•14•

18.7K 585 509
                                    

[Perspektywa Igora]

Siedziałem już jakiś czas w restauracji z Izabelą. Bardzo dobrze nam się rozmawiało i wszystko było by fajnie gdyby nie to że cały czas próbowała mnie kokietować.

- Więc czemu nie masz żony, co?- Izka bo wolę fiuty

- Jakoś na razie jej nie potrzebuję- po co będę się w dawał w dyskusję

- Yhm, a może po prostu nie wiesz, że jej potrzebujesz. No spójrz na przykład na mnie, na pewno było by ci ze mną lepiej- zaczęła jeździć swoją mogą po mojej pod stołem

- Nie wątpię, lecz raczej się nie przekonamy. Iza daj sobie spokój ok?- Iza patrzała się chwilę bez słowa, po czym odpowiedziała

- No dobrze. Więc jak nazywa się ta pijawa i w czym jest niby lepsza ode mnie?!- Krzyknęła i Natychmiast pocałowała, a ja bezmyślnie oddałem pocałunek

- Zapomnij o tym- Zostawiłem pieniądze na stoliku i wyszedłem, zaraz po tym ktoś do mnie zadzwonił

~ Dobry wieczór, czy pan Igor (Wymyślcie nazwisko w komentarzach)?

~ Tak, a kto mówi?

~ Pański syn Alex Hall jest u nas w szpitalu. Prosili byśmy o pańskie przybycie.

~ Oczywiście już jadę.

Byle by nic mu nie było, byłe by nic mu nie było powtarzałem sobie w głowie. Lecz po co byłby w szpitalu gdyby był cały i zdrowy?! Gdy wsiadałem do samochodu widziałem Ize wybiegającą z restauracji. W tej chwili miałem ją głęboko w poważaniu (jaki mądry tekst! Ja to umiem pisać czyż nie? Autor)

Dotarcie trochę mi zajęło bo był korek. Jak kurwa o pierwszej może być korek?! Nie ważne, gdy wchodziłem zauważyłem tą babę z domu dziecka i policje, cudownie jeszcze tego brakuje.

- Gdzie leży Alex Hall

- W sali 63, lecz teraz chyba ma jakieś badania, czy tam operacje. Nie mam pojęcia

- Dobry wieczór, pan Igor Swift?- zapytał mnie znajomy głos, odwróciłem się i zobaczyłem mojego starego kumpla Huberta

- Cześć Hubert! Jak tam życie mija?-

- Dobrze Igorku dobrze, czemu twój adaptowany syn jest w szpitalu ty mi powiedz- patrzyłem chwilę na niego i nie wiedziałem co odpowiedzieć - No właśnie nie wiesz, wiesz że nie na tym polega adopcja, no nie?-

- Dobrze wiesz, że to się już nigdy nie powtórzy-

- Ja wiem, ale wiesz jakie są przepisy. Masz szczęście, komendantem jest moja żona i ubłagałem ją by nie zgłaszała to do góry- odetchnąłem z ulgą po jego słowach

- Nie wiem jak ci dziękować- wziąłem go w niedźwiedzi uścisk

- Nie musisz, ale wypadało by się spotkać, zgadamy się później. Muszę lecieć- krótko się pożegnaliśmy i Hubert poszedł

A ja poszedłem szukać lekarza, który zajmuję się moim Alexem. Jedna z pielęgniarek powiedziała mi, że lekarz przeprowadza jakaś tam operacje, a Alex jest na badaniach więc zostało mi tylko czekać.

_______________________________________
Krótko ale jest!
Ogólnie nie mam pomysłów na tą książkę, ale napisałbym inną
Pytanie czy ktoś by ją czytał

Yes Daddy?  |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz