Chapter Four

2.7K 71 7
                                    

" I nagle nasze spojrzenia się spotkały"

<prov. Kacper>

Nagle ją zobaczyłem. Stałem wpatrzony w jej piwne oczy, a ona w moje. Z jej ruchu ust wyczytałem tylko "Kacper". Koleś, który ją porwał był mniej więcej w moim wieku, i właśnie w tym momencie mnie dopiero zauważył. Wiązał Julce ręce, a jej nadgarstek był nienaturalnie wykręcony i siny.

Nie zastanawiałem się długo. Pobiegłem.
Nie miałem rzadnej strategii, nie wiedziałam czy typ ma jakieś wsparcie, ale moje oczy patrzyły tylko na nią.

Gdy mnie zobaczył znieruchomiał i uśmiechnął się podstępnie. Zaczął uciekać ciągnąc zmęczoną dziewczynę za sobą.

I tak goniliśmy się, w labiryncie między samochodami.

Julka płakała i tylko mówiła " Kacper.. pomóż mi.."

Wyciągnęła do mnie ręcę, ale byłem za daleko.
Nie miałem siły już biec.

Ale nie dałem się. Pomyślałem sobie o czym motywujacym. Pomyślałem o niej. O jej kwiatowym zapachu, o tym jak siedzieliśmy przytuleni do siebie. O jej uśmiechu i płaczu...

Koleś w pewnym momencie poślizgnął się co dało mi trochę przewagi i byłem tuż za nimi.
Nagle pojawiła się czarna furgonetka, i z piskiem opon szybkl zachamowała. Już miałem Julkę w zasięgu ręki, gdy facet otwożył szybko bagażnik i włożył ją do furgonetki.

Wiedziałem, że jeśli odjadą, przegram wszystko...

Mocno rzucił Julką, jak jakąś zabawką. Wkurzyło mnie to tak mocno, że gdy miał już zamykać bagażnik, z całej siły w niego wpadłem. Upadł mocno i twardo, trzymając się za głowę. Nie mógł wstać, ale nagle pojawił sie kierowca furgonetki.

Dałem mu w twarz z pięści. Upadł na podłoże. Stałem tyłem do Julki, która leżała bezwładnie, bez żadnego ruchu i z zamknietymi oczami....

Nagle obydwoje mnie zaatakowali, kopali mnie. Broniłem się, ale niewiedziałem jak długo tak wyrzymam.

Nagle pojawił sie wkurzony Marcin Dubiel, który wręcz spadł mi z nieba. Za nim biegła Lexy, która ciągle przeklinała pod nosem.

Marcin wparował i bił sie z kierowcą, a ja z napastnikiem. Specjalnie zrobiłem unik i stanąłem za mężczyzną. Wysłałem Lexy sygnał, żeby podeszła po cicho do Julki i ją wzięła.

Gdy Lexy, po cichu podchodziła do furgonetki, przyszedł kolejny kierowca. Napewno nie był dorosły, więc nie musiałem sie o nią bać. Chwyciła go za szyję, kuła szpiczastymi paznokciami i przeklinała tak mocno, że ksiądz by jej nawet rozgrzeszenia za to nie dał.

Nastolatek wystraszył sie i zniknął za samochodami. Lexy udało sie wejść do środka, i rozwiązać Julkę. Rzuciła mi sznur, którym Julka miała zawiązane dłonie.

Szybko i zwinnie związałem umięśnionego kolesia. Trzeba przyznać, że kondycje to miał abrdzo słabą. Pdzeciwnik Marcina juz wysiadał z sił.

Kazałem Marcinowi ich związać, a sam pobiegłem do Julki, która nie dawała oznak życia...


Hejka! Jak podoba wam sie ten rodział? Dzisiaj zrobię taki maraton i możliwe, ze dzisiaj pojawią się aż 4 rodziały!❣ Eluwinaa😙

《𝓙𝓾𝓵𝓴𝓪 𝓲 𝓚𝓪𝓬𝓹𝓮𝓻》| Miłość nie zna granic... |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz