10 (I); laugh

276 18 8
                                    

— Co jej dolega? — Pytanie sułtanki matki było wypowiedziane na tyle cicho, aby jedynie medyczka mogła je usłyszeć.

— Nic jej nie dolega sułtanko valide. — odparła kobieta. — To, co jej jest to żadna choroba.

— A więc o co chodzi? — dopytywała Ayşe Hafsa. — Nikt tak bez przyczyny nie mdleje.

— Oj sułtanko. Szykuj lokme i szerbet.

— Nie do końca rozumiem... — powiedziała zaskoczona matka sułtana. — Czy to to, o czym myślę? Mówże hatun!

— Nie wiem, o czym myślisz potężna sułtanko, ale... — kontynuowała medyczka. — Hürrem hatun spodziewa się dziecka. To czwarty miesiąc.

— Ciszej! — upomniała ją najważniejsza sułtanka w haremie. — Jeszcze ją obudzisz.

Ogromna radość ogarnęła Ayşe Hafse. Kolejne dziecko jej syna było w drodze. Kolejny wnuk. Z jednej strony był to dobry znak. Dynastia Osmanów przetrwa. Mimo to, jeśli urodzi się syn, sprawy się skomplikują. Było już trzech książąt i Gülfem przy nadziei. A jeśli i ona urodzi syna? Wizja walki o tron była przerażająca. Sulejman miał już tyle dzieci, a dopiero co zasiadł na tronie. Allah jeden wiedział, co się wydarzy.

Sułtanka matka podeszła do łóżka, na którym leżała Hürrem. Była przy niej służba, a także Şah Huban. Zaskoczyło to ją, nie wiedziała, że aż tak się do siebie zbliżyły. Nic dziwnego. Ayşe Hafsa sama uległa urokowi rudowłosej. Może to właśnie dzięki matce sułtana były tu dzisiaj. Gdyby nie wysłała jej tamtego wieczoru do Sulejmana możliwe, że ten nigdy by już jej nie wezwał. Przyczyną tej decyzji było zachowanie Gülbahar. Valide nie mogła pozwolić na coś podobnego. Nie, gdy ona rządziła haremem. Tak czy inaczej, los sprawił, że faworyta zaszła w ciążę i nic nie można było z tym zrobić. Przelanie krwi Osmanów było niewybaczalnym grzechem.

— Co jej jest sułtanko matko? — zapytała Şah. — Będzie żyć?

— Oj będzie żyła moja piękna. Będzie żyła nawet podwójnie. — odparła starsza kobieta.

— Nie rozumiem...

— Hürrem hatun spodziewa się dziecka. — dodała dla jasności. — Omdlenie jest częstym objawem początku ciąży.

— Cóż za wspaniała wiadomość. — krzyknęła księżna Manisy, za co Ayşe Hafsa skarciła ją wzrokiem. — Hürrem zasługuje na to, aby zostać sułtanką.

— Nie ważne co się urodzi. Oby było zdrowe i silne. Godne naszego pana, sułtana Sulejmana. İnşallah. — Valide mówiąc to podeszła bliżej i usiadła na łóżku obok nałożnicy.

— İnşallah. — odpowiedziała jej Şah.

Sułtanki w obecności medyczek i służby oczekiwały momentu wybudzenia się odaliski. Była to miła odmiana od codziennego haremowego życia. Siedziały w milczeniu każda skupiona na swoich myślach. Z pozoru tak bliskie, a naprawdę tak dalekie sobie. Małżonka Selima I nigdy nie traktowała córek Ayşe hatun źle. Starała się mieć z nimi dobry kontakt, ale nie zawsze to wychodziło. Nie urodziła ich tak jak Hatice, Hafse czy Fatme. Şah, Beyhan, Gevherhan i Yenişah były z innego łoża.

— Sułtanko matko... — zaczęła siostra Padyszacha. — Jak zapewne wiesz, kilka dni temu odwiedziłam wygnaną Ayse hatun. Moją matkę.

— Wiem o tym. Sama utwierdziłam mojego syna w przekonaniu, że to dobry pomysł. Jesteś młoda. Potrzebujesz matczynej bliskości. — Czy Ayşe Hafsa i Ayşe hatun toczyły wojny? Ich stosunki były chłodne, ale na początku matka Sulejmana współczuję pierwszej żonie Selima. Wszyscy podejrzewali ją o bezpłodność. Wyśmiewali za jej plecami. A gdy nawet udało jej się zajść w ciążę, to rodziła dziewczynki. Jakiż okrutny potrafił być los. Pojawia się nadzieja na lepsze życie, na wzniesie się z popiół niczym feniks i umiera, gdy słyszysz słowa "Urodziłaś śliczną sułtankę."

Imperium w Ogniu «Sułtanat Kobiet w Imperium Osmańskim»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz