Let Me Show You How I Felt pt. 2

599 56 41
                                    


część druga

Eddie wcale nie poszedł, tak jak wcześniej zamierzał do posiadłości Bill'iego Denbrough'a. Był na tyle zdruzgotany przez to, w jaki sposób potraktował go Richie, że postanowił wrócić do domu i po prostu posiedzieć tam w samotności. Stwierdził, że może dobrze mu zrobi chwila spokoju, chwila na przemyślenie wszystkiego, co obecnie dzieje się w jego głowie, a dzieje się i to dużo.

Czy czuł coś do Richie'go? Z pewnością. Nie wiedział jednak czy w dalszym ciągu było to jedynie przyjacielski uczucie, czy może przerodziło się to już w coś większego. Ale jakim niby cudem? Eddie przez cały czas zarzekał się na swoją stuprocentową heteroseksualność, dlaczego więc miałby teraz poczuć coś do Toziera? Czyżby się... zaraził? Kaspbrak momentalnie skarcił się za tę myśl. Nigdy w życiu nie powiedziałby, że homoseksualizm to choroba. Nie widział w tym nic złego, jednak zwyczajnie nie wyobrażał sobie siebie samego w związku z innym chłopakiem.

Patrząc na to jednak z drugiej strony, Eddie nigdy też nie był w związku z żadną dziewczyną. A dlaczego? Co go przed tym powstrzymywało? Czyżby już wcześniej czuł coś do młodego Toziera?
Nie, od razu wykluczył tą ewentualność. Jedyne, co wiedział dobrze to to, że cokolwiek czuł do Richie'go, zrodziło się w nim dosłownie kilka godzin wcześniej lub po prostu pierwszy raz dało o sobie tak mocno znać.

Czuł się jednak okropnie, że Richie odepchnął go po tym, co mu wyznał. Twierdził, że jako jego przyjaciel nie powinien tego zrobić, wiedział przecież jak wrażliwy jest Eddie. Teraz jednak, po krótkim czasie od zdarzenia zastanawiał się, czy Tozier czuł się tak samo, gdy jedyna osobą, która nie w pełni zaakceptowała jego orientację był właśnie Eddie?

Wiedział, że Richie miał stuprocentową rację w tym, co powiedział, lecz dopiero teraz to sobie uświadomił. Zachował się strasznie samolubnie. Przez tak długi czas ignorował uczucia chłopaka, wręcz odtrącał go, a teraz wymagał od niego, aby ten nie umawiał się z nikim. Był jego przyjacielem, do cholery, a nie jego własnością.

- Eddie jesteś pieprzonym idiotą – wyszeptał sam do siebie, łamiącym się głosem, gdy leżał tak rozmyślając na swoim łóżku.

Chciało mu się płakać, nie da się ukryć. Zdał sobie sprawę jak okropnym przyjacielem jest i jak źle przez ten cały czas traktował Toziera. Zdał sobie też sprawę, że był cholernie zazdrosny o Richie'go.

Tak bardzo chciałby w tej chwili pójść do niego i po prostu przeprosić, wytłumaczyć wszystko, tym razem na spokojnie, jednak sam stwierdził, że jak na dzisiejszy dzień, wystarczająco już zatruł krwi brunetowi.

Leżał tak więc po prostu na swoim łóżku, patrząc w sufit i rozmyślając, a słone łzy spływały po jego skroniach.

- Jesteś idiotą – wyszeptał ponownie.

Natomiast w tym samym momencie Richie stał przed domem Archie'go i czekał na chłopaka. Wyznanie Eddie'go zdecydowanie pomogło mu przezwyciężyć zdenerwowanie spotkaniem. Teraz Richie był wściekły, przez co nie czuł już wcale stresu związanego ze swoją pierwszą randką.

Może i w innych okolicznościach cieszyłby się z otwartości swojego przyjaciela, jednak strasznie drażnił go fakt, że Eddie postanowił powiedzieć mu to właśnie teraz, kiedy wszystko w życiu Toziera zaczęło się układać, kiedy wszystko sobie uporządkował i zamierzał być szczęśliwy.

Nie pocieszał go również fakt, iż z jego perspektywy wyglądało to tak, jakby Kaspbrak traktował bruneta jak swoją własność. Przez chwilę Richie zastanawiał się czy może astmatyk jest o niego zazdrosny, lecz szybko wyrzucił tę myśl. Eddie sam nie potrafił określić swoich uczuć względem przyjaciela, więc i on postanowił nie zaprzątać sobie tym więcej głowy.

Beep-Beep Redie One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz