Przejeżdżając obok tablicy z napisem "Malibu", miałam mieszane uczucia.
Brak śniegu i świątecznej gorączki, lecący gorąc z nieba i ludzie korzystający z usług oceanu.
Nie tak wyobrażałam sobie tegoroczne święta.— Babcia mieszka tuż obok najbardziej imprezowej dzielnicy w Malibu. Wieczorami gwar i śmiechy, zlewać się będą z dźwiękami oceanu, nie będzie tak źle Lili, nawet ich nie usłyszysz— wtrąciła mama, patrząc na moją pochmurną minę, przez lusterko.
— Też próbuje to sobie wmówić— wzruszyłam ramionami.
Już w domu, tuż przed wyjazdem zrobiłam sobie listę, składającą się z samych plusów wyjazdu. Potrzebowałam Świątecznego optymizmu.
Fakt nie było ich zbyt dużo, ale od czegoś trzeba było zacząć.1. Rodzina
2. Drobna opalenizna
3. Poznanie nowych obyczajów.
Jęknęłam.
To i tak nie to samo, co Święta w Nowym Jorku.
— Myślę, że Ci się jednak spodoba— usłyszałam niski głos.
Tata sam nie był początkowo zadowolony z wyjazdu. Ruszanie w nieznane trochę go stresuje po przez bycie inwalidą. Każda podróż kosztuje go dużo wysiłku. Ale wtedy przypomina Sobie, jak i mi o sile Świątecznego Ducha i zapominamy o obawie.
— Co masz na myśli Fred?— zapytała go mama, odrywając na chwilę wzrok od dość krętej drogi.
Tata jednak z zawadiackim uśmiechem, wzruszył ramionami, odwracając w głowę w drugą stronę.
Z mamą spojrzałyśmy się na Siebie nieznacznie.
Może czeka Nas świąteczna niespodzianka?
🎄
Malibu było piękne.
W każdym calu.
Morska bryza unosiła się po powietrzu, szum wody koił uszy, a przyjemne ciepło ogarniało każdy zakamarek skóry. W oczy również rzuciły mi się ozdoby świąteczne, które wywoływały uśmiech na mojej twarzy.Stając przed domem babci Tessy, wiedziałam, że należy do niej.
Był to dość masywny budynek o kolorze białym z niebieskimi fragmentami takie jak drzwi, framugi okien, czy płot. Mama zawsze opowiadała, że babcia miała fioła na punkcie tego duetu kolorów.I to właśnie on, jako jedyny pełny delikatności, stoi wśród bordowych monotonnych domów.
Na moją twarz wkradł się uśmiech, widząc wyłaniającą się kobietę zza drzwi.— Kochani!— krzyknęła, otwierając ręce do uścisku i wieszając szmatkę na przypadkowym świątecznym krasnalu ogrodowym.
Pierw staruszka, wycierając ręce od mąki w fartuch, podeszła do mojej mamy.
Przez Nowojorski świat, mają bardzo mało czasu dla Siebie i widują się tylko na Święta.— Fred, zmężniałeś! Jakie mięśnie!— roześmiana, zwróciła się w moją stronę.
— Cześć babciu— uśmiechnęłam się.
— Lili, ale wyrosłaś! Cudownie Cię tu widzieć!
Otworzyłam usta.
— Wiem, że wolisz Nowojorski klimat, ale uwierz mi spodoba Ci się tu— przerwała mi i spojrzała ukradkiem na mojego tatę.
Może mają w planach dać mi Świątecznego chomika, albo konia? Zawsze o tym marzyłam!
Rybki to nie to samo.
Z całym szacunkiem dla Profesora Rybka, nudzącego się w domu.
YOU ARE READING
Świąteczne Zmartwienie
RomansaLili to miłośniczka Nowojorskich Świąt. Na wieść, że tegoroczne Święta musi spędzić w Malibu lekko się załamuje, jednak nie traci pogody ducha. Do czasu, gdy poznaje Caleba. Chłopaka, rzucającego sprośnymi komentarzami w jej stronę z aroganckim ak...