W nich stanęła postać z założonym na głowę kapturem, który niestety rzucał cień na twarz przybysza. Nie pozwalało to na zobaczenie jego twarzy, lecz nie mi. Znałem te sylwetkę oraz sposób, w jaki ta osoba stała. To musiał być on, nie kto inny.
W następnej chwili naszym oczom ukazała się czarna czupryna, którą każdy z nas dobrze znał. Zapamiętuje się w końcu włosy, które często znajduje się w swojej łazience, przynajmniej ja tak mam. Oczywiście nie obwiniam akurat jego, przynajmniej nie na głos. Nie trudno odróżnić te czarne pukle, pachnące jak najpiękniej rozkwitnięta róża świata.
Podczas gdy uśmiechnięta postać witała się z głównymi "przyczynami" zamieszania, na korytarzu rozniósł się brzdęk, a raczej łoskot rozbijającego się o podłogę przedmiotu. Wszyscy natychmiast odwrócili się w stronę, z której rozbrzmiał dźwięk. Tam zobaczyliśmy przestraszoną, młodą twarz. W momencie, w którym oczy tajemniczego rozrabiaki znalazły moje, widać było, iż się uspokaja.
CZYTASZ
Nieśmiała miłość • Stony
Fanfiction"Muszę przestać o nim myśleć. On nie może sobie tak bezkarnie siedzieć w mojej głowie i w niej mącić."