5

823 66 1
                                    

Zaraz po wyjściu taty ze szpitala, poprosiłam by pozwolił mi pomóc sobie w prowadzeniu firmy. Przecież mogłam pomóc mu w rozliczaniu faktur oraz prowadzeniu ewidencji godzin pracowników. Dodatkowo postanowiłam przejąć obowiązek odpisywania na wiadomości przesyłane drogą elektroniczną oraz na pisma przychodzące pocztą. W gruncie rzeczy tata mógł zająć się tym czym powinien, czyli odpoczynkiem oraz wydawaniem rozkazów. Po miesiącu już tak się do tego przyzwyczaił, że rządził się nawet w domu co z jednej strony cieszyło mamę, ale z drugiej zaczynała mieć go serdecznie dość.
- Wczoraj stwierdził, że przebuduje altanę w ogrodzie na mieszkanie dla ciebie i Olivera - mama zaśmiała się cicho, podając mi kubek gorącej herbaty. - Stwierdził, że nie powinnaś wynajmować mieszkania w centrum i dojeżdżać codziennie do pracy. Poza tym miałabyś opiekę do małego pod nosem.
Uniosłam kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Nie chciałam ranić niczyich uczuć, ale zdecydowanie bym odmówiła mieszkaniu znów tak blisko rodziców. Kochałam ich z całego serca, ale potrzebowałam własnej przestrzeni. Poza tym Tom tak się wczuł w rolę ojca, że przychodził do nas praktycznie codziennie.
Pierwsze dwa tygodnie były ciężkie. Oli powoli adaptował się do nowej sytuacji, w której zupełnie obcy człowiek staje się dla niego kimś bliskim. Tom rzecz jasna dość szybko zrozumiał w jaki sposób wkraść się w łaski dwulatka. Zaczął kupować zabawki. Głównie samochody. Po dwóch tygodniach Oli właściwie czekał na spotkanie z tatą. Rzecz jasna musiałam w końcu jednemu i drugiemu wyjaśnić, że kupowanie zabawek to nic innego jak rozpieszczanie. Tom musiał przeżyć fakt, iż nie nadrobi straconego czasu. Jednak kiedy przychodził, a Oli ciągnął go do zabawy, zamykałam się w sypialni i ogarniałam sprawy taty.
- Zaprosisz Toma w pierwszy dzień świąt?
Mama wyrwała mnie z zamyślenia. Do tej pory tylko ona oraz Lily wiedziały, że mój były mąż znów zawitał w moim życiu.
- Tata chyba nie jest gotowy na taki wstrząs - stwierdziłam mając nadzieję, że ta wymówka jakoś przejdzie. - Powiem mu, kiedy przyjdzie na to czas.
Bo jaką miałam pewność, że za jakiś czas Tom znów nie ulegnie presji otoczenia wątpiącej w fakt, iż Oliver jest jego synem.
- Dobrze kochanie, nie zastanawiamy się nad tym póki co - mama uśmiechnęła się do mnie krzepiąco. - Dzisiaj wieczorem masz w końcu czas dla siebie i lepiej leć się szykować.

Wcisnęłam się jakimś cudem w małą czarną, o mały włos nie zabiłam się jakieś sto razy w tych okropnie wysokich szpilkach, ale byłam zadowolona chociaż z mojego makijażu, nad którym siedziałam prawie godzinę.
Tym razem na przedświąteczny wypad ze znajomymi wybrałam się do jednego z ekskluzywnych klubów w Londynie. Już wiele lat temu planowaliśmy odwiedzić Savage, ale ciągle coś stało na przeszkodzie.
- Julie, wyglądasz bosko!
Przyjaciółka ucałowała mnie w oba policzki, a następnie pociągnęła za rękę w stronę naszej loży. Tam czekała już reszta ekipy, z którą bawiłam się na studiach.
- Ta noc jest nasza - szepnęła konspiracyjnie Laura, podsuwając mi kieliszek wysokoprocentowego trunku. - Możesz w końcu trochę zaszaleć.
Właściwie nie miałam nic do stracenia. Rzeczywiście Oliver był pod opieką dziadków, ja nie musiałam iść następnego dnia do pracy i spokojnie mogłam odespać ewentualnego kaca. Chwyciłam więc szklankę i wypiłam drinka duszkiem. Laura uśmiechnęła się, zamawiając kolejną szklankę kolorowego drinka.
Jakąś godzinę później świat wesoło poruszał się w rytm muzyki, a ja razem z nim. Czułam się doskonale. Moje życie przestawało przypominać bezładny chaos i bezkres rozpaczy. W końcu zaczęłam dostrzegać jasne strony ostatnich wydarzeń.
Kiedy moje nogi powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa, skinęłam dziewczynom, że idę na chwilę odpocząć w naszej loży. Nie dane jednak mi było zajść zbyt daleko, kiedy czyjeś silne ramię chwyciło mnie mocno w talii.
- Co tu robisz? - Wymruczał zmysłowy, niski głos w moim uchu. Wzdłuż kręgosłupa poczułam przyjemne mówienie. Tego głosu nie mogłam pomylić z żadnym innym.
- Nic ci do tego - odpowiedziałam, nie odwracając się. - Już zapomniałeś, że jestem wolną kobietą?
- Pewnie nigdy o tym nie zapomnę - warknął zmuszając mnie, bym w końcu stanęła z nim twarzą w twarz. - Jesteś pijana.
- Nie jesteś moim mężem, by prawić mi wyrzuty - odpowiedziałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. - Tom, jestem tu ze znajomymi i mam zamiar dobrze się bawić. Jeśli tobie to nie odpowiada to musisz zmienić lokal.
- Nigdzie się nie wybieram.
- Twój wybór - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
W drodze do loży zamówiłam kolejnego drinka. Co Tom robił w klubie? I dlaczego to musiał być ten sam, do którego ja się postanowiłam wybrać? Myślałam, że jest zbyt zajęty przygotowaniami do kolejnej sztuki czy tam filmu. Zapowiadał przecież, że na początku nowego roku wylatuje na dłuższy czas do Stanów. Co gorsza budziły się we mnie uczucia, o których już dawno myślałam, że zapomniałam.
- Nie jestem twoim mężem, ale ojcem twojego dziecka owszem - zakomunikował obiekt moich rozmyślań, zajmując miejsce po przeciwnej stronie stolika. - Poza tym nigdy nie przestałem się o ciebie troszczyć.
On tak serio?
- Przez trzy lata nie odzywałeś się do mnie. Niby jak w tym wszystkim co się wtedy ze mną działo, objawiała się twoja troska?
Już pominę fakt, że w tym czasie tabloidy chętnie opisywały jego romans z Taylor.
Zacisnęłam palce na szklance z drinkiem, próbując jakoś się opanować. Nie zrobię przecież sceny w klubie. Tego jeszcze brakowało.
- Juls - przysunął się bliżej, a moje serce zaczęło łomotać jak oszalałe. - Nigdy nie przestałem cię kochać.
Pokręciłam głową czując, że wszystko znów zaczyna się walić. On nie mógł mnie kochać. Ja się z niego wyleczyłam, prawda? On nie mógł tak po prostu siedzieć sobie w tej loży i jakgdyby nigdy nic oznajmiać, że dalej...
- Nie, Tom! Kiedyś byłeś mój, ale to już nie wróci.
Sama nie wiem jakim cudem odnalazłam w sobie pokłady silnej woli by wstać z miejsca i skierować swoje kroki w stronę wyjścia z klubu.

Byłeś mój [Tom Hiddleston]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz