Rozdział 12

276 40 16
                                    

W mieszkaniu cały dzień panowała głucha cisza którą zakłócali jedynie sąsiedzi i ich mała bardzo niezadowolona i głośna córeczka. Jestem prawie pewna że nam się rewanżują za hałasy ostatnich dni. W końcu tyle osób w jednym małym mieszkanku to cholerny wyczyn którym trzeba się chwalić. Na pewno było nas słychać i nie dziwie się że sąsiedzi wykorzystują teraz fakt że to oni mogą być głośniej.

Doskonale mogłam to wszystko odczuć bo od momentu wyjścia ostatniego z gości nie wystawiłam nosa z pokoju. Nie włączyłam też laptopa i nie czytałam książki a mam wrażenie że mój mózg dostał dziś zbyt dużo informacji. Informacji które nie chciały się poukładać w logiczną całość. I jeszcze ten brąz, wczoraj był przyjemny, ale dziś patrząc na ciemno-brązowy odcień ścian mam wrażenie że mnie bezczelnie hipnotyzuje. Wprowadza taki nastrój przypominający mi o tym że na dworze jest gorąco a ja mam ochotę na ciepłą kawę. Taki koszmar bo niby chcesz ale nie chcesz. Można wypić mrożoną jasne, ale to już nie to samo co gorąca kawusia z rana. Tym bardziej że dochodzi godzina dziewiętnasta. To z kolei oznacza że mam godzinę do spotkania z Adrianem i nieważne jak bardzo staram się racjonalnie wytłumaczyć to co czuje to nie mogę wymyślić odpowiednich słów.

Może dlatego też nie chce wyjść z pokoju. Mama jest w salonie, wiem bo słyszę jak się tam kręci. Nie przejdę tak by mnie nie widziała, nie ma takiej możliwości i ona to wie. Zrobiła to skubana specjalnie. To na prawdę będzie zły wieczór.

Podniosłam się z łóżka i biorąc torbę postanowiłam powoli wyjść. Co prawda od kilku godzin staram się znaleźć logiczne i sensowne argumenty by nie iść na to spotkanie ale mózg jakby chciał ale nie mógł. Bo tak, nie znam faceta ale... mi groził. Zna mój adres, poznał moją mamę kto wie co zrobi jeśli nie przyjdę, nie pójdę przecież na policje. Na myśl o Adrianie przechodzi mnie zimny dreszcz ale nie jest to odczucie strachu przed tym co może mi zrobić. Nie takiego strachu jak w przypadku, gdy czujesz że narażone jest twoje życie. Ja czuje strach podobny do tego gdy arachnofob spotyka ogromnego pająka. Albo gdy ktoś z lękiem wysokości stoi nad przepaścią. Taki nagły... ogarniający cię lek że może to co się zaraz wydarzy to tylko wymysł twojego mózgu i masz lipną nadzieje że jeśli inni się tego nie boją to ty też przeżyjesz.

Tak więc powoli podeszłam do drzwi wejściowych ale mama wyrosła jak spod ziemi.

-Alicja gdzie idziesz?

Mimo że spodziewałam się takiego zagrania od razu zesztywniałam czując jak jej wzrok wypala mi dwie dziurki na plecach patrząc to na jedno ramie to na drugie jakby nie mogła zdecydować się na które ma zwalić cały ciężar tego pytania.

-mamo ja...

-nawet nie myśl o tym by iść do tego klubu. Nie zgadzam się na kontakt z tymi...

Nabrała powietrza w płuca ale nie wypowiedziała słowa wilkołak. Wciąż wydawała się przerażona, oczy jej drżały. Instynktownie zrobiłam krok w jej stronę wyciągając łagodnie rękę. Nie mogła skupić się na jednej myśli a moje nadgarstki nieprzyjemnie mnie o tym informowały.

-mamuś spokojnie.

Jej dłonie zacisnęły się a ja poczułam również znajome mi pieczenie na karku. Całe ciepło rozeszło się po kręgosłupie i  emocje jakie czuła moja rodzicielka zaczęły mocniej oddziaływać na moje ciało. Pieprzony dar.

-jak mam być spokojna?! Zamierzałaś mi w ogóle powiedzieć? Masz przecież pojęcie jak bardzo te istoty są niebezpieczne. Ten chłopak wtargnął nam do mieszkania!

Chodziła od jednej do drugiej ściany robiąc przy tym co raz więcej hałasu, może przebije córkę sąsiadów. Korytarzyk był wąski wiec nawet nie doszła do jednej ściany a już była przy drugiej tym samym zdając się denerwować coraz bardziej. Złość która się w niej kotłowała znalazła ujście i atakowała mnie wszystkimi zasobami broni jakimi właśnie dysponowała, teraz czułam się już całkiem jak na polu bitwy a nie w domowym przedpokoju. Oczywiście mój dar przyjmował to z radością potęgując wszystko trzykrotnie. Skuliłam się tym razem cofając o krok do tylu w nadziei że bolesne uczucie zniknie bądź zmaleje ale dobrze wiem że tak to nie działa. Nie na mnie.

NaokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz