Kuva... już?... cóż...
Tak jak powiedział Night, teraz go nie ma a jest ten je***y marzyciel. Jak ja go nie cierpię ;-;. Głupi...
Cóż nie o tym miał być ten rozdział wiec..
-przedłużasz...
-nie wpi***alaj się... autorka--------
No... jakiś tydzień temu, czyli na początku miesiąca... przyszedł mi SMS od Alphys z Swaptale o treści masz ostatnią szanse. Idziesz na trening albo wypad z Royal Guard. Zapomniałem!! Boże jestem debilem !
-wiem~
-morda!Walnąłem się w czoło, aż klasnęło. Wziąłem Bommie'ego i biegiem na polane. Gdy byłem na miejscu wszystkie oczy utkwiły na mnie.
-Um? Jest trening... chciałabyś spróbować ?... Bo wiesz...- zaczęła Alphys.
-nie, nie... to ja... Ink! - odpowiedziałem jej z entuzjazmem.
-... Ink jest facetem... a ty..? - przeciągała temat.
-choć a wszystko Ci opowiem.- przewróciłem ozami gestem ją zaprosiłem.
Podeszła niechętnie jak byś się czegoś obawiała.
-wiec słucham...- powiedziała gdy była metr ode mnie.
Podszedłem do niej, kucnęła ( ona ma jakieś 2 metry ;-;), na ucho powiedziałem jej wszystko jak to się stało że jestem nie tej płci. O dziwo uwierzyła mi.-no to choć na trening Ink!- powiedziała po kilku minutach.
Przymrużyłem oczy uśmiechając się. Gestem przyśpieszyła mnie.
-dobra, evryone.- zaczęła przecierając dłonie. - ponieważ Ink'a nie było przez dobre pare miesięcy.- zwróciła się w moją stronę.- zaczynamy od podstawowego treningu.- powiedziała odkładając broń na ławkę.
Patrzyłem jak potwory łączą się w pary na trening.
-Ink... twoją parą chwilowo będzie Blueberry. -powiedziała Alphys szykując się do ciosu.
„Tylko nie ta jagoda..." pomyślałem gdy tylko usłyszałem z kim walczę.
Każdy już ustawiony, szykuje się do walki. Wziąłem swoją czarną farbkę i ją wypiłem. Bowiem te farbki służą do „wymuszania" emocji. W ciągu kilku sekund byłem już Fell!Ink'iem.-to jest nie fair!- powiedział oburzony Blueberry kiedy zauważył z kum ma do czynienia.
-heh... życie..- odpowiedziałem mu wzruszając ramionami.
Po chwili zadałem cios, przeciwnik leżał- prawie martwy.
-INK!!! -Krzyknęła na mnie oburzona jaszczura - miałeś zostawić 15hp a nie zabijać!!
Wzięła nieprzytomnego szkieleta na plecy i zaniosła go do konciku medycznego.
-poprowadzisz walkę z Undyne!- krzyknęła z namiotu
Obróciłem się, wściekła Undyne z rumieńcami rzuciła się na mnie. Nie zdążyłem zrobić uniku i dostałem w brzuch. Odjęło mi to 30 hp... jak? Skoro jestem nie śmiertelny w tej postaci? Każdy spojrzał na mnie, w ustach poczułem coś dziwnego. To coś zaczęło kapać z mojej szczęki. To była krew. Alphys w tym momencie wyszła z namiotu, za nią w namiocie było widać trzymającego się za głowę Blueberry'ego. Podbiegła do mnie i mnie złapała. Undyne posmutniała. Jaszczurka zabrała mnie do namiotu i położyła na ziemi.
-nie mówiłeś że jesteś w ciąży!- fuknęła na tyle cicho żebym usłyszał.
-a jak to miałem powiedzieć!?- zdenerwowałem się.- przepraszam bardzo ale jestem w ciąży i nie mogę walczyć?!
-na przykład!- spojrzała na mnie złowrogo. - odchodzisz na macierzyński!- krzyknęła że na polanie rozległy się szepty. Zrobiłem zdziwioną i zszokowaną minę. Wzięła moją niebieską farbkę i i podała mi ją otwartą do ręki.
-pij- rozkazała.
Posłuchałem i wypiłem, stałem się łagodny i pogodny. Fell!Ink poszedł w nie pamięć.
-a tera won do domu!- spoważniała
\***/
Do domu wlazłem trochę zmęczony. Dziwota się? Do kuchni wpadł Dream, kiedy mnie zauważył rzucił mi się w ramiona.
-gdzie ty byłeś?- zaczął szlochać - martwiłem się...- odkleił się ode mnie i spojrzał mi w oczodoły (xD dop. Autorki)
-... czemu masz tu ślad krwi? -zapytał z troską- BYŁEŚ NA TRENINGU?!- zaniepokoił się.
-co w tym złego?- zapytałem mając jego troskę głęboko w d*pie.
-dla ciebie nic, ale dla dziecka zagrożenie!- powiedziawszy to.... mnie pocałował -_-. Odepchnąłem go. Spojrzałem na niego z mordem w oczach i poszedłem do swojego pokoju.\***/
Przez resztę miesiąc się nic nie działo oprócz tych badań. Siedziałem praktycznie w swoim pokoju, nie zwracałem uwagi na o co cię dzieje w domu, jak Dream przychodził udawałem że śpię, głupi się o mnie martwi a ja go mam po prostu w dupie.
-------------------
Wow trochę to długie... w końcu 661 słów. Mam nadzieję że się podobało. Małe info przez dwa dni nie będzie rozdziałów bo mnie w domu nie ma ;-;.