8. Sierociniec

1.2K 69 3
                                    

Stanęliśmy przed drzwiami ogromnego budynku. Nie był tak majestatyczny jak zamek Hogwartu, ale jego trudno by było przebić. Budynek był bardzo obskurny. Szare obdrapane ściany, odpadający gdzie nie gdzie tynk i pożółkła wydeptana trawa pod oknami, w żadnym razie nie zachęcała do spędzenia tu choćby jednej nocy a co dopiero całych wakacji.

-Wiem, źle wygląda, ale nie mamy innego wyjścia. -Powiedział chłopak widząc moją minę po czym zadzwonił dzwonkiem.

Miałam straszną ochotę złapać go za rękę, chciałam by powiedział, że będzie dobrze, ale nie mogłam za wiele wymagać. Przez cały rok mnie nie cierpiał, nie chciałam go zmuszać do takiego zaangażowania. Drzwi się otworzyły a przed nami stanęła grubsza kobieta o krotko ściętych brązowych włosach przyprószonych siwizną. Spuściłam głowę.

-Och to znowu ty Tom. -Powiedziała kobieta z kpiną w głosie a mnie znów rozbolał brzuch.

-Tak to ja. -Warknął chłopak a ja chciałam stać się niewidzialna.

-A ty jesteś? -Odezwała się do mnie ostro.

-Atani Bell proszę pani. -Powiedziałam cicho czując gulę w gardle.

-Głośniej skarbie nie słyszę cię. -Jej ton trochę złagodniał. Przełknęłam ślinę, odchrząknęłam i powtórzyłam dokładnie to samo tylko troszkę głośniej.

-Profesor Dumbledore mówił, że znalazł cię na ulicy i potrzebujesz pomocy. Mam nadzieję, że nie będę mieć z tobą problemów. -Powiedziała a ja spojrzałam na nią niepewnie.

-Postaram się nie sprawiać kłopotów. -Powiedziałam niepewnie a ona się uśmiechnęła delikatnie.

-Chodźcie. -Powiedziała przepuszczając nas w drzwiach.

-Twój pokój nie przeniósł się w inne miejsce, możesz iść nie jesteś potrzebny. -Powiedziała do ślizgona chłodno kobieta a Tom spojrzał na nią z mordem w oczach, ale się nie odezwał.

Podał mi moją walizkę i na moment delikatnie ścisnął moją dłoń a ja podświadomie usłyszałam jakby mówił "jestem niedaleko, wszystko będzie dobrze" po czym zniknął mi z oczu.

-Chodź. -Powiedziała kobieta a ja ruszyłam za nią ciągnąc za sobą moją walizkę.

-Tutaj jest tak zwany pokój zabaw. Są tu karty, gry planszowe, mnóstwo puzzli i ogóle miejsce gdzie wychowankowie bawią się. -Powiedziała kobieta stając na moment przy otwartych drzwiach do dużego pokoju w którym siedziało kilkoro dzieci w różnym wieku, ale głównie młodsze.

-Dalej mamy stołówkę. Śniadanie podajemy między siódmą a dziewiątą, obiady są od trzynastej do piętnastej a kolacje między osiemnastą a dwudziestą. Jeśli się spóźnisz nie będzie zmiłuj się i będziesz chodzić głodna więc radzę pilnować godzin bo nikt nie chodzi ze specjalnym zaproszeniem.

-Będę punktualna. -Obiecałam a kobieta uśmiechnęła się do mnie delikatnie.

-Myślę, że się dogadamy. -Powiedziała ruszając dalej.

-Na parterze oprócz stołówki i pokoju zabaw są jeszcze pokoje dla tych najmniejszych dzieci, wiec głównie biegają tu szkraby do szóstego roku życia. Dzieci w przedziale siedem do trzynastu lat są na pierwszym piętrze, a drugie piętro jest od czternastu do osiemnastu lat. Wiec które piętro jest dla ciebie?

-Pierwsze. -Odpowiedziałam a kobieta wskazała dłonią schody.

-Wiec zapraszam na górę. -Powiedziała a ja ruszyłam po schodach.

-Na pierwszym i drugim piętrze też są pokoje do zabaw, ale inaczej wyposażone. Zgodnie z wiekiem przebywających na piętrze dzieci. Dzieci z pięter wyżej mogą bawić się w pokojach niższych, ale nie na odwrót. Rozumiesz?

𝕎𝕒𝕝𝕔𝕫𝕒̨𝕔 𝕫 𝕞𝕣𝕠𝕜𝕚𝕖𝕞 [Tom Riddle X OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz