*16*

2K 132 5
                                    

Gdy odzyskałem przytomność było już ciemno co widziałam przez małe okienko w prawym górnym rogu pomieszczenia. Trochę czasu mi zajęło aby zrozumieć co się stało i w jakim aktualnie stanie się znajduje. Byłem nagi i cały brudny. Bolało mnie całe ciało zwłaszcza głowa ,dolne partie i moja dusza. Zaczęłam rozglądać się za czymś co mogłam na siebie ubrać.

Nieopodal znalazłam moje spodnie i  jakąś dużą czarną bluzę, obstawiam ,że któregoś z tych potworów. Ubrałam na siebie to co znalazłem i chwiejnym krokiem skierowałam się do wyjścia. Około dwie godziny minęły zanim dostałam się do domu normalnie zajęłoby mi to 20 minut ale mój obecny stan bardzo mi to uniemożliwiał. Zegarek w salonie wskazywał 2:00 w nocy ,po cichu starałem się wdrapać po schodach gdy nagle zapaliło się światło a za moimi plecami stała zaspana ciocia.

- Gdzie ty byłeś , wiesz jak ja się o ciebie martwiłam ,a poza tym ... O matko co ci się stało w głowę?!

- yy ja się potknąłem i uderzyłem się rozcinając trochę głowę, no po prostu byłem naprawdę nie ostrożny. Nie przejmuj się ciociu następnym razem będę bardziej uważał.

- Piłeś? Bo bardzo dziwnie chodzisz, tak trochę się zataczasz bym bardziej powiedziała.

- No trochę przesadziłam z alkoholem i się upiłem to dlatego.

- Oj ,co ja z tobą mam idź na górę, połóż się już spać ,a jutro sobie o tym porozmawiamy.

- Dobrze ciociu i dziękuję.

- Nie masz mi za co dziękować kara i tak cię nie ominie ,myślę, że dobrze sobie z tego zdajesz sprawę.

- Tak,tak wiem. Dobranoc.

Nie zważając na to jak brudny jestem dałem dziś sobie spokój z prysznicem i położyłam się na moim materacu , automatycznie usypiające ze zmęczenia.

***

Rano wstałem zdziwiony jednym istotnym faktem ,że była już dziewiąta, a nikt mnie nie obudził do szkoły a dziś jest wtorek i żadnym wypadku nie ma dziś żadnego dnia wolnego. No cóż niezbyt dużo to  zmieniło bo i tak bym nie poszedł. Wstałem zabierając ze sobą czyste rzeczy i skierowałam się do łazienki. Zamknąłem drzwi upewniając się czy na pewno do środka nikt nie wejdzie i dopiero wtedy zrzuciłem z siebie wczorajsze ubrania.

Nie mogłem się powstrzymać aby zobaczyć jak teraz wyglądam i wtedy je ujrzałem moje odbicie w lustrze. Postać w środku nie mogła być mną ja tak nawet nie wyglądam. Chłopak z lustra blady jak kafelki za nim. Jego oczy opuchnięte i podkrążone. Na jego ciele znajdowała się pełna gama kolorów siniaków i ran. Na białej skórze było pełno kontrastowej zaschniętej krwi wymieszanej ze spermą.

Ten chłopak był wykończony, wyglądał żałośnie. Kiedyś bym wyśmiał taką osobęz która tak wygląda teraz widzę ,że te osoby mają swoje powody aby wyglądać a nawet być zmęczone życiem. Pomachałam swoją ręką ,aby upewnić się czy to aby na pewno ja jednak gdy odbicie mi odmachało wiedziałam ,że tym żałosnym chłopcem byłem właśnie ja!

Siedziałem w łazience naprawdę długo aby być pewnym, że umyłem każdy skrawek mojego ciała szorowałem je w niektórych miejscach aż do krwi. I mimo dwugodzinnej kąpieli szorowania, oczyszczania wciąż czułam się tak cholernie brudny. Nie mając już innego pomysłu jak nagle stać się czystym opuściłem łazienkę. Chodzi w sumie lepiej już było w niej zostać.

- O, boże wróciłeś , a już miałem nadzieję, że cię nigdy nie zobaczę.

Jego słowa mnie raniły i naprawdę nie wiem czemu to wszystko tak przeżywam. Nie mam pojęcia dlaczego aż tak mnie nienawidzi, okej robiłem głupie rzeczy jako dziecko, ale my już nie jesteśmy dziećmi jesteśmy prawie dorośli, a zachowujemy się jak dzieci z piaskownicy ,chociaż dzieci z piaskownicy nie są tak okrutne.

- Czemu mi to robisz?

- Czemu ? Przez całe dzieciństwo mnie wyzyweś i traktować jak najgorszego śmiecia, a teraz po latach jak gdyby nigdy nic wracasz do mojego życia rujnując cały mój świat. Zabierając uwagę moich rodziców oraz moich znajomych. Moja mama bardziej przejmuje się tobą niż mną, bo jesteś delikatną omegą. Nie chcę cię tu! Chcę żebyś się wyniósł znajdź sobie nową rodzinę a nie rozbijasz moją! To przez ciebie moi rodzice w kółko się kłócą ,kiedyś tak nie było to wszystko zaczęło się odkąd ty się tutaj pojawiłeś ,zniknij proszę cię, zniknij!

- J-ja nie wiedziałem p-przepraszam...

Nie wytrzymałem  tego napięcia i wybiegłam z domu nie założyłam butów, nie wziąłem ze sobą telefonu ,niczego ze sobą nie zabrałam nawet kurtki mimo tego że jest zimno. Wszystkie emocję które się we mnie kumulowały od śmierci rodziców wybuchły niczym wulkan. Po mimo bólu mojego ciała oraz niesprzyjającej pogody gnałem przed siebie ile tylko miałam sił w nogach,w kompletnie nieznanym mi kierunku, po prostu biegłymi,i biegłem ile tylko mogłem jak najszybciej,jak najdalej od tego wszystkiego.

Czułam ,że po wczorajszym dniu od wysiłku fizycznego zaczyna łapać mnie gorączka kręciło mi się w głowie było mi strasznie zimno ,a jednocześnie tak gorąco że bym się rozebrał. Obraz przede mną zaczął się rozmazywać i jedyne co pamiętam to, że doczłapałem się do jakiejś świątyni przy lesie, a potem zapadła ciemności.

Dotknięty ciemnością losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz