5 (I); these unique green eyes

236 23 17
                                    

Sulejman postanowił spędzić ranek w ogrodach. Wreszcie po tych wszystkich dniach ciągłych spotkań i ustaleń znalazł chwilę czasu na odpoczynek. Sułtan jednak nie był spokojny. Ibrahim powiedział, że przyślę mu prezent, dzięki któremu jeszcze bardziej się zrelaksuje. Padyszach uśmiechnął się pod nosem przechadzając się wśród kompozycji kwiatowych. Ogród ten był zdecydowanie bardziej bogaty, niż te które wcześniej widywał, różnił się nie tylko w kwiatami, ale i samymi ozdobami ze złota i marmuru. Ścieżki natomiast wykonano z bardzo drogiego kamienia.

Przemyślenia Sulejmana przerwał przepiękny niemal anielski głos. Był pewna, że to kobieta. Zbliżała się w jego kierunku. Czyżby to ona była tym prezentem od Ibrahima? Wysłuchał się w ten głos. Głos pełen bólu, cierpienia, ale jednak nadziei. To najbardziej urzekło sułtana. Jej niewinność, krzywda jaką jej wyrządzono. Mimo iż sama tego nie wiedziała to przeznaczenie zaprowadziło ją tutaj. To właśnie ono nadało tę nutkę nadziei w jej przepięknym głosie. Zbliżała się. Mimo to bardzo powoli, co zaczęło irytować Padyszacha. Pocieszeniem w oczekiwaniu była pieśń kobiety.

I wtedy ją ujrzał. Pośród fiołków wyłoniła się ona. Rudowłosa piękność o smukłej figurze. Jej ciało okalała zwiewna zielona suknia, a ogniste włosy biała woalka. Urok w czystej postaci. W pierwszej chwili go nie zauważyła. A więc nie wie kim jestem i dlaczego tu jest. - pomyślał Sulejman. - Bardzo dobrze to przemyślałeś Ibrahimie z Pargi. Sułtan powoli ruszył w stronę kobiety. Miał zainicjować spotkanie. Po raz pierwszy to on miał okazać zainteresowanie.

- Cóż to za głos skowronka? Cóż za ta piękne lico zawitało do tego ogrodu czyniąc go niczym przy pięknie ognistej pani? - Słowa jakby same uciekły z jego ust. Jakby inspiracja przyszła wraz z tą kobietą do ogrodu.

- Nie umiem mówić po turecku. - stwierdziła nieznajoma.

- Ale natomiast ja dzięki znajomościom na Krymie potrafię porozumiewać się w twoim języku. - rzekł Sulejman imponując dziewczynie swoim płynnym ruskim. Jemu też podobał się ten obrót spraw. Wreszcie będzie mógł go swobodnie udoskonalić. Przy matce nie czuł się tak swobodnie.

- Pochodzisz z Krymu możny panie? - zapytała z nadzieją w głosie. - Może mi pomóc się stąd wydostać?

- Niestety moja piękna z tego pałacu nie ma ucieczki. Czyż smuci cię twój los? - Padyszach nie mógł oderwać wzroku od pięknej zieleni jej oczu. Niemal zgubił się w pięknym lesie jej spojrzenia.

- Jest jedna ucieczka. Tą ucieczką jest śmierć. - powiedziała bez emocji. Sulejman poczuł jak robi mu się smutno. Te wszystkie porwania, krzywdy. Było to naprawdę ciężkie, ale taka była tradycja, a ona była najważniejsza. We wszystkich państwach było podobnie. Niektórzy wygrywają, a niektórzy przegrywają. Zasad świata nie dało się zmienić.

- Świat nie wybaczyłby mi gdybym tak po prostu pozwolił ci odejść. Jednak mogę sprawić, że twój los się odmieni. - Wszystkie jego słowa były nieprzemyślane, nierozważne, prosto z serca. - Jak ci na imię? Czy mogę poznać chociaż ten sekret?

- Czyli doniesiesz na mnie? Tak odmienisz mój los? - zapytała unosząc brew. - Dlaczego mam zdradzić imię osobie, które chcę pokrzyżować moje plany?

- W żadnym z wypadków pięknolica. Po prostu nie chcę o tobie zapomnieć tak łatwo. A zatem?

- Aleksandra.

- Alek...?

- Aleksandra.

Miał pewne trudności z wypowiedzeniem jej imienia. Zdecydowanie nie był przyzwyczajony do kobiecych imion pochodzących z pozostałych krain. Jego próby widocznie rozśmieszyły dziewczynę, która przez parę sekund wydała z siebie najpiękniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek usłyszał. Śmiech Aleksandry sprawił, że jego serce zabiło mocniej, a umysł zapomniał niemal o wszystkim. Ledwo powstrzymał się od pogłaskania jej po włosach. Nie teraz. Jeszcze przyjdzie na to czas.

Imperium w Ogniu «Sułtanat Kobiet w Imperium Osmańskim»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz