Rozdział 4

796 43 7
                                    

Po dziesięciu minutach wyszła z pokoju. Na sobie miała dresy i trochę za duży, szary T-shirt. Wszystkie ubrania były męskie, bo Bruce nie miał czasu załatwić niczego bardziej kobiecego. RT nie miała z tym problemu. Nawet podobały jej się te ubrania. Czuła się w nich bardzo komfortowo. Skręciła w prawo i szła korytarzem.

- Panienko - rozległ się przyjazny męski głos za jej plecami – Jadalnia jest w drugą stronę.

RT odwróciła się. Za nią stał chudy mężczyzna w podeszłym wieku.

- Przepraszam, panie – przerwała licząc, że jej rozmówca się przedstawi.

- Alfred. Alfred Penyworth - przedstawił się.

- Przepraszam panie Alfred. Musiałam jak zwykle pomylić drogę – zaśmiała się zażenowana.

- Nic się nie stało panienko RT. Proszę za mną – powiedział, po czym odwrócił się i ruszył przed siebie, a dziewczyna za nim.

- RT to jakiś skrót, panienko? – spytał.

- Tak. I mów mi po imieniu – odpowiedziała – znaczy po skrócie.

- Dobrze – zgodził się Alfred – Założę się, że zgadnę twoje imię, co?

- No spróbuj – zaśmiała się – Jestem ciekawa.

- Rachel? – RT pokręciła głową – Rilly? Rene? Ronda? Roxana?

Na każdą propozycję kręciła głową na „nie".

- Poddaję się – skapitulował

Doszli do sporawych drzwi wykonanych z ciemnego drewna.

– Panicz Bruce i panicz Damian czekają w środku.

Penyworth otworzył drzwi. Weszła do środka. Salon był ogromny. Bordowe ściany zdobiły złote wzory, i przepiękne drewniane meble ze srebrnymi kantami. Na środku ustawiony był duży stół. Nad nim wisiał złoty żyrandol. Do stołu przystawione były cztery krzesła. Jedno zajmował Bruce, obok niego Damian. Miejsce naprzeciwko Bruca zajmował jakiś chłopak, na oko niewiele starszy od niej. Był przystojny i miał czarne włosy zasłaniające szyję.

- Dobrze, że już się ogarnęłaś. To jest Dick – wskazał na chłopaka.

- Hej – przywitał się.

- To twój kolejny syn? – spytała.

- Bardziej adoptowany – zaśmiał się Dick. RT podeszła do stołu i zajęła miejsce obok niego.

- Jeden z niewielu dni kiedy rodzina je razem śniadanie – powiedział chłopak.

- Tak – szepnęła do siebie RT – Miło zjeść w końcu śniadanie z rodziną.

Dick ją usłyszał. Nie rozumiał o co chodziło, ale stwierdził, że lepiej siedzieć cicho.

- Gdzie Clark? – spytała.

- Poleciał zwołać spotkanie Ligi – wyprzedził ojca Damian.

Dziewczyna spojrzała pytająco na Bruca.

- Liga musi wiedzieć o tobie – wyjaśnił.

- Dobra to rozumiem – odpowiedziała – Bardziej chodziło mi, co to za liga?

- Liga sprawiedliwych, hello – powiedział Dick - gdzieś ty się uchowała?

- W Europie. Z ojcem znęcającym się nad własnym dzieckiem – zawiesiła głos i wbiła wzrok w talerz. Bruce skarcił go wzrokiem. Dick przeprosił i resztę śniadania jedli w ciszy.

Po skończonym posiłku Bruce udał się do jaskini, Damian potrenować w ogrodzie, a RT do swojego pokoju. Siedziała na łóżku, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę!

Do pokoju wszedł Dick. Gdy go zobaczyła, nic nie powiedziała i odwróciła się w stronę okna.

- Hej. Chciałem cię jeszcze raz przeprosić – zaczął.

- Acha, ok – odpowiedziała od niechcenia.

- Nie chciałem cię jak kol wiek zasmuci. Ach oczywiście idiota Greyson wszystko musi zepsuć – usiadł na łóżku obok niej.

- Greyson? Ten z latających Graysonów? – spytała.

- Wiesz o nich? – Dick był naprawdę zdziwiony.

- Tak. Gdy byłam mała mama raz zabrała mnie do cyrku. Był na turne. Najbardziej podobała mi się część z latającymi Graysonami. Zawsze chciałam tak umieć – westchnęła i przysunęła się bliżej niego – Co się z nimi stało?

- Dyrektor cyrku miał zgrzyt z gangsterami. Przecięli liny od trapezu.  Rodzice spadli na moich oczach.

- Przykro mi – spojrzała na niego – ile miałeś w tedy lat?

- Osiem.

Zaśmiała się smutnie.

- Ja miałam sześć, gdy mój ojciec zamordował moją matkę – przerwała – też na moich oczach.

- Co się stało? – spytał i spojrzał w jej oczy.

- Ojciec kupił napój, który przebije moją nieprzebijlną skórę. Matka stanęła między nami, gdy pocisk wystrzelił.

- Przykro mi

Z oka dziewczyny popłynęła łza.

- Nie ma co. To było da... – przerwał jej. Nie zdaniem. Objął ją i mocno przytulił. Ona odwzajemniła uścisk.

Siedzieli przytuleni przez kilka następnych minut.

************************************
Trzeba przyznać, że to jest cute UwU
Trochę takie OCxNightwing  XD
Jeśli ta część zdobędzie 2 głosy (ale dużo, co nie?) to wrzucę w czwartek nie trzy, nie cztery, nie pięć......



Ale dwa rozdziały XD, a uwierzcie mi będzie się działo

Batman RelativesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz