19. Świąteczny Czas

63 6 0
                                    

23 grudzień
Całe dnie w szpitalu nawet wigilię tu spędzę. Leondre obiecał że będzie że mną przez ten czas. On nie chce żebym w tym czasie była sama. W miarę się trzymam. Narazie nie jest ze mną tak źle może pożyje trochę. A może ta diagnoza była błędna. Nie myślicie. Przecież wszystko mozliwe. A źle się czuję bo podają mi leki na coś na co nie jestem chora.

Roxy już ci się pierdzieli na głowę. Musisz się ogarnąć.

-Hejka Roxy-powiedzial Leondre

-Siemka misiu - zrobiłam dziubek z ust a Leo dał mi buziaka

-Jak się czujesz?

-Dziś wyjątkowo dobrze miałam rozkmine czy wogole chora jestem.

-Ujmijmy tak jestes zdrowa jak ryba Oki?

-no pewnie

-cieszę się że mam choinkę w tym pokoju

-Wiedzę że chciałem żebyś czuła sie jak w domu.

-I za to przedewszystkim ci dziękuję mama i tata maja przyjść wieczorem.

-To fajnie może coś porobimy jakieś gry planszowe

-Moi rodzice i planszówki to niezły żart

-No przynajmniej się uśmiechasz od ucha do ucha

-A jak tam u wszystkich ze szkoły

-mówią żebyś się trzymała i przyszła do nas w końcu po nowym roku na lekcje. Żeby pogadać czy coś.

-No ja z wielką chęcią. Ale pożyjemy zobaczymy.

-co chciałbyś porobić?

-kolędy pospiewac i pierniczki zjeść

-idealnie to pospiewajmy

Spiewalismy aż wszyscy z oddziału zebrali się w moim pokoju i z nami śpiewali. Było bardzo sympatycznie. Polezelismy jeszcze z Leondre i około 17 przyszli moi rodzice

-hejka i jak tam?- Zapytałam

-Siemka to my powinniśmy pytać jak tam? - zaśmiał się tata

-dobrze się czuje

-no my też wyobraź to sobie-zaśmiał się tata-I co dziś robiliście?

-A spiewalismy kolędy i jedliśmy pierniczki. Było mega fajnie - powiedziałam

-to super a cos lekarz mówił? - zapytała mama

-nie nic mówił że jest stabilnie

-No to fajnie a Leo jak ty spędzasz święta? - zapytał mój tata

-Moja dziewczyną oczywiscie inaczej sobie tych świąt nie wyobrażam - powiedział mojemu ojcu

-bardzo ją kochasz widzę

-jest najważniejszą osobą w moim życiu i zostanie najważniejsza. - uśmiechnął się do mnie tym swoim powalającym usmiechem

-dobrze córeczko my na jutro przygotujemy jakieś potrawy i przyjdziemy kochamy cie papa

-ja was też papa - dali mi buziaki i poszli do domu. Cieszę się że się pogodziliśmy.

-Leo mam do ciebie prośbę.

-No co się stało - powiedział do mnie

-chce żebyś cieszył się z życia jak tylko możesz - powiedziałam z uśmiechem

-wiesz że zależy mi i przez dłuższy czas nie będę potrafił się z tym pogodzić - uśmiechnął się ale w oczach miał łzy przytulił mnie - chciałabyś coś do picia? - zapytał

-Pewnie ale poszłabym z tobą jeśli mogę - powiedziałam i podniosła się z łóżka ale byłam dość osłabiona.

- możesz jechać wózkiem - powiedziała pielęgniarka przyprowadzajac mi go

-Dziękuję -Miło z jej strony

Pojechaliśmy do barku na parterze szpitala i przysiedliśmy się do stolika.

-Chciałabym żebyś dał przemówienie na moim pogrzebie - powiedziałam nie patrząc na niego

-Wiesz że ja nic nie powiem bo będę płakać - powiedział

-Zależy mi i to moja ostatnia wola - Uśmiechnęłam się

-nie lubię jak tak mówisz. Nie Chcę żebyś dochodziła. - rzekł i łzy jedna po drugiej splynely mu po policzkach.

Nie Zostawiaj Mnie  /L.D. [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz