Rozdział 3

934 43 2
                                    


Obudziła się w bardzo miękkim łóżku, pełnym puchowych poduch. Przez chwile leżała z zamkniętymi oczami, dopóki fala wspomnień ostatnich wydarzeń nie uderzyła jej jak nawałnica. Natychmiast usiadła. Wtedy również poczuła ból w okolicach głowy. Odruchowo przyłożyła dłoń do tego miejsca. Rozejrzała się po pokoju. Był bardzo duży z cało-ściennymi oknami z widokiem na ogród, po jej lewej stronie. Po prawej stała szafa, a tuż obok niej toaletka. Na wprost stały dwa fotele. Na jednym siedział mężczyzna. Był jeszcze drugi. Stał obok niego. Przypomniała sobie. Ten siedzący to Superman, pomyślała. Ten obok to chyba Batman. Widziała go tylko w masce. Widząc, że się obudziła, Superman wstał.

- Spokojnie – powiedział- Nie musisz znów krzyczeć.

Odetchnęła niespokojnie.

- Jak się nazywasz? – spytał.

- Jestem R... – nagle przerwała – A po co wam ta informacja?

Supermana zatkało. Batman uśmiechnął się lekko.

- RT. Jestem RT.

- RT? Co to za imię? – Clarkowi opadły ręce.

- Moje – odpowiedziała i wystawiła mu język.

- Lubię ją – odezwał się Bruce do przyjaciela – Ma młoda charakter.

- Dobra. Zróbmy to inaczej. Ja jestem Clark Kent. A to jest Bruce Wayne. RT to skrót tak? To może teraz nam powiesz swoje imię skoro my ci się przedstawiliśmy?

- Wayne? Bruce Wayne? – powtórzyła RT.

- Tak, tak ten miliarder Bruce Wayne jest Batmanem.

- Nie o to chodzi, co? – Bruce się włączył – Nie słyszałaś tego nazwiska, co?

- Nie, słyszałam nazwisko nie raz. Imię też. Ale nie wiedziałam, że jesteś miliarderem. Nigdy ni.. przerwała. Wayne wpatrywał się w nią z poważnym wyrazem twarzy. Clark sprawiał wrażenie jakby nie bardzo wiedział o co chodzi. Drzwi do pokoju nagle się otworzyły. Do pokoju wszedł chłopiec. Na oko miał dziesięć, jedenaście lat. Był bardzo podobny do Bruca.

- Alfred powiedział, że cię tu znajdę – powiedział. Spojrzał się na RT – Co to za dziewczyna?

- Porwali mnie – odpowiedziała.

- Czyli teraz porywacie z Supermanem ludzi? Nowy poziom superbohatera?

- To jest Damian, mój syn – przedstawił go Bruce –Damian to RT.

- RT? Co to za imię? Skrót?

Dziewczyna skinęła głową.

- Nie podasz im imienia , co?

- Nie .

- Aha. Miło było poznać – powiedział chłopak, po czym wyszedł.

- RT kiedy tak wczoraj krzyczałaś – zaczął Bruce – wspomniałaś o kimś o imieniu Kameleon. Kto to?

- Nazywa się Celin McRow. Ma dwadzieścia dwa lata. Jest moją siostrą cioteczną – RT ściszyła głos – od strony ojca. Ma moc zmiany kształtu potrafi się zmienić w każdą osobę jaką zechce i posługiwać się jej głosem.

- Ściga cię? – spytał Clark. Dziewczyna przytaknęła – Coś chce od ciebie?

- Chce mojej śmierci – powiedziała szeptem i podciągnęła kolana do brody.

- Dlaczego? – spytał Bruce.

- Ona i ojciec nigdy mnie nie lubili. Pomiatali, wyśmiewali – głos ściszyła jeszcze bardziej – bili.

Twarz Clarka była pełna współczucia.

- Opowiesz nam swoją historię? – spytał Bruce – Nie musisz jeśli nie chcesz.

- Nie, jest okej. Opowiem.

Ojciec nigdy nie był dla mnie miły. Dostawałam od niego lanie za wszystko co mu się nie spodobało. Stłukłam szklankę, wylałam sok, za dużo zjadłam, za mało zjadłam, czy nawet kiedy nie podobał mu się kolor moich skarpetek. Czułam to. On miał super siłę. Natomiast matka za to była dla mnie wszystkim. Czuła, miła, zawsze starała się mnie bronić. Jednego czego nie potrafiła zrobić w mojej obronie to rzucić tamtego gnoja. Powtarzała mi, że Ivan nie uderzył mnie specjalnie, że jest miły i ma tylko zły dzień. Oboje byli bardzo zakochani. Mimo nienawiści do mnie on kochał moją matkę. Nie dziwne, że oszalał po jej śmierci. Pewnego dnia kupił broń. Oczywiście poszedł to uczcić z kumplami od kielonka. Wrócił nawalony. Zaczął na mnie krzyczeć i wymachiwać bronią. Mówił, że wydał wszystkie pieniądze na nabój, który mnie zabije. Matka mnie osłoniła. Ojciec się załamał. Zabił własną żonę, którą kochał. Miałam wtedy sześć lat. Od tamtej pory bicie stało się częstsze i boleśniejsze. Co dzień wmawiał mi, że to przeze mnie ona nie żyje. Jak miałam osiem lat zaczęłam w to wierzy - zaśmiała się nerwowo - Gdy skończyłam dziesięć lat wprowadziła się Celin. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Ona ani jej matka, siostra Ivana, nie zostały obdarzone genem kryptonian. Celin wyładowywała swój żal ze śmierci rodziców na mnie. Niszczyła moje rzeczy, ośmieszała mnie w szkole. Gdy miałam 18 lat pokłóciła się z ojcem.. Trzy tygodnie temu zamordowała go. Wtedy też uciekłam.

- O boże – Clark nie dowierzał. Z oka RT popłynęła jedna samotna łza. Z szybkością dźwięku podleciał do niej i objął.

- Ile masz lat? – spytał Bruce.

- Dziewiętnaście – odparła.

Batman RelativesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz