Sylwestrowy poranek był piękny i słoneczny. Tuż po obiedzie Tom postanowił zabrać Olivera na spacer na zaśnieżoną plaże, gdzie mieli urządzić bitwę na śnieżki oraz ulepić bałwana. Czasem się zastanawiałam, czy przypadkiem Oli nie obudził w swoim ojcu jakiegoś ukrytego dziecka. Podziwiałam ich za to, jak szybko zbudowali między sobą prawdziwą więź, która może łączyć tylko ojca z synem. Tom spędzał godziny na dywanie budując z małym tory kolejowe, po których puszczali elektryczne wagoniki. Uwielbiałam patrzeć na nich, kiedy oboje zasypiali przed telewizorem, oglądając klasyki bajek Disneya. I kaecilam siebie za każdym razem, kiedy zaczynałam się łudzić, iż to może trwać więcej niż tylko dwa tygodnie. Możemy stać się prawdziwą rodziną.
Czy tak trudno jest wyrzucić z głowy kilka nieprzyjemnych wspomnień?
Tak. Poza tym wcale nie o te wspomnienia chodzi. Tom już raz mi nie zaufał. Uwierzył obcym ludziom, pozwolił by nasze małżeństwo się rozpadło... Co się stanie jeśli historia się powtórzy? Tym razem to nie o swoje serce musiałam się martwić.
Przechadzając się po ulicach Brighton, zatrzymałam się na dłuższą chwilę przed jednym z butików, do których uwielbiałam przed laty zaglądać. Spojrzałam krytycznie na swoje odbicie w sklepowej witrynie. Przez ostatnie lata tak bardzo skupiłam się na wychowywaniu tego małego brzdąca, że doszło tu i ówdzie do małych zaniedbań. Figura nie była już idealnie szczupła. W talii zdecydowanie przybyło kilka dodatkowych centymetrów. Włosy chyba od roku nie miały styczności z fryzjerskimi nożyczkami. I ten niedbale wykonany make-up.
- Może czas zrobić coś dla siebie? - Westchnęłam, sięgając po telefon i sprawdzając stan konta. Na fryzjera w Sylwestra nie miałam co liczyć, nad makijażem mogłam sama popracować w domu. Teraz jedyne czego potrzebowałam to nowej, wystrzałowej sukienki, w której będę się znów czuła wystarczająco seksownie. Pomimo tych wszystkich niedoskonałości, do jakich w końcu się przyznałam przed samą sobą.
W sklepie znajdowało się kilka klientek. Większość z nich miała już wybranych kilka sukni wieczorowych. Z pewnością wybierały się na tą wielką uroczystość organizowaną co roku w restauracji The King's. Przed kilkoma laty wybrałam się tam razem z Tomem. Impreza dla bogatych snobów, którzy chcą przechwalać się swoim majątkiem. Zaraz po północy wymknęliśmy się do domy, gdzie w wygodnych pidżamach i z miską popcornu oglądaliśmy filmy do białego rana.
- Przepraszam bardzo - z odmętów wspomnień wyrwał mnie głos ekspedientki. - Proszę mi wybaczyć, ale jestem zmuszona wyprosić panią z naszego sklepu.
Ale że jak?
- Co proszę?
Przysięgam, że jeszcze nikt mnie nie wyrzucił ze sklepu. Bez względu na to czy byłam pijaną studentką i przewróciłam ogromną wierzę puszek z fasolą w sosie barbecue (okej, sama wtedy uciekałam jakby gonił mnie sam szatan), czy jak byłam na zakupach z drącym się w niebogłosy Ollim w wózku.
- To jest ekskluzywny butik. - Czułam, że powoli zapadam się pod ziemię, a oczy wszystkich zgromadzonych skierowane są na mnie. - Sieciówkowe, tańsze sklepy znajdzie pani nieco dalej.
Mój umysł zdecydowanie zbyt wolno przetwarzał otrzymane właśnie informacje.
- Proszę?
Sama byłam zaskoczona stopniem swojej elokwencji, a kobieta chyba powoli zaczynała postrzegać mnie jak opóźnioną w rozwoju.
- Proszę opuścić sklep - powtórzyła. - Tutaj nie znajdzie pani niczego dla siebie.
- Zaraz, zaraz. - Brawo Juls, w końcu styki ci się złączyły. - Tylko dlatego, że jestem ubrana w dresy i nie wyglądam jak reszta państwa klienteli oznacza, że nie stać mnie na te szmatki?
Ekspedientki ponownie spojrzała wymownie w stronę drzwi. Nie chcąc dalej wzbudzać sensacji odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Kątem oka zauważyłam jeszcze szeroki uśmiech zadowolenia na ustach wysokiej blondynki. Czy to możliwe, że gdzieś już wcześniej się spotkałyśmy?Do domu wróciłam w paskudnym nastroju. Nie udało mi się nawet uśmiechnąć na widok Olivera, który udawał właśnie rannego żołnierza i leżał na podłodze w kuchni.
- Coś się stało?
Tom przestał grzebać w lodówce w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia i przyglądał mi się teraz uważnie.
- Zostałam dzisiaj upokorzona na oczach plotkarskiej elity tego miasta - warknęłam, nalewając sobie do kieliszka wina. Tom chciał coś napomknąć o przedwczesnym rozpoczęciu świętowania nowego roku, ale rozsądnie ugryzł się w język.
- Wyrzucili mnie z tego butiku przy deptaku. Nie prezentowałam się dostatecznie dobrze... - Urwałam nie będąc pewna, czy w ogóle chcę dokończyć to zdanie. - Idę się zdrzemnąć.
Zabrałam kieliszek wina i udałam się do sypialni. Nie pozwoliłam tym głupim łzom upokorzenia uwolnić się. Nie jestem słaba. Byłam, ale już nie jestem. Zbyt wiele przeszłam w ciągu ostatnich trzech lat.
Zamknęłam oczy, a niespokojny sen przyszedł bardzo szybko.Zgodnie z moimi przypuszczeniami Oliver zasnął o godzinie dwudziestej pierwszej i nawet huk bomby atomowej by go nie obudził. Ubrana w wyciągnięty dres zaszyłam się przed telewizorem, włączając jakiś głupi program na żywo, w którym odliczali godziny do rozpoczęcia nowego roku.
- Czujesz się już lepiej? - zapytał Tom, zajmując miejsce zdecydowanie zbyt blisko mnie.
- Ostatnim razem ktoś tak mnie upokorzył trzy lata temu. Obiecałam sobie wtedy, że już nigdy nie pozwolę nikomu zranić siebie, ani Olivera. - Przeniosłam wzrok na Toma. Patrzyłam prosto w jego niebieskie oczy, a jedynym co czułam była pustka. - Trzy lata temu odarłeś mnie z godności. Posądziłeś o zdradę, a dzisiaj to wszystko wróciło.
- Byłem głupi uważając, że mogę zaufać komuś innemu niż własnemu sercu.
- Czy dalej jesteś tak beznadziejnie głupi?
W jego oczach dostrzegłam ból, wymieszany z tą jedną jedyną iskierką nadziei. Mogłabym przysiąc, że moje serce wywinęło małego koziołka, ale rozum natychmiast kazał mu się uspokoić.
- Każde z nas wiele przeszło od czasu naszego rozstania. - Wymijająca odpowiedź lepsza od jej braku. - Uczę się na błędach, Julie. Ale czy ty jesteś gotowa mi je wybaczyć?
Chwyciłam jego dłoń. Chciałam być móc gotowa na to wszystko, co czekało na naszą trójkę za drzwiami, których progu nie mogłam jeszcze przekroczyć.
- Ja również nigdy nie przestałam ciebie kochać - wyszeptałam. - Ale nienawiść sprawiła, że nauczyłam się żyć ze złamanym sercem.
Nachyliłam się, by móc delikatnie musnąć wargami jego usta. Nie mogłam się bawić jego uczuciami. Ani swoimi.
- Wiem, że chcesz byśmy razem z tobą polecieli do LA. - Wtuliłam się w jego pierś. - Nie możemy jednak zmienić naszego dotychczasowego życia tylko ze względu na ciebie. Musisz nam udowodnić, iż do nas wrócisz. Wtedy będę gotowa znów uwierzyć w nas.
Tom nic nie odpowiedział. Kiedy niebo rozświetliły sztuczne ognie, on dalej gładził moje włosy, a ja siedziałam wtulona w jego pierś. Pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach.
Przez ułamek sekundy pozwoliłam sobie na odrobinę nadziei i wiary, że w końcu wszystko się ułoży.
CZYTASZ
Byłeś mój [Tom Hiddleston]
Fanfiction- Każdy popełnia błędy. - Większość ludzi chociaż stara się je naprawić. Julie i Tom od blisko trzech lat próbują o sobie zapomnieć. Żadne z nich jednak nie przypuszczało, że ich drogi znów się przetną. I kiedy ona będzie za wszelką cenę próbować za...