Dedykacja dla najważniejszej osoby w moim życiu:
xjpornx 💓
Siemkaaa, witajcie, cześć i czołem kluski z rosołem. Gorąco zachęcam do wpadnięcia na mój profil, myślę że znajdziecie tam też ciekawe opowieści ,które są w trakcie^^
- Jesteś idiotą! - Taehyung syknął za moimi plecami, sprawiając, że warknąłem z bólu, kiedy zabrał się za dezynfekowanie rany na moim barku. - Cholernym, bezmózgim idiotą!
- Ej! Powinieneś być.. AŁ! Ostrożniejszy, draniu! - krzyknąłem na niego, czując jak moje mięśnie spinają się za każdym razem, kiedy przytykał tę cholerną gazę do mojej skóry. - Myślisz, że co miałem zrobić? Pozwolić tym dupkom z klubu skopać tyłek Yoongiemu?
- Nie daliby rady skopać mojego tyłka! - Yoongi, który siedział po drugiej stronie salonu Yumi, praktycznie na mnie szczeknął. Sama Yumi z kolei ostrożnie przeczyszczała ranę na jego ramieniu, a Jin próbował upewnić się, że ta na jego nodze nie była specjalnie poważna. - Poradziłbym sobie z tymi ciulami zupełnie sa... AŁA, YUMI!
- Może powinieneś był zadzwonić na policję? - zasugerowała mi Nana, zajmując się nacięciem na moim policzku i patrząc na mnie oskarżycielsko. - Was dwóch przeciwko siedmiu innym? Tae ma rację, ty w ogóle nie masz mózgu!
- I mogło być dużo gorzej, macie w ogóle pojęcie? - Yumi podniosła głos, owijając rękę Jimina bandażem. - Mogliście zostać naprawdę poważnie pobici i doprowadzeni nawet do śpiączki czy coś!
- Yumi ma rację - skomentowała Hye, która stała blisko mnie z apteczką w dłoniach. - Obaj wiecie, że zadzieranie z chłopakami z klubu jest niebezpieczne.
- Oni są beznadziejni! Było siedmiu na dwóch, a przecież wyraźnie wygraliśmy! - stwierdziłem i następną rzeczą, jaką poczułem, był żywy ogień w postaci wody utlenionej wylany prosto na moją ranę. - AGH, KURWA MAĆ, TO PIECZE! ZROBIŁEŚ TO SPECJALNIE, DRANIU!
- Wyraźnie wygraliście i po prostu dostaliście łomot. Jesteście cali zakrwawieni! - Taehyung znów syknął, ponownie używając gazy. Tym razem po to, by usunąć nadmiar płynu. - Ja nie nazwałbym tego zwycięstwem.
- No a ja tak! - Skrzywiłem się, próbując spojrzeć na niego przez ramię.
- Jungkook, przestań się wiercić! - nakazała Nana i złapała mnie za szczękę, przyciągając moją twarz z powrotem w jej stronę. - Mieliśmy się dzisiaj uczyć, a przez was dwóch mamy tu teraz gabinet lekarski! Moglibyście się chociaż uspokoić!
- To nie była moja wina. - Znów zrobiłem krzywą minę i usłyszałem jak Taetae wzdycha za moimi plecami. Był na mnie zły, nie da się ukryć. Dwie godziny wcześniej powiedziałem mu, żeby poszedł do Yumi sam, a ja tylko wezmę swoją torbę sportową z szafki i od razu pójdę za nim. Kiedy jednak w końcu pojawiłem się wraz z Yoongim, byliśmy cali poobijani. Nie mogłem go winić za jego złość - zwłaszcza, że na pewno nie był na tyle naiwny, żeby uznać to za przypadek. Yoongi miał kłopoty z kolesiami z klubu już od tygodni, więc drań oczywiście wyczuwał już coś w powietrzu. Modliłem się, żeby tylko nie dowiedział się o tym, że ta walka była zaplanowana właściwie co do minuty.
- W tej sytuacji pewnie nici z nauki? - spytał Jimin, dołączając przy stole do Karin, Hoseoka, Namjoona i Managera. - Karin, Hoseok i ja przyszliśmy tylko po to, żeby coś wam wytłumaczyć, a wy wszystko co robicie, to utrudniacie.
- Nie zrobiliśmy tego specjalnie! - Yoongi warknął na Jimina, a Jin, słysząc to, spojrzał na Suge znacząco. - A w ogóle to jesteś tu tylko po to, żeby nażreć się ciastek, które upiekła Yumi!
- Yoongi, nie bądź dupkiem! - Yuki zdzieliła Yoongasa po głowie i w pokoju rozbrzmiał cichy jęk bólu.
- Myślę, że Jimin ma rację - westchnęła Nana, wstając z kanapy i odchodząc ode mnie na kilka kroków. - Jest już w pół do dziewiątej. Nawet gdybyśmy zaczęli uczyć się teraz, nie skończylibyśmy przed drugą czy trzecią nad ranem.
- Więc co sugerujesz? - spytała Karin, a ja znów syknąłem z bólu, kiedy Taetae owijał mnie bandażem. - Zostaniemy tu wszyscy jeszcze parę godzin, a jutro znów zejdziemy się jakoś po obiedzie?
- Jak dla mnie brzmi nieźle - zgodził się Jimin i odwrócił się do reszty, patrząc na wszystkich uważnie. - Jakieś sprzeciwy?
- Wygląda, że nie - powiedział Jin po kilku sekundach ciszy.
- Dobra, to ja skoczę po żarcie i coś do picia. - Yumi wstała i poszła do kuchni, Hye podążyła krok za nią.
- Skończyłeś już? - spytałem Tae głosem niższym niż zazwyczaj. Słyszałem jak jeszcze raz prycha pod nosem, ale w końcu dotyk jego dłoni zniknął z mojej skóry.
- Tak - odpowiedział lodowatym tonem, po czym wstał i dołączył przy stole do pozostałych, tak jak wcześniej zrobili już Jimin i Jin. Świetnie! Ja byłem ranny, a Taehyung jeszcze był na mnie zły! Po prostu świetnie! Z czym właściwie miał problem? Chodziło o to, że pomogłem Jiminowi? Nie miał pojęcia, że walka była umówiona, więc nie miał o co się tak wściekać, prawda? Takie bójki zdarzają się co chwila! A już zwłaszcza między licealistami. Między tymi szkołami od zawsze wybuchały sprzeczki, więc co takiego wyjątkowego stało się tym razem, żeby się tak złościł?
- Patrzcie, co znalazłam! - Yumi zaśmiała się, kiedy kilka minut później wróciła do swojego przytulnego salonu z dwiema butelkami wódki. - I oprócz tych są jeszcze kolejne dwie.
- Naprawdę sądzisz, że picie to dobry pomysł? - zapytał Hoseok, patrząc na trunek w rękach Yumi jakby miał go ugryźć.
- Jest piątek, więc czemu nie? - Nie było takiej rzeczy, którą Hoseok by się nie ekscytował, nawet jeśli miał słabą głowę.
- Może dlatego, że wszyscy jesteśmy niepełnoletni? - podsunął Jimin, a Yumi skrzywiła się w grymasie. - O tak, to bardzo dojrzałe, Yums.
- Mówisz, jakbyś nigdy wcześniej z nami nie pił, Panie Idealny. - Yumi postawiła jedną z butelek tuż przed nosem Jimina. - Skończ już z tą fałszywą moralnością z łaski swojej.
Jimin prychnął z pogardą, wziął wódkę w dłoń, odkręcił i zaczął napełniać ustawione na stole kieliszki. W międzyczasie Hye zdążyła przynieść przekąski, więc Manager oczywiście był już w trakcie ich pochłaniania. Hoseok starał się zmieszać wódkę z sokiem pomarańczowym, żeby lepiej mu wchodziła. Karin mówiła coś do Jimina przyciszonym głosem i, sądząc po minie, chyba mu dokuczała. Jin udawał, że śpi, a Yoongi opowiadał Namjoonowi jak pokonaliśmy kolesi z Deru. Taehyung z kolei był sobą, czyli emo-dupkiem, a Nana snuła się wokół niego z nieszczęśliwą miną. Kurde! Lubiłem Nanę, była świetną przyjaciółką, ale to jak zapatrzona była w drania, było tak ślepe i niezdrowe, że raniło nie tylko ją, ale i wszystkich wokół.
Yumi przyniosła jeszcze resztę napojów i usiadła obok Jina, a Hye zajęła miejsce obok Yoongiego. Było tak fajnie, że nie zauważyłem nawet, kiedy zleciała nam godzina. To był pierwszy raz kiedy nasza dwunastka zebrała się razem od czasu marcowych egzaminów, więc było wiele rzeczy do obgadania i co chwila ktoś się śmiał. Alkohol oczywiście tylko pomógł nam się rozluźnić i przez to bawiliśmy się jeszcze lepiej. A byłoby już zupełnie super, gdyby Tae się do mnie odzywał albo chociaż na mnie patrzył.
- A może byśmy w coś zagrali, co? - zasugerowała nagle Yumi i wszyscy spojrzeli w jej stronę. - No wiecie, tak żeby się bardziej rozkręcić.
CZYTASZ
7 minut w niebie 🔞| Taekook ♂️✖♂️ | √ Zakończone
FanficDwunastka przyjaciół spotyka się na wieczorną grę "prawda czy wyzwanie" oczywiście nic nie obejdzie się bez alkoholu. Jakie wyzwanie trafi się ciemnowłosemu Jungkookowi? "Jakim cudem doprowadził nas do tego taki zwykły dotyk? Przełknąłem ślinę i z...