Rozdział 1.

3.5K 124 4
                                    

- Kelsi! Nie wiesz może gdzie wczoraj położyłam mój łuk?- Głos Keiri rozniósł się po całym mieszkaniu budząc nie tylko Kelsi jak to było zamierzone ale i Conna.

-Keira.. jest 8 rano.. sobota a do tego połowa lipca... czy ty nie możesz chociaż raz pospać dłużej i nie budzić nas wszystkich?- Keiri wcale nie zdziwiło takie nastawienie brata. Właśnie wrócił z pracy. Miał nocną zmianę.

-Nie wiem Keira. Jak wczoraj wróciłaś z lasu to ja już prawie spałam.- Dotarł do Keiri zaspany głos siostry.

,, no tak.- pomyślała Keira- Przecież zawsze jak wychodzę to oni jeszcze śpią.. chyba że czegoś szukam. Jak wracam to już kładą się spać.. ehh.. powinnam troszkę więcej siedzieć w domu.. ale ja nie potrafię.. coś co rano mnie budzi i każe mi iść do lasu a potem nie pozwala go opóścić do wieczora.. powinnam któregoś dnia zostać w domu z Kelsi i pomóc jej w pracach domowych.. ale ahh.. ten szum drzew, odgłoś szemrzącego strumyka, ptaki śpiewające nad moją głową.. i od czasu do czasu słychać i widać ja Set trochę wariuje. Nie da się oprzeć magii lasu.. to zbyt silnie mnie przyciąga.."

-...Keira! Czy ty na prawdę nie słyszysz jak cię wołam z dziesięć razy? Zobacz co Set znalazł.-

Spojrzała w dół i zobaczyła czarnego podpalanego psiaka średniej wielkości ze stojącymi uszami jak u wiewiórki, który machał szczęśliwie ogonem i trzymał w pyszczku jej łuk.

-Wybacz Kelsi... Trochę się zamyśliłam. Dzięki uszaty.- Powiedziała i schyliła się po swoją broń.

-Kiedy wrócisz?- Spytała Kelsi widząc, że bierze plecak i pakuję tam rzeczy. Do plecaka zapakowała metalowy niezbędnik, osobną miskę dla Seta, i swój flet poprzeczny, Trochę mięsa żeby upiec na ognisku i zielony płaszcz przeciw deszczowy.

-Jeśli się zgodzisz to jutro.- Odpowiedziała pewna swego. Kelsi zawsze jej pozwalała na jedną noc.

-No dobrze ale jeśli weźmiesz z sobą Seta.-

-... a wyobrażasz sobie żebym go nie wzięła?- Powiedziała cicho się śmiejąc. Kelsi również się zaśmiała.

-Keira!- Zawołał za nią Conn. Keira odwróciła się w jego stronę.

-Naostrzyłem ci wczoraj przed pracą strzały. Dzika ustrzelisz na spokojnie ale wyceluj do człowieka to łeb ci ukręcę!- Powiedział śmiejąc się wesoło Conn. Kelsi i Keira też zaczęły się śmiać po czym ruszyły do drzwi.

-Kocham cię Keira.- Powiedziała Kelsi tuląc się mocno do siostry.

-Też cię kocham Kelsi.- Odparła Keira po czym wraz z Setem skierowali się do wyjścia z budynku.

Keira mieszkała tuż przy lesie więc nie szła wcale ulicą. Od razu z podwórka przeskoczyła przez płot i już była w lesie. Set przeczołgał się przez dziurę pod płotem ktorą sam wykopał dobre 2 lata temu.skierowali się w głąb lasu. Tam gdzie prawie nikt się nie zapuszczał. Po drodze mimo wczesnej pory mijali dużą ilość ludzi, to ktoś poszedł na spacer z psem lub z drugą połówką... albo to i to... bądź ktoś poszedł pobiegać czy też pooglądać ptaki. Z racji tego że był lipiec wszystko dookoła było zielone- liście, trawa, mech na drzewach.. szli tak w całkowitym spokoju mijając ludzi przez dobre 15 minut a szli dość szybkim krokiem. Chcieli jak najszybciej znaleźć się w swoim azylu. W końcu ich oczom ukazał się wielki, wiekowy dąb. Zawsze go mijali. Dzień w dzień te 20 minut zawsze szli tą samą trasą. Do miejsc w lesie do których nikt, absolutnie nikt nigdy nie zagląda. Kolejne 15-20 minu maszerowali przez leśne szlaki ktore sami przetarli. W pewnym momencie do uszu Keiri dobiegł znajomy dzwięk, który tak kochała. Szum drzew, śpiew ptaków i szemrzący strumyk z wodą tak czystą że można ją pić prosto ze steumienia.

Puściła psa wolno a smycz przewiesiła przez pas który miała na talii. Set postanowił napić się i odpocząc chwilkę pod jedyną wierzbą w okolicy. Jego pani postanowiła postąpić tak samo.

Leżeli tak dobre pół godziny i pewnie leżeliby dłużej gdyby nie...

***

-Ionhar! Ionhar! Ehh.. czy ktoś widział mojego syna?- Nolan. Jeden ze Strażników Lasu. Opiekun rzek, jezior, strumieni i wodospadu.. a co za tym idzie wszystkich zwierząt wodnych. Jego syn Ionhar jest jego następcą. Powinien cały czas ćwiczyć ale woli co innego.. no cóż uwielbia się wymykać i biegać po lesie ze swoją suczką. ( nadmienie że suczka jest rasy Doberman. O ironio.) W każdym razie ma na imię Kali. Set kilka razy się na nich natknął spacerując bez swojej pani która wtedy miała inne zajęcia. Wyszło mu to na dobre bo dostał coś na ząb.

-Panie Nolan. Miałem panu przekazać iż pan Ionhar nie pojawi się na dzisiejszej uczcie. Postanowił wykorzystać zaległy dzień wolny od swojego szkolenia na Strażnika.-Zethar. Człowiek tak trzymający się zasad że to chyba nie wykonalne. Momentami tak nudny że zanudza sam siebie. Ma wszystkie zajęcia z młodym i niesfornym Strażnikiem. Czasem oddałby wszystko żeby wrócić do bycia służącym na zamku króla zamiast próbować młodego Strażnika opanować potem nauczyć czegoś a potem znowu opanować i naczyć i tak w kółko.( Wesoło nie?)

-Jak to? Eh.. Zetharze.. nie da sie go upilnować.. mam tylko nadzieje że w nic się nie wpakuje.

Tak tak... Ionhar uwielbia jeszcze pakować się w tarapaty.. po ostatnim razie kiedy ,,niechcący" ściągnął rodzinę ( bardzo dużą rodzinę) dzików na pobliską bibliotekę ma zakaz tam wstępu. Po potrzebne książki musi się fatygować Zethar.

***

- Kali! Chodź tędy!- Zawołał swoją suczkę młody chłopak. Miał 19 lat, rostrzepane włosy obcięte tak że prawie sięgały uszu chłopaka, i jasno granatowe oczy, nie można ich nazwać niebieskimi bo są zbyt ciemne. Ubrany w strój łucznika z łukiem refleksyjnym w ręku. Suczka posłusznie poszła za przewodnikiem. Szli akurat w dół rzeki... a właściwie to strumyka. Nagle Kali zatrzymała się i zaczęła węszyć w powietrzu.

- Co jest mała? Znalazłaś coś? Prowadź!- wydał rozkaz spragniony przygód Ionhar.

Suczka biegła w dół strumienia nie oglądając się za przewodnikiem. Ionhar ledwo nadążał za Kali. Nagle suczka się zatrzymała i patrzyła martwo w jeden punkt. Chłopak cały zdyszany podszedł do Kali i spojrzał w tę stronę w którą skierowany był wzrok suni wypatrując na co tak patrzy. W pewnym momencie zauważył. Ujrzał najpierw psa takiej samej rasy jak jego towarzyszka a chwilę później siedzącą na ziemi i poprawiającą cięciwę dziewczynę. Psa rozpoznał od razu widział go kilka razy nie daleko obozu strażników. Dziewczynę widział pierwszy raz ale skoro jej pies tu był to ona też musiała... ale z tego by wychodziło że ona ma coś wspólnego ze strażnikami.. ,, hmm... Ciekawe.. Podejde. Może czegoś się dowiem."

Łuczniczka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz