Chapter Three

2.9K 85 4
                                    

" - Niee, jestem z Jul... - urwałam i poczułam lekki strach. Nie odezwałam się i spojrzałam na zegarek... Julka już od dawna nie wracała... "

<prov. Lexy>

Zakręciło mi się w mojej head i oklapłam na siedzenie, a Marcin chwycił mnie za ramię. Nagle zobaczyłam w oczach Kacpra jakiś impuls. Spojrzał przed siebie, na szybę.

- Gdzie ona jest? - zapytał Blonsky. Widać było po nim, że próbował być normalny, ale gdy opowiedziałam im co się stało, jego oczy stały się bledsze i pochmurne jak niebo i usiadł na miejscu Julki. Marcinowi zszedła wesoła minka.
- Powiedziała, że pójdzie na chwilkę się przewietrzyć. Nawet nie zauważyłam, że jej nie ma... Im sorry, a-a-im very sorry guys...

- To nie twoja wina - pocieszał mnie Marcin.

Kacper tylko patrzył się w stolik. Był zły, a zarazem smutny, bo wiedział co może stać się Julce. Niekiedy nawet zdawało mi się, że coś do niej czuje. Ona do niego też. Gdy to wszystko się skończy, wrócimy szczęśliwie do domu i spróbuje ich zeswatać.

- Zostawiła telefon. - powiedział Kacper i popatrzył się na leżące urządzenie z case'm z różami...

Potem fucking szybko się zerwał, jak poparzony hot water. Wybiegł z pomieszczenia, a Marcin zaraz za nim.

- Fuck you guys! Może chociaż na mnie poczekacie!? - krzyknęłam za nimi i pobiegłam tam, gdzie oni.

- Gdzie ona może być - zapytał Marcin.
- Nie mam pojęcia... - oznajmił Kacper. I tu się przestraszyłam. Jeśli Kacper nie wie gdzie może być, to ja tym bardziej. A Dubiel to już wogóle.



<prov. Julka>

Ocknęłam się jakimś aucie. Dalej byliśmy na parkingu w McDonald. Ciekawiło mnie czy Lexy wie gdzie jestem, albo się o mnie martwi. W oczach dalej widziałam podwójnie, ponieważ uderzyłam głową o bagażnik. Miałam dużego siniaka i bardzo bolała mnie głowa. Szyby auta były przyciemnione, ale zauważyłam chłopaka, który mnie " uprowadził ". Dzwonił do kogoś. Potem wsiadł do auta i zaczął ze mną rozmawiać.

- Witam ponownie, szanowno Julio - powiedziałam z ironią.
- Czego chcesz?! Pieniędzy, sławy...  - zapytałam go.
- Wsumie... to też, ale głównie chcę... ciebie. - odrzekł.
- Tak - powiedział - Za chwilkę już na zawsze będziesz moja. Zaraz zjawi się furgonetka i wywiezie cię tam gdzie tylko rozkażę.

Ktoś znowu do niego zadzwonił. Wyszedł z samochodu, oddalił się. I nie zamknął drzwi. Mój mózg wtedy nawet nie myślał. Weszłam szybko na miejsce kierowcy.

- Raz się żyje - szepnęłam sama do siebie i zwinnie otworzyłam drzwi. Nie wiedziałam gdzie biegnąć. Szybko omijałam dziesiątki aut i wołałam pomoc. Nikt nie przychodził. Nagle zza auta wyskoczył ten koleś, szybko mnie chwycił i związał ręce sznurem. Pisnęłam cicho, bo mój nadgarstek lekko się wykręcił. Krzyczałam, aż zakrył mi usta dziwną, białą, małą szmatką o dziwnym zapachu.

Przez chwilę zdawało mi się, że mam halucynacje... I nagle go zauważyłam...

<prov. Kacper>

Szukaliśmy wszędzie. Lexy poszła do łazienki - zero. Byliśmy na placu zabaw, przy wyjściu, wszędzie...

- Ej, a byliście na parkingu - zapytała Lexy.
- Nie, a ty? - zapytał Marcin. Zanim Lexy odpowiedziała, miałem już mroczki przed oczami. A w mojej głowie krążyły tylko dwa słowa - "Gdzie jesteś". Nie zastanawiałem się długo, tylko pobiegłem ile sił w nogach ze łzami w oczach.

Wyobrażenie mojego życia bez Julki było jak największy koszmar, który mógł się spełnić. Jeśli coś by jej się stało, nie wiem co bym zrobił... Moje nudne życie nie miało by bez niej sensu. A wiek... Wiek to tylko liczba. Mnie to nie obchodzi. Nie zdążył bym nawet powiedzieć jej że ją... kocham.

I nagle nasze spojrzenia się spotkały...



Hejka, kochani jak wam się podoba następny rozdział.👸🏼 Szczerze wam powiem, że prov. Kacper pisałam ze łzami w oczach. Zawsze takie scenki mnie rozczulają. Jeszcze słuchałam wtedy sad piosenek hahah❣ A jeśli pod tym rodziałem będą chociaż 3 💚 to publikuję jutro dwa rodziały. Pozdro i dozobaczenia jutroo😙



《𝓙𝓾𝓵𝓴𝓪 𝓲 𝓚𝓪𝓬𝓹𝓮𝓻》| Miłość nie zna granic... |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz