawda była taka, że nawet gdyby bardzo chcieli, nie mogliby się siebie wyprzeć. Renjun od razu zauważył takie same iskierki w ich oczach oraz uśmiech, który zdawał się rozświetlać całe pomieszczenie. Blondyn ukłonił się, wręczając kobiecie bukiet. Wyglądała na rozczuloną tym gestem.
Patrząc na pana Na od razu można było powiedzieć, że jest biznesmenem. Gładka koszula, ciemny krawat i krótko przycięte włosy, sprawiały, iż na pierwszy rzut oka mógł sprawiać wrażenie z lekka przerażającego. W dodatku sam wyraz jego twarzy mówił o ogromnej inteligencji. Stał wyprostowany za żoną, mierząc Renjuna poważnym spojrzeniem, które sprawiało, że momentalnie miał ochotę zniknąć. Jaemin jednak od razu zauważył niemalże niewidoczną zmianę w postawie chińczyka. Chrząknął, skupiając na sobie ich uwagę i przerywając niezręczną ciszę.
- Mamo, tato, to jest Huang Renjun. Mój chłopak - na te słowa blondyn oblał się rumieńcem, kłaniając raz jeszcze. - Junnie, moi rodzice. Na Chaewon, Na Jeongseung - Jaemin spojrzał na swojego tatę, lekko przekrzywiając głowę w stronę chińczyka stojącego obok. Reakcja była natychmiastowa. W kącikach oczu mężczyzny pojawiły się niewielkie zmarszczki, spowodowane szerokim uśmiechem na jego twarzy.
- Miło nam Cię poznać - powiedział ciepło. Wcale nie był taki przerażający na jakiego wyglądał. Kobieta pokiwała głową, potwierdzając słowa męża. Następnie poprosiła ich o zajęcie miejsc przy stole, który był wręcz przepełniony jedzeniem, samej skupiając się na włożeniu kwiatów do wazonu.
Jaemin zajął miejsce obok nieco bladego Renjuna, w uspokajającym geście kładąc dłoń na jego udzie. Blondyn spojrzał na niego. Widząc jednak tak dobrze znaną mu twarz, czując znajome ciepło, poczuł się spokojniejszy. Wiedział, że Na nie pozwoliłby na to, żeby coś się stało lub aby czuł się niezręcznie. Wsunął dłoń pod tą większą, zamykając ją w uścisku.
Kiedy rozpoczęli posiłek, a mama Jaemina wesoło opowiadała różne historie związane z jej synem, nie stresował się już ani trochę.
CZYTASZ
dear dream || n.jm + h.rj [✓]
Fanfictiongdzie wystarczą tylko trzy słowa, a wspomnienia wypełniają sobą złamane serce sophie_carmen || 2019