TO WSZYSTKO WINA CROSSA!

49 5 3
                                    

Na łóżku leżał zakrwawiony Error. Zszokowałem się i podbiegłem do niego, przez co walnąłem się o niewidzialną ścianę.
-wybacz, ale nie możesz wejść.- Wyjaśnił lekarz.
-he? -zdziwiłem się.
-nie jesteś członkiem rodziny poszkodowanego.- oznajmił przechodząc o ścinę.
-ale on musi wejść!- powiedział zdenerwowany Geno
-czemu?- zapytał ze spokojnym głosem lekarz.
-Error musi mu coś ważnego powiedzieć- wytłumaczył Fresh.
Zirytowany lekarz przepuścił mnie, od razu rzuciłem się w ich stronę.
-I-Ink j-ja...- zaczął lekko żywy.
-Mogę ja mu to wytłumaczyć?- zapytał Geno kładąc swoją dłoń na jego dłoni.
Error kiwną głową.
-dobrze...- wziął głęboki wdech i wydech- to wina Crossa... - oznajmił ze łzami- to zdarzyło się jak przeteleportował się po Nicecrem'y po tym jak cię uderzył. Tam go dopadł i zaatakował. Świadkiem był Blueberry. Powiedział że może go zastąpić jeżeli to ważne. Zgodziliśmy się, Alphys która też tam była dała mu tabletkę i powiedziała, że jak pstryknie palcami „czar" przestanie działać.

-a-ale wiecie że jak on umrze tutaj to się już nigdy nie odrodzi? -Zapytałem po wymowie.

-tak wiemy! - Powiedział Geno

-wybaczcie ale musicie już wyjść- oznajmił lekarz.

Wszyscy grzecznie wyszli z pokoju i rozeszli się w różne kierunki. Po wyjściu ze szpitala zadzwonił mój telefon. Odebrałem, przy słuchawce był Dream.
-Hej Ink!
-no hej Dream, po co dzwonisz?
-wpadniesz?
-po co?
-na imprezę!!
-no okej zaraz będę.

Po krótkim dialogu otworzyłem portal i przeszedłem przez niego i znalazłem się przed domem Drema. Ostrożnie zapukałem. Otworzył mi Dream rozbawiony jak nigdy do tąd. Wciągnął mnie do domu, mało brakowało a bym się przewrócił.

-z jakiej okazji ta impreza?- zapytałem ostrożnie
- z nijakiej! Po prostu zabawa!! - odpowiedział z pełnią entuzjazmu w głosie.

Rozglądałem się po domu Dreama, bardzo przytulny. Jak na razie panuje tu syf ( jak zazwyczaj u mnie w pokoju ale ok /dopiska autorki\). Po kilku godzinach bez ustanego bawienia się zachciało mi się pić, wiec postanowiłem zapytać Dreama gdzie ma wodę czy coś.

-Dream, masz coś do wypicia?
-Jasne!
Odpowiedział i poszedł do kuchni. Wrócił po kilku minutach z tacą na której znajdowały się kieliszki i wódka. Porozdawał każdemu po kieliszku, po czym rozlał ognistą wodę.
-dzięki ja nie piję alkoholu. - Grzecznie odmówiłem i odłożyłem kieliszek z 'wodą' na stół. Uważnie obserwowałem szkielety pijące kieliszek po kieliszku. Wtedy podszedł do mnie Dream, ledwo trzeźwy.

-I co? Nie pijesz?- zapytał czkając.
-N-nie, źle się czuje po alkoholu. - oznajmiłem i spojrzałem na kieliszek, wódka wydawała się mętniejsza.

- jeden kieliszek ci nie zaszkodzi! - położył dłoń na moje ramie.

Już mnie korciło żeby to wypić ale przysiągłem sobie, zero alkoholu!

-no dawaj!- podpuszczał mnie dalej Dream

Nie mogłem dłużej wytrzymać, chwyciłem za kieliszek i łyknąłem [?] zawartość. Odstawiłem go z powrotem na stół, robiło mi się nie dobrze, obraz rozmazywał mi się, ledwo utrzymywałem równowagę, nic nie słyszałem. Jedyne co ujrzałem to Dreama trzymającego mnie za barki, i krzyczącego „Ink!" Wtedy upadłem na ziemie. Zemdlałem.

//Dream\\

- oj... alkohol naprawdę mu szkodzi.

Wziąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę. Przyjechali dość szybko. Zanim go zabrali nastąpiła przemiana, wtedy zrozumiałem że dolali mu miksturkę zmieniającą płeć, która była schowana. Niestety nie działa to tak jak w bajkach, to mija z czasem.... efekty mikstury przestają działać po 12 miesiącach. „Biedny Ink, będzie dziewczyną przez rok" pomyślałem jak karetka odjeżdżała.

-To jak teraz trzeba będzie na niego, znaczy na nią mówić? Inka? - zapytała Undyne

-nie wiem?- odpowiedział jej Papyrus

Wszystko poszło na ogródek się zakopać, impreza przestała być energiczna tylko każdy martwił się o... Inkę?
'Zabawa' trwała ponad jeszcze 3 godziny zanim wszyscy poszli. Ostatnia grupka odeszła z szeptami między sobą. Każdy, nawet ja, martwił się o Inkę?

Wybacz mi... |Crink| Where stories live. Discover now