Rozdział 1

115 3 0
                                    

Pov Johny Cage

Po tym jak ten stary dziadek mnie wybrał na pierwszego zawodnika a na przeciwnika wybrał mi jakiegoś ziomka z zieloną skórą ustawiliśmy się do walki. Te staruch krzyknął zaczynać. Ja w tym czasie odpowiedziałem.

-W pożądku czas na pokaz!

Zaczeło się uderzyłem go w szczękę następnie zadałem mu jedna serię ciosów w brzuch i twarz, kiedy chciałem zadać kolejny atak mój przeciwnik go zablokował wykręcił mi rękę, przerzócił przez ramię i opluł mnie swoim jadem czy czymś tam innym. Upadłem boleśnie na plecy, ale szybko się podniosłem na nogi i zaczęło się postanowiłem działać instynktownie czyli kopniak, kilka uderzeń z pięści, blok i użycie swoich mocy. Pierwszą rundę wygrałem teraz zaczęła się druga walka teraz była trochę trudniejsza, ale użyłem wszystkich moich sił i dałem radę wygrałem zacząłem się chwalić przed wszystkimi.

-Otóż to ha haa.* Zaśmiałem się następnie zacząłem dalej mówić*. O tak! Jestem taki ładny. * Podeszłem do innych ludzi i zacząłem wskazywać na nich palcem i powiedziałem*.
I zabieram cię na dół, zabieram cię na dół, cię na zewnątrz, cię na zewnątrz a ciebie zabieram na obiad. Tą cudowną chwilę przerwał czarodziej mówiąc.

[Shang Tsung] Pora na drugie wyzwanie panie Cage. Baraka!* Na pole walki wyskoczył facet o ile można go tak nazwać z łysą głową, kolcami wystającymi z rąk zamiast normalnych warg ma zęby wystające na zewnątrz i ostrzami wysuwającymi się z łap. Moja mina była bezcenna*.

-Mmm, okej... niezły makijaż, ale czy to naprawdę konieczne?*Kiedy to powiedziałem jak na zawołanie z jego rąk wysuneły się te ostrza i powiedział.

[Baraka] Posmakują twojego ciała.* Oby dwoje ustawiliśmy się do pozycji bojowej i walka się zaczęła mój przeciwnik używał swoich ostrych jak brzytwa ostrzy, swojej mocy, blokady i tak dalej. Ja natomiast blokowałem ataki używałem swoich mocy, seria ataków z pięści i mocy szybkości było bardzo ciężko go pokonać, ale wkońcu się udało pierwsza runda jest moja. Jak się zaczęła druga było bardzo ciężko z nim wygrać użyłem wszystkich moich sił i go pokonałem i postanowiłem się odezwać*.

--Człowiek uwielbiam te ostrza. Mój producent musi cię poznać, robimy " Tommy Scissorfist" i.

[Shang Tsung] Gratulacje panie Cage, wykończ go!

-Wykończyć go? Tak, dobrze!

[Shang Tsung] Zabij go!

Spojrzałem po pozostałych uczestnikach turnieju ich miny wyrażały tylko jedno obojętność, chęć mordu, zainteresowania i takie tam ja natomiast nie umiałem tego gościa zabić. Zawahałem się nastepnie postanowilem wziac się w garść i odwróviłem się w kierunku tego dziadka i powiedziałem.

-Zaraz, zaraz, zaraz, poczekaj sekundę! Nie zabije nikogo!

[Shang Tsung] Bardzo dobrze.* Po tych słowach wstał i przemówił do pozostałych znajdujących się w tym miejscu osób, że turniej zostanie wznowiony o świcie po tych slowach wszyscy zaczeli się zbierać. Wzrokiem szukałem tej pięknej blondynki niestety nigdzie jej nie było chciałem już wyjść z pola bitwy w poszukiwaniu mojej ukochanej, kiedy zmieżałem do wyjścia zatrzymali mnie mężczyźni. Jeden z nich miał czarne włosy z czerwoną opaską na głowie i z czarno-czerwonym stroju a drugi jest ubrany w biało-niebieski strój, nosi kapelusz i jakąś błyskotke przyczepioną do klatki piersiowej.

[Rejden]Dobrze walczyłeś.* Powiedział to ten z niebiesko-białym strojem ja postanowiłem się odezwać bardziej w taki dowcipliwy sposób.

-Dzięki. Niezły kapelusz .* Kiedy to powiedziałem drugiemu chłopakowi sie to nie spodobało i powiedział*.

Mortal kombatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz