*18*

2K 143 9
                                    

Andy

Siedziałem spokojnie na sofie zajadając się serowymi chrupkami i śmiejąc się z serialu który oglądałem wraz z moim przyjacielem. Aż do momentu w którym nie zadzwonił mój telefon. Niechętnie przerwałem czynność odblokowujący urządzenie.

- Halo?

- Andy zaraz będę pod domem Kaspra, wyjdź proszę pojedziemy zobaczyć Lukę.

- Nie mam zamiaru go oglądać!

- Proszę zejdź jedziemy do szpitala.

- Co , ale dlaczego do szpitala?

- Nie wiem, jeszcze co się stało.

- Dobra zejdę.

Skłamałbym gdybym powiedział że mnie to nie poruszyło. Gdy mama powiedziała że Luka znajduje się w szpitalu czułem się winny miałem wrażenie ,że to moja wina ale nie chciałem siebie obwiniać w końcu to on właz z butami  do mojego życia a nie ja do jego. Zgodnie z prośbą matki pożegnałem się z przyjacielem i ruszyłem w  stronę czekającego już auta. Droga minęła nam w ciszy, ani ja ,ani ona nie odezwaliśmy się do siebie.

Wchodząc w głąb wielkiego budynku miałem coraz większe obawy , że może lepiej byłoby jednak zostać w domu. Szłem niepewnym krokiem za moją mamą, która niemalże biegła w stronę sali na której leżał Luka. Już po chwili byliśmy przed drzwiami do sali numer 173 w której jak zdążyliśmy się dowiedzieć w recepcji leży ta hybryda.

Nie zdążyłam przyswoić informacji gdy drzwi zostały otworzone ,a moim oczom ukazał się nieprzytomny chłopiec podłączone pod najróżniejsze urządzenia oraz kroplówki.
Chwilę później moja matka ze łzami w oczach wybiegła z sali mówiąc, że idzie do lekarza i zaraz wróci. Jednak zdałam sobie sprawę, że może potrwać to trochę dłużej. Nie rozumiałam powodu jej łez dopóki Nie zbliżam się do łóżka na którym leżała drobna postać.

Wyglądam fatalnie jakby co najmniej był martwy gdyby nie to urządzenie które wskazuje puls pomyślałbym że nie żyje. Po głowie chodziło mi jak do tego doszło, i co dokładnie dolega tej omedze. Stwierdziem jednak, że siedząc tutaj i patrząc na niego nie dowiem się niczego. Dlatego postanowiłem udać się za moją mamą i sam się tego dowiedzieć.

Widziałem jak moja mama wchodzi do gabinetu lekarskiego. Szybko zbliżyłem się do drzwi przystawiając do białego drewna ucho. Zdawałam sobie sprawę ,że gdybym tam wszedł to by mnie  wyprosili, ponieważ nie jestem prawnym opiekunem.

- Dzień dobry j-ja jestem opiekunem Luki i chciałam dowiedzieć się w jakim on jest stanie.

- Witam jestem lekarzem prowadzącym pani syna. No cóż chłopiec trafił do nas wczoraj wieczorem, został znaleziony przez przechodnia w świątyni oddalonej stąd o około 7 kilometrów. Z początku chłopiec wykazywał oznaki przeziębienia , niedożywienia i był bardzo wychłodzony. Dlatego podjęliśmy leczenie w tym kierunku jednak...

Wiedziałem, że dramatyzują! Przeziębiła się biedna omega ,oj biedactwo,jednak nie jest mi go szkoda.

- Jednak?

- Okazało się, że to nasz najmniejszy problem.

- Wyziębiony ,odwodniony i niedożywiony chłopiec to wasz najmniejszy problem! Przecież to ogromny kłopot!

- Niech pani się uspokoi źle mnie pani zrozumiała, chodź mi o to , że podczas badań odkryliśmy dużo bardziej niepokojące rzeczy niż te, chodź i tych nie lekceważymy.

- Może mi pan w końcu powiedzieć bo zaraz ja nie wytrzymam.

- Myślę, że lepiej będzie jak pani usiądzie.

- Myślę że jednak wytrzymał na stojąco.

- Dobrze więc podczas badań na jego ciele odkryliśmy wiele sińców, siniaków innych ran . Zbadaliśmy go dokładnie i podejrzewamy,że on ....
, że jest taka możliwość... Bo chodź o to...

- Czy może pan się w końcu wysłowić, ile pan ma lat!

- Droga pani to nie jest taka łatwa informacja do przekazania. Pani podopieczny był napastowany sexualnie.

- C-co?  Nie rozumiem, chyba.

- Wszystkie znaki na jego ciele wskazują na to , że chłopiec został brutalnie zgwałcony. Biorąc pod uwagę, że jest on związany z Alfą jego szkody mogą nie być tylko powierzchowne. Może to być na jego psychice a nawet wewnętrznej omedze. Na szczęście wszystkiego jego organy są w 100% sprawne i nie został w żaden sposób uszkodzone. Jednak jest jeszcze mała, ale bardzo rażąca kwestia.

- Czy może być coś jeszcze gorszego do tego pakietu nieszczęść.

- No cóż przykro mi o tym mówić ale on umiera.

- Przepraszam że co! Przed chwilą pan powiedział , że nic nie ma poważnie uszkodzonego więc jak to umiera!

- Chłopak jest z łączony z Alfą. Przyjęliśmy się i zauważyliśmy, że jego ślad nie goi się prawidłowo co może oznaczać tylko jedno.

- To nie...nie możliwe on nie ma żadnej Alfy z którą się połączył!

Słyszałam jak moja mama wybucha szlochem w gabinecie. To był moment w którym postanowiłem się wycofać i wrócić do sali. Czy... Czy on naprawdę zostało z-zgwałcony? Nadal jednak nie rozumiałem o co chodziło  na końcu rozmowy , nie wiedziałem co to oznacza. Jednak wiedziałem jedno, nie jest dobrze przesadziłem i dobrze o tym teraz wiem.

Przekroczenie progu sali poczułam na sobie rażący wzrok. On ,on się na mnie patrzył! Postanowiłem przerwać tą niezręczną cisze?

- H-hej jak się cz....

- ...przepraszam

- Za co mnie przepraszasz?

-... za to że nie udało mi się zniknąć z twojego życia

- Zapomnij o tym, przyszłem z tobą  porozmawiać a nie na ciebie krzyczeć.

- ...o czym chcesz porozmawiać?

- Proszę uspokój się i nie okłamuj mnie dobrze? Powiedz mi jedną rzecz . Co za skurwiel cię oznaczył?

Dotknięty ciemnością losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz