6

741 66 9
                                    

Dlaczego ja w ogóle zapisałam się na te beznadziejne zajęcia ze sztuki szekspirowskiej? Przecież one nie stały nawet obok tego, czym miałam zajmować się po ukończeniu studiów. Ach, tak. Racja. Koleżanka błagała mnie na kolanach bym poszła razem z nią, bo sama się wstydzi. W dodatku miało być tam mnóstwo przystojnych studentów. Studenci może i byli...
- Tym razem szykujemy coś wyjątkowego - zapowiedział profesor Smith. Ten to chyba wszystkie sztuki  Shakespeara znał na pamięć i tego samego wymagał od nas. Teraz z kolei stał na scenie naszej uczelnianej sali teatralnej, energicznie gestykulując.
- Przygotujemy wyjątkowy występ, a pieniądze ze spektakli przekażemy na szczytny cel.
Po pomieszczeniu rolezgly się ciche pomruki.
- Czy tym szczytnym celem będzie nowe legowisko dla jego pudla? - Szepnęłam do Bree rozmyślając już, jak w ogóle wykręcić się z tego przedsięwzięcia.
Profesor Smith mówił dalej. Przedstawić mieliśmy "Romeo i Julię", premiera za dwa miesiące. Bla bla bla.
- Naszą tytułową Julią będzie, rzecz jasna Julie. - Szlag. - Romeo natomiast zagra Peter.
Rany, ze wszystkich osób musiał mi się trafić ten z paskudnym oddechem. Fuj. Zanim jednak zdążyłam zaprotestować, Smith wyciągnął z rękawa swojego największego asa. Chyba wszystkie dziewczyny westchnęły cicho, gdy na scenę wkroczył Tom Hiddleston, który całkiem niedawno pojawił się na ekranach kin w najnowszej produkcji Marvela jako Loki.
- Poprosiłem Toma, by nieco nas wspomógł swoim doświadczeniem.
- Bree. - Szturchnęłam koleżankę łokciem, nie odrywając wzroku od bruneta. - Chyba się zakochałam.

Kolejnych kilka tygodni zeszło nam na ćwiczeniu na sucho. Byłam pod wrażeniem tego jak wiele Tom wiedział o twórczości Shakespeare'a oraz jak wiele miał do nas cierpliwości. I dopiero pod znaczącym spojrzeniem Bree zaczęło do mnie docierać, że podejrzanie dużo czasu poświęca mojej osobie.
- Tu chyba nie chodzi tylko o fakt, że grasz główną rolę - zaśmiała się ruda, dźgając mnie palcem w bok. - Bo wiesz, on ciebie pożera spojrzeniem.
- Nie bądź głupia - parsknęłam, odbierając z automatu kubek parującej kawy. - Po pierwsze on jest znanym aktorem, a ja nikim. Po drugie: on spotyka na swojej drodze setki aktorek, modelek i innych pięknych kobiet. Także zejdźmy na ziemię.
Przed kolejną próbą miałam mnóstwo wolnego czasu z powodu odwołanych zajęć. Musiałam przygotować jeszcze referat, a w bibliotece wcale dobrze mi się nie pracowało. Zdecydowałam więc, że zaszyję się w sali teatralnej.
- Jest pan dzisiaj wcześniej? - Wypaliłam, o mały włos nie zderzając się z Tomem w drzwiach.
- Żaden pan, już o tym mówiłem - stwierdził rzeczowo, posyłając mi zdecydowanie chłodne spojrzenie. Co ta Bree miała w głowie insynuując, że może być mną zainteresowany.
- Tom?
- Skoro już jesteś, to możemy przejść to przećwiczenia sceny pocałunku. Bo ten cały Peter chyba nie ogarnia tematu.

Otworzyłam gwałtownie oczy, natychmiast tego żałując. Głowa pulsowała z bólu, a język błagał chociaż o odrobinę wody. Poważnie, już nigdy nie tknę alkoholu. A przynajmniej nie w takich ilościach.
- Dzień dobry - męski głos tuż przy moim uchu natychmiast zakończył moje użalanie się nad sobą. - Może aspirynę?
- Poproszę - wyszeptałam, ponownie zamykając oczy i chowając się pod kołdrę.
Co ja najlepszego zrobiłam?!
- Dwie godziny temu dzwoniła twoja mama, a chwilę po niej Lily. Powiedziałem, że odstawię ciebie do domu przed obiadem, więc masz jakieś czterdzieści minut, by się ogarnąć.
- Mhm, jasne.
Przez kolejne minuty próbowałam sobie przypomnieć jakim cudem wylądowałam w moim starym domu. Miejscu, którego unikałam za wszelką cenę i nie chciałam odwiedzać go nawet kiedy Ollie miał spędzać czas z ojcem.
Zaraz po wyjściu z klubu Tom mnie dogonił. Kłóciliśmy się tak, że chyba pół Londynu nas słyszało. Możliwe też, że nazwałam go nieodpowiedzialnym dupkiem. Później wepchnął mnie do taksówki, a następnie język do gardła...
- Mogłeś od razu odwieźć mnie do rodziców - rzuciłam szorstko, pokładając się na kuchennym stole. Aspiryna jeszcze nie miała zamiaru zacząć działać.
- Pomyślałem, że będziemy mieć czas by porozmawiać - odpowiedział z szelmowskim uśmiechem, a moje serce zadrżało na wspomnienie wspólnych chwil kilka lat wstecz. - Muszę nakręcić kolejny film i nie będzie mnie przez najbliższe pół roku w Anglii.
Westchnęłam. Ledwo ojciec pojawił się w życiu Olivera i znów będzie musiał zniknąć.
- Trudno - odpowiedziałam, siląc się na obojętność i krzywiąc jednocześnie na widok śniadania, które Tom przygotował. - Mój żołądek nie jest na to gotowy.
Odsunęłam talerz. Tom patrzył na mnie dłuższą chwilę, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku. Pomimo rozstania przed trzema laty, to cholerne, wzajemne przyciąganie w dalszym ciągu było silne.
- Chcę byście polecieli do Californii ze mną.
- Nie - odpowiedziałam krótko. - Nie myśl, że przez jedną noc i jeden zajebisty seks, zdążyłam zapomnieć o wszystkim przez co przeszłam. Sama. Bez ciebie.
Celowo go raniłam. Wykorzystywałam jego poczucie winy, by znaleźć odpowiednią wymówkę do tego, aby znów się nie przywiązać. Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi!
- Pomagam teraz ojcu w prowadzeniu firmy, a Ollie niedługo ma iść do nowego przedszkola. Poza tym żadne z nas nie pisze się na latanie za tobą wszędzie, gdzie akurat będziesz kręcić te swoje filmy.
- Wiem, że wcale tak nie myślisz, Juls - chwycił delikatnie moją dłoń, a ja wcale nie miałam ochoty jej wyrwać. - Możecie w takim razie przylecieć do mnie za jakiś czas. Będziemy kręcić ostatnią część Avengers, Ollie mógłby zobaczyć to wszystko na własne oczy.
I nagle ten pomysł nie wydawał się już taki zły. Trzy lata temu wyrzuciłam swój stary telefon do Tamizy. Nie spisałam żadnych numerów telefonów, a na Facebooku również nie mogłam odezwać się do naszych wspólnych znajomych. Teraz jednak była szansa na odnowienie dawnych przyjaźni oraz znajomości.
- Zastanowię się - odpowiedziałam w końcu, zbierając swoje rzeczy. - A teraz odwieź mnie do domu.

Byłeś mój [Tom Hiddleston]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz