11.2 ⋄

620 21 4
                                    

Dzisiaj jest dzień  balu maskowego. Wczoraj jako jedna z nielicznych ,, wracałam ,, na święta do domu. James oczywiście nie zamierzał przepuścić okazji i przyszedł wczoraj do mnie. Trafił bez problemu, no prawie.....miał mały.....No dobra DUŻY problem z hasłem do mojego pokoju. Szykowałam się na bal gdy ktoś zapukał do drzwi.

- Przecież nie ma jeszcze 16:50 - powiedziałam sama do siebie patrząc na zegarek. Otworzyłam drzwi za którymi stał dziadek - Witaj dziadku, co Cię do mnie sprowadza ?

- Nie mogę się zdecydować którą  szatę ubrać - dziadek wyciągnął zza swoich pleców fioletową i niebieską szatę.

- Zdecydowanie tą niebieską.

- Dziękuję. Co to za sukienka ? Nie nadaje się na bal.

- Jest idealna - powiedziałam gładząc czarny materiał typowo wojowniczej sukienki którą zazwyczaj ubierałam do lasu.

- Myślę że trochę trzeba ją poprawić - dziadek machnął ręką a czarna sukienka zaczęła się zmieniać w długą, błękitną, suknię. Była przyozdobiona motylami, miała kilka warstw materiału a gorset był jeszcze przyozdobiony przezroczystymi, drobnymi koralikami. Przed sukienką pojawiły się błękitne pantofle a na stole obok błękitna maska zdobiona brokatem i czarną koronką. Popatrzyłam na dziadka - No musisz jakoś wyglądać podobnie do mnie. O, załóż jeszcze to. To twojej mamy - podał mi błękitne pudełeczko z naszyjnikiem z opalem.

- Dziękuję - podziękowałam z uśmiechem.

- No dobrze ja już będę iść. Do zobaczenia na balu Heidi.

- Chwila moment, na balu ? Dziadku co ty....... - wyszedł z pokoju - Kombinujesz.

Przecież wszyscy rozpoznają ciocie Minerve, wuja Dippeta i resztę nauczycieli przez ich siwe brody ,włosy i generalnie starszą postawę. Spojrzałam na zegar który wskazywał 16:30. Pora szykować się na poważnie. Założyłam tą piękną suknię, pasowała idealnie, tak samo jak buty i maska. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nagle rozległo się pukanie do drzwi.

- Przyszedłem trochę wcześniej bo bałem się że........Wow Heidi wyglądasz cudownie. - zarumieniłam się lekko.

- Dziękuję wejdź. Właściwie dobrze że przyszedłeś wcześniej bo potrzebuje pomocy - podałam mu naszyjnik i odwróciłam się do niego plecami - Mógłbyś?

- Oczywiście - delikatnie odgarnął moje włosy i zapiął naszyjnik - Gotowe. Chyba powinniśmy już powoli iść.

- Racja - zawiązałam maskę.

- Heidi.

- Tak ?

- To dla Ciebie - podał mi białą różyczkę.

- Dziękuję. Chodźmy już. - włożyłam róże do wazony i złapałam Jamesa pod rękę. Bal czas zacząć.

No więc na dzisiaj to tyle......

Żartuję 😁😄❤

WS była ozdobiona biało-błękitnymi dekoracjami, z zaczarowanego sufitu prószył delikatny śnieg. Tańczyłam z Jamesem cały czas, Huncwotom i ich partnerką powiedzieliśmy że jestem z Ravenclav. Nie chce ich okłamywać no ale cóż......Postanowiliśmy się napić i odpocząć. James rozmawiał z Huncwotami a ja odpoczywałam na krześle.

- Czy mogę prosić panią do tańca? - zobaczyłam przed sobą nastolatka może w moim wieku. Popatrzyłam na Jamesa który dalej rozmawiał z Huncwotami więc chwyciłam wyciągniętą dłoń nieznajomego.

- Oczywiście.

- Zauważyłaś coś dziwnego ? - zapytał gdy tańczyliśmy.

- Co takiego ?

- Dumbledoor nagle zniknął.

- Rzeczywiście, to dosyć dziwne.....chwila - spojrzałam na osobę z którą tańczyłam, była ubrana w błękitne szaty takie jak.... - Dziadek ?

- Nie zatańczyć z wnuczką na balu ? To był by grzech. - uśmiechnął się.

- Ale....jakim cudem ? No tak....eliksir odmładzający. Mogłeś mi powiedzieć.

- Wybacz mi. Chciałem znowu poczuć się młody i zrobić ci niespodziankę. Ktoś chyba wychodzi z twoim partnerem. - popatrzyłam na wyjście z sali z której wychodził James z jakąś dziewczyną, kierowali się na dwór - Idź za nim.

- Dziękuję. - pobiegłam w stronę wyjścia z zamku. Na dworze James był przytrzymany przez Evans która próbowała go pocałować. Złapałam Jamesa za ramię i pociągnęłam do siebie -Obawiam się że to mój partner.

- Kim ty niby jesteś? - powiedziała wściekła Lily.

- Jego partnerką. Nie słyszałaś? A teraz załóż maskę bo wyglądasz okropnie. Byłaś u tapeciarza że masz taką tapetę? Chyba że to cement.

- Kimkolwiek jesteś spotka Cię kara.

- Tak, tak. Daruj sobie, chyba ktoś Cię szuka. - pokazałam na Severusa stojącego w drzwiach. Lily się popłakała i omijając Seva pobiegła w głąb zamku A on za nią.

- Dzięki.

- Spoko. - uśmiechnęłam się i weszliśmy z powrotem do zamku.

Kochane wy moje Jelonki ❤❤❤ Dzisiaj sobie spokojnie wchodzę na wattpada bo stwierdziłam że dodam rozdział. Patrzę i widzę że 10 tysięcy osób czyta tą książkę!!!!! Bardzo wam za to dziękuję. Następny rozdział już niedługo bo tak jak pisałam w rozdziale wyżej biorę się do roboty i na tyle ile to będzie możliwe postaram się dodawać rozdziały regularnie. ❤❤❤ Do następnego

A.S.

HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz