Wyszedłem spokojnie z wielkiej sali po czym puściłem się biegiem w stronę skrzydła szpitalnego a już po chwili dogoniłem dziewczynę. Zmieniłem bieg na normalny krok, uspokoiłem oddech po czym spokojnym, chłodnym i opanowanym głosem zawołałem ją po nazwisku. Dziewczyny obróciły się równocześnie. Atani popatrzyła na mnie z bólem i żalem w oczach przez co ścisnął mi się żołądek. Szedłem pomału w ich stronę a ta cała, jak jej tam, Emma cofnęła się do tyłu ciągnąc za sobą za zdrowe ramię szatynkę.
-Czego chcesz Riddle? -Warknęła stając przed młodszą jakby osłaniając ją swoim ciałem. -Mało ci, że twój przydupas złamał jej nadgarstek? Lubisz kopać leżącego nie?
-Nie gadam z tobą szlamo. -Warknąłem zaczynając się wściekać.
-Dupek. -Powiedziała starsza gryfonka i odwróciła się ruszając dalej a młodsza w krok za nią.
-Bell zaczekaj! -Krzyknąłem wściekły, ale ta nie zwróciła już na mnie najmniejszej uwagi.
-Niech cie szlag! -Krzyknąłem wściekły kopiąc w ścianę po czym ruszyłem szybkim krokiem do lochów.
Gdy po kilku minutach wszedłem do pokoju wspólnego Ślizgonów i zobaczyłem rozbawionego Anthonego nie wytrzymałem i łapiąc go za szaty przycisnąłem go do ściany. Chłopak patrzył na mnie z przerażeniem w oczach.
-T..tom c..co robisz? P..puść mnie proszę. -Wysapał przerażony co mi się niesamowicie podobało.
-Zamilcz śmieciu. -Powiedziałem lodowatym tonem po czym go puściłem a chłopak upadł na podłogę, patrzył na mnie przerażony gdy wyjąłem różdżkę i skierowałem ją w jego stronę.
-Czy pozwoliłem ci działać na własną rękę? -Zapytałem lodowato.
-Czy któremukolwiek z was na to pozwoliłem? -Zapytałem odrywając wzrok od Anthona i patrząc na pozostałą dwójkę stojących w szoku. Pokręcili przecząco głowami.
-Wiec jeśli jeszcze raz dowiem się, że robiliście coś na własną rękę będziecie żałować, że się urodziliście. Czy to jest jasne? -Zapytałem a nie doczekując się odpowiedzi od Malfoya kopnąłem go w brzuch po czym kucnąłem przy nim wbijając mu różdżkę w szyje.
-Czy to jest jasne? -Zapytałem ponownie a ten skinął głową.
Wstałem zadowolony z siebie i bez słowa ruszyłem do swojego dormitorium lecz w progu stwierdziłem, że mi mało, że jej cierpienie nie zostało należycie ukarane. Odwróciłem się z powrotem z wycelowaną różdżką w pierś Anthonego.
-Crucio. -Wyszeptałem lodowatym głosem zaklęcie o którym niedawno czytałem w podręczniku którą starszy rocznik zostawił w pokoju wspólnym. Czułem jak przez moje palce przepływa ogromna moc to było cudowne uczucie. Uśmiechnąłem się widząc jak chłopak zwija się z bólu. Chwilę przytrzymałem go w tym stanie po czym opuściłem różdżkę.
-Od teraz nawet mrugnąć nie macie prawa bez mojej zgody. -Powiedziałem po czym zniknąłem za drzwiami dormitorium.
Stanąłem chwilę przy łóżku wpatrując się w przestrzeń. Czasem cholernie żałowałem, że pokoje ślizgonów mieszczą się pod ziemią i nie ma w nich okien. Czasem fajnie jest popatrzeć w czarne niebo. Westchnąłem i opadłem na łóżko zasypiając.
***
AtaniW skrzydle szpitalnym przeleżałam jedną noc, pani Zarysa dała mi jakiś obrzydliwy eliksir do wypicia który prawie zwymiotowałam, ale dzięki temu już następnego dnia rano mój nadgarstek wrócił do zdrowia.
-Nie przemęczaj go jeszcze przez parę dni. -Powiedziała miłym głosem gdy mnie wypuszczała rano na śniadanie do wielkiej sali.
-Dobrze. Dziękuję pani Zaryso. -Powiedziałam ruszając na śniadanie.
CZYTASZ
𝕎𝕒𝕝𝕔𝕫𝕒̨𝕔 𝕫 𝕞𝕣𝕠𝕜𝕚𝕖𝕞 [Tom Riddle X OC]
FanfictionCzy Tom Marvolo Riddle jest zły do szpiku kości? Czy może istnieje jakaś siła która sprawi, że Tom zrezygnuje z czarnej mocy i władzy nad światem? Co by się stało gdyby Tom zakochał się tuż przed stworzeniem pierwszego horkruksa? Czy jest szansa, ż...