Wraz z nowym dniem,
powróciła stara Lili,
którą nie obciążał już żaden kac i złe wspomnienia.
Fakt faktem, nie miałam jeszcze czasu szczerze pogadać z mamą, ale mój stres nieco się zmniejszył. Niebezpieczne iskry w oczach mojej mamy stały się niemal niewidoczne, co wróżyło dalsze spokojne delektowanie się świętami. Dlatego ze spokojem w sercu, zeszłam na dół.Po salonie unosił się zapach twardniejących już pierników i świeżej kawy, wraz z tym po mojej głowie przeszła myśl.
Myśl, która zrobiła ze mnie eksplodującą mieszankę Świątecznej ekscytacji.Za sześć dni Wigilia.
To właśnie wtedy usiądziemy wszyscy razem do stołu, wraz z Adamem i Calebem- który nie jest taki najgorszy.
W moim brzuchu pojawiły się motylki.
— Coś się stało?— Caleb uniósł brew, trzymając kanapkę z dżemem, tuż przy ustach.
Właśnie wtedy do mnie dotarło, że przez cały czas przyglądałam się chłopakowi.
Szybko pokręciłam głową, spuszczając wzrok na Świąteczne śniadanie i ruszyłam do stołu.
I wiedziałam, że wpadłam.Babcia uśmiechnięta od ucha do ucha, przyglądała się zaistniałej sytuacji, tata z lekko uniesioną brwią przemierzał drogę między mną a chłopakiem. Nie mówiąc o przerażonej minie mamy i zawadiackim uśmiechu Adama. Caleb jedynie był lekko zmieszany.
— Dzień dobry— kaszlnęłam, siadając przy stole.
— Właśnie widać, że dobry— mruknęła babcia.
🎄
Przesiadując całe popołudnie na odpoczynku, miałam dość uczucia pustki i charakterystycznego niechcenia, dlatego ubrałam pierwszy lepszy sweter, sięgnęłam po słuchawki, puszczając w nich cichą Świąteczną muzyczkę robiąc się w pełni gotowa na małą wycieczkę.
Cóż, to był mój pierwszy raz w Malibu, a jedyne co na ten moment zwiedziłam to pełen złych wspomnień klub i choinki. A wiedza, że tuż obok jest plaża, a ja z tego nie korzystam to niemal mały grzech.
Wychodząc z domu, ciepła bryza ładnie opatulała moje ciało, ostatnie promienie słoneczne grzały moją twarz, a jasne chodniki bez grama śniegu, stały się węższe przez dużą ilość samochodów.
Zaśmiałam się.
Ironią było to, że z Nowojorskich Świąt pełnych chłodu i śniegu, doszłam do ciepłego Malibu, które było całkowicie odmienne. Brakowało tutaj świątecznej gorączki, czy pełnego gwaru, w Malibu powitała mnie jednak, idealna temperatura i korzyści z dodatkowej opalenizny.
Mimowolnie na moje usta wpełzł uśmiech. Zamknęłam oczy, delektując się dobrym humorem, pomieszanym z idealną atmosferą.
Rozkosz przerwał mi błysk.
— Musiałem zrobić to zdjęcie— zaczął Caleb, uśmiechając się do telefonu.
— Z resztą musisz się zobaczyć jak odpływasz— ostatni raz spojrzał na fotografię i schował urządzenie do kieszeni.Pokręciłam głową, cicho chichocząc.
Zawsze rozbawiało mnie,
gdy chłopak określał mnie jako Świąteczny Świr, czy opowiadał o tym jak odpływam.
To nie było zwykłe wyśmiewanie się. Istniała w tym dobra intencja, nawet jeżeli nie chciał się do tego przyznać.— Co tu robisz?— zapytałam, dorównując mu kroku.
Wzruszył ramionami.
— Widziałem, że wychodzisz— zaczął— Z resztą, Twoja koszulka jest tak jaskrawa, że nie dało się Ciebie nie zauważyć— zaśmiał się.
Mimowolnie spojrzałam na czerwony
t-shirt, z motywem małych elfów, pomagających w zapakowywaniu prezentów.— Podoba mi się— powiedział, na co zmarszczyłam brwi— Koszulka. Liliana koszulka— wskazał na nią ręką.
W duchu strzeliłam sobie piątkę w twarz.
Bo po mojej głowie, przeszła niechciana myśl.Kaszlnęłam.
— W takim razie, co powiesz na świąteczne zimne kakao prosto z najlepszej kafejki, która nie wiem gdzie się znajduje w Malibu?— zapytałam, wskazując na elfa trzymającego kubek, na mojej koszulce.
— Czekałem, aż to zaproponujesz— powiedział rozbawiony.
Nie zastanawialiśmy się nad kafejką, dlatego w ten sposób weszliśmy do pierwszej lepszej, która okazała się strzałem w dziesiątkę.
Kilka choinek przed wejściem, oświeconych przez kolorowe lampki, pięknie kontrastowały się z zachodzącym słońcem, dlatego zwróciła moją uwagę. Kafelkowa czarno-biała podłoga, wraz ze ścianami wpasowywała się z czerwonym blatem i stołami. Mój zachwyt sięgnął zenitu, gdy przed Nami ukazało się wielkie kakao z talerzykiem pierniczków.Ponownie w moją twarz błysnął flash.
— Odpłynęłaś— wyjaśnił.
— Pokaż to zdjęcie— wskazałam na jego telefon, gdy ten z cynicznym uśmiechem oglądał fotografię.
Pokręcił głową.
— Swoją drogą, nigdy nie wiedziałem, że kręcą Cię wąsy— zaśmiał się, chowając telefon do kieszeni. Po chwili dotknął mojej twarzy powolnym ruchem, zamazując brązowy ślad.
Znieruchomiałam, jednocześnie bojąc się nieznanych w ten sposób motylek w brzuchu.
Jest źle. Bardzo.
Gdy skończył oblizał palca i ignorując moje emocje, sięgnął po piernika, śmiejąc się z mojej miny.
— W porządku?
Zirytowało mnie nowe uczucie, spowodowane przez Caleba. Porzuciłam dobry humor i lekki strach, pochłonął moją już racjonalnie myślącą głowę.
Nie mogłam Sobie pozwolić na coś takiego, a zdążyłam już zauważyć, że Caleb jest zbyt dobry.
Zbyt inny.
Co zaczynało mi się w niebezpieczny sposób podobać.
Musiałam temu zaprzestać.— Nie— spoważniałam, na co chłopak lekko uniósł brew— Zastanawiam się nad tym, jakie musisz mieć wyrzuty sumienia, po tym jak zostawiłeś mnie samą sobie.
Lekko się spiął i odłożył piernika na talerz.
— Liliana...— obniżył głos.
— Nie. Teraz ja mówię— przerwałam— Bo widzisz, jakoś nie chce mi się wierzyć, że w jedną noc zdążyłeś się zmienić— spojrzałam w jego morskie, wypełnione emocjonalnie zawistnym odcieniem oczy— Nie mówiąc o tym, że obudziłeś się dopiero wtedy, gdy byłam naga i całowałam obcego chłopaka.
Z mojego brzucha zniknęły motyle i uczucie jego dotyku, w to miejsce pojawił się wyrzut.
— Jak zwykle, musisz wtrącić wszędzie swoje ego. Znęcaj się nade mną więcej, nie krępuj się— prychnął wstając od stołu.
Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, chłopaka już nie było, a po kafejce obił się głośny trzask drzwiami.
YOU ARE READING
Świąteczne Zmartwienie
RomanceLili to miłośniczka Nowojorskich Świąt. Na wieść, że tegoroczne Święta musi spędzić w Malibu lekko się załamuje, jednak nie traci pogody ducha. Do czasu, gdy poznaje Caleba. Chłopaka, rzucającego sprośnymi komentarzami w jej stronę z aroganckim ak...