Rozdział VI - Wszystko powraca.

800 71 10
                                    

Wrzesień 2016

Wsiadając do samochodu po ciężkim dniu pracy po prostu wsadziłem kluczyk w stacyjkę i odpaliłem pojazd.

Jadąc do domu przy okazji słuchając muzyki jednocześnie stukając palcami o kierownicę ktoś do mnie zadzwonił. Odebrałem.

Edward Kaspbrak słucham?

Po drugiej stronie odezwała się moja żona —  Myra.

Zaczęliśmy rozmawiać o jakimś temacie, na który jakoś szczególnie nie zwracałem uwagi, bo jednak wolałem nie spowodować jakiegoś wypadku.

Eddie? Powtarzam Ci żebyś mnie nie straszył, a ty mnie nigdy nie słuchasz!

Okej, Myra, nie teraz.

Nie powinieneś teraz tam być! Eddie to nie jest bezpieczne żeby jechać na drodze, gdy jest śliska.

Kochanie, przestało padać już jakieś trzy godziny temu, okej? Nic mi nie będzie.

Tłumacząc jej wszytko ktoś zaczął na mnie trąbić.

Hej, idioto! - odezwałem się. - Pełny ruch ma dla ciebie jakieś znaczenie? - znowu na mnie trąbnął.

Myra zapytała się o coś więc znowu musiałem jej wytłumaczyć.

—...Więc uwierz mi gdy Ci to mówię, statystycznie jestem bardziej narażony na wypadek rozmawiając z tobą przez telefon! - westchnąłem. - Okej, muszę już kończyć.. Do zobaczenia.

Rozłączyłem się.Po chwili znowu zaczął dzwonić telefon, więc jak przypuszczacie, odebrałem.

Edward Kaspbrak, słucham?

Nie powiedziałeś "okej, pa, kocham Cię" tak jak zazwyczaj to robisz.

Zrozum, nie mogę teraz. - zaczęła dzwonić kolejna osoba. – Spóźnię się na to... - spojrzałem na ekran. Derry. – ...spotkanie.

Powiedz "kocham Cię", Eddie.

Okej, kocham Cię mamusiu.

— ...Co?

— ...Myra. Pa.

Rozłączyłem się z żoną i odebrałem drugi telefon.

Kto tam?

To ja... Mike.

Jaki Mike? - w tym momencie zderzyłem się z innym samochodem.

Wszystko w porządku?!

Tak, jest okej!

Wysiadłem z pojazdu i przeczesałem swoje włosy dłonią. Westchnąłem, gdy wyobraziłem sobie ile to wszystko będzie kosztować. To ja spowodowałem wypadek, więc ja tu za wszystko odpowiadam. – Cholera... - mruknąłem pod nosem.

Zacząłem wszystko omawiać z osobą, której spowodowałem niechciany każdemu wypadek, ale nie będę o tym opowiadać.

Po jakimś czasie od dyskusji pojechałem taksówką na spotkanie, na które jestem już spóźnione jakieś dwie godziny. Nie wiem, czy jest sens tam jechać, ale jak należało, tak zrobiłem.

Po obradzie pojechałem do domu, przywitałem się szybko z żoną, zjadłem obiad, który ugotowała i poszedłem do swojego skromnego biura. Tam natomiast wyciągnąłem swój telefon i popatrzyłem chwilę na numer, który dzwonił z Derry. Nie dokończyłem rozmowy z tą osobą, więc niepewnie dotknąłem kciukiem ekranu, który spowodował iż zadzwoniłem pod numer, który przed wypadkiem zadzwonił do mnie. Osoba z drugiej strony odebrała niemalże od razu.

it's been a while | reddie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz