Hey man, just show me that you really love me.

677 48 27
                                    

Richie i Eddie byli parą już od dobrych sześciu miesięcy. Richie zdecydował się na wyznanie swoich głęboko skrywanych względem Kaspbraka uczuć po dłuższym czasie i jak się okazało jego strach przed stratą przyjaciela wcale nie był potrzebny. Eddie odwzajemniał jego uczucia od samego początku, lecz gdyby nie odwaga Toziera, on sam nigdy w życiu nie powiedziałby mu o własnych odczuciach względem niego, dlatego można by powiedzieć, że to właśnie dzięki Richie'mu są teraz szczęśliwi. Tylko czy faktycznie tacy są?

Fakt, że Richie Tozier jest gejem jest znany wszem i wobec. Wie o tym zarówno cały klub frajerów, jak i cała szkoła. Można by podejrzewać nawet, że połowa samego miasteczka Derry (jak nie całe) wiedziała o jego orientacji. Wieści tutaj roznoszą się bowiem bardzo szybko, szczególnie, gdy ma się takiego „kumpla", zawsze gotowego do pomocy w takich sprawach, jak Henry Bowers.

Tak więc Richie był przyzwyczajony to wszelakich obelg, rzucanych każdego dnia w jego stronę, do żałosnych liścików wkładanych do jego szkolnej szafki, do napisów na szkolnych murach mówiących otwarcie „Tozier to pedał" lub informujących, komu to on w tym mieście już nie obciągnął.

Z początku rzecz jasna chłopak przejmował się tym i to nawet do tego stopnia, że czasem wracał do domu z ogromnym płaczem, lecz później przestało go to obchodzić, prawie wcale nie zwracał już uwagi na żadne zaczepki. Nauczył się ignorować wszystkie homofobiczne żarty rzucane w jego stronę, a czasem nawet sam się z nich wyśmiewał. Dlatego właśnie cała sytuacja uspokoiła się i obecnie tyko pojedyncze osoby wciąż przypominały chłopakowi o jego orientacji. Tak jakby sam miał o niej zapomnieć.

Z Eddie'm jednak było inaczej. Młody Kaspbrak nigdy otwarcie nie przyznał się do swojej orientacji i nie mówię tutaj tylko o przepełnionej homofobami szkole. Również cała paczka ich przyjaciół nie miała pojęcia o odmienności chłopaka, nie wspominając tu już nawet o jego matce, która zapewne uznałaby to za chorobę, którą natychmiast trzeba wyleczyć.

Richie poniekąd rozumiał decyzję swojego ukochanego. Sam dobrze wiedział z iloma przykrościami wiąże się otwarte mówienie o swojej orientacji, a nie chciał, aby jego mały chłopiec cierpiał tak, jak on sam na początku. Szczególnie, że wiedział jak kruchutki i delikatny jest Eddie w porównaniu ze starszym. Richie od zawsze zdecydowanie lepiej znosił takie rzeczy. Podczas gdy Eddie siedział w kącie swojego pokoju i płakał, Richie z podniesioną głową wysłuchiwał i zapamiętywał „zabawne" żarciki na swój temat, by mógł potem podzielić się nimi z przyjaciółmi.

Nie rozumiał jednak, dlaczego Eddie nie chciał przyznać się do swojego homoseksualizmu nawet przed najbliższymi przyjaciółmi. Kto, jak kto, ale jednak oni wszyscy byli na tyle ze sobą zżyci, że nie było najmniejszych wątpliwości, że wiadomość o orientacji Eddie'go i jego związku z Tozier'em przyjęliby ciepło i otwarcie, okazując chłopcu wsparcie, a tajemnica nigdy nie wyszłaby poza ich grono.
Eddie jednak uparcie trwał przy tym, że nikt ma nie wiedzieć o jego odmienności, co zdecydowanie utrudniało chłopcom spotykanie się, okazywanie jakichkolwiek uczuć i tym podobnych. Rzadko mieli okazję pobyć ze sobą sam na sam, a gdy znajdowali się w towarzystwie frajerów, Eddie trzymał się jak najdalej od swojego chłopaka, by tylko nikt się niczego nie domyślił.

Richie tolerował to, lecz jego cierpliwość powoli się kończyła. On nie miał żadnego problemu z wyznaniem czegokolwiek swoim przyjaciołom. Chciał móc bez żadnego skrępowania podczas wspólnie spędzanego wieczoru posadzić sobie Eddie'go na kolanach, czy móc po prostu podejść, przytulić go, lub pocałować. Czasami nawet nie potrafił się powstrzymać i próbował w jakiś sposób zbliżyć się do Eds'a, lecz za każdym razem otrzymywał jedynie jego wrogie spojrzenie.

Czasami naprawdę przyznawał, lecz tylko sam przed sobą, bo nie odważył by się powiedzieć tego Eddie'mu, że w ich związku nie zaznają praktycznie żadnych czułości. W szkole - za dużo ludzi. Na mieście - wciąż są ludzie. Na spotkaniach z frajerami - nikt przecież nie ma wiedzieć. W ich własnych domach, siedząc we własnych pokojach - a co jeśli rodzice przyjdą? Nawet kiedy zdarzały się te cudowne według Richie'go, pojedyncze dni, kiedy to jego rodzice lub pani K. wyjeżdżali, zostawiając jednego lub drugiego chłopca samego i mieli możliwość spędzenia wspólnie czasu w pustym domu, Eddie wciąż bał się, że jednak rodzice w każdym momencie mogą wrócić i zobaczyć ich trzymających się za ręce, przytulających czy nie daj Boże całujących. Nie wspominamy tu nawet o niczym więcej.

Beep-Beep Redie One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz