Nadal płaczący Jeongin zebrał się w sobie i z resztką odwagi jaką jeszcze miał, postanowił pójść na górę, żeby zobaczyć czy poza nim jest tu ktoś jeszcze. Chłopiec wdrapał się po schodach i zapytał cicho:
- Jest tu kto?
Jednak nie dostał żadnej odpowiedzi. Dlatego też wszedł do pierwszego lepszego pokoju, by zobaczyć czy jest pusty. Uchylił lekko drzwi i ku jego zadowoleniu, okazał się on nie należeć do nikogo. Jako oznaczenie swojego pokoju, położył na szafce koło łóżka książkę, którą cały czas miał przy sobie, a następnie wyszedł z budynku, w poszukiwaniu stałego domu lub chociaż jakiegoś znajomego. Przez chwilę przez myśl przewinęła mu się myśl, by poszukać Hyunjina, jednak po tym jak go ostatnio potraktował, szybko zrezygnował z tego.
Osiemnastolatek przechadzał się chodnikiem, rozglądając się co chwilę dookoła siebie, chcąc wypatrzeć jakikolwiek dom.
- Chyba nic tu po mnie - westchnął I już chciał zawracać, gdy poczuł szturchnięcie w bark.
- H-hej, uważaj co robisz. - powiedział, jednak tamten drugi w ogóle nie zwrócił na niego uwagi.
- Mówiłeś coś? - zapytał tamten, wyjmując z uszu słuchawki. - Młody, zgubiłeś się? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. - dodał, przyglądając się mu dokładnie.
- Może po prostu nigdy nie zwróciłeś na mnie uwagi?
- Coś mi się nie kojarzy. Jest nas tu na tyle mało, że każdy tu zna każdego. W takim razie, gdzie mieszkasz młody?
- Ja...um...- nie wiedział jak z tego wybrnąć. - Ja mieszkam n-na ulicy. - powiedział, spuszczając wzrok na dół. Dobrze, że przypomniał sobie o tym, jak Hyunjin mówił mu o domach i o tym, jak często ludzie tutaj kończą jako bezdomni.
- To w sumie wiele wyjaśnia. Jestem Hongjoong. - podał mu rękę, a Jeongin zauważył na jego nadgarstku mieniącą się w słońcu, srebrną bransoletkę z przyczepioną do niej rutą.
- J-jeongin. - odpowiedział, ściskając jego dłoń.
- Stokrotka? Ładnie...mogę zobaczyć? - zapytał, obracając w palcach wisiorek Yanga.
- Jeongin? Co ty tu robisz? - usłyszał głos, który już wcześniej do niego mówił.
- Hwang...- mruknął tamten, cofając swoją rękę.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że miałem cię zapoznać z moimi przyjaciółmi. - powiedział i pociągnął młodszego za sobą.
- Nie zbliżaj się więcej do niego. Tam gdzie Hongjoong, tam i kłopoty. - powiedział, nie przerywając swojego szybkiego marszu, który był prawie biegiem. - Co ty tu w ogóle robiłeś? I to w dodatku sam? - spytał wyraźnie poddenerwowany.
- Poszedłem poszukać jakiegoś domu...- odpowiedział patrząc w swoje buty. - W ogóle, co teraz z moim dotychczasowym życiem? Co z moimi przyjaciółmi i rodzicami? Nie chcę żeby się zamartwiali.
- Tam? Zostaniesz uznany za uprowadzonego. - odparł beznamiętnie. - Teraz uważaj, strasznie tu ślisko, więc jeśli ci się noga powinie, to wylądujesz w wodzie. - dodał i zszedł z pagórka, podając swoją rękę młodszemu.
Niedługo później stanęli przed dużą posesją otoczoną średniej wysokości kamiennym murem, ponad który wystawała przeróżna roślinność, zaczynając od krzaczków, na drzewach kończąc.
- To twój dom? - zapytał Yang, zafascynowany budowlą.
- On nie jest mój, to dom mojego przyjaciela, który mnie przygarnął, albo zrobił to po prostu z żalu. Chodź, pewnie jesteś ciekaw kim on jest.
- Więc żyjecie tu we dwóch? - spytał, na co tamten zaśmiał się. -We dwóch byłoby za nudno. Razem ze mną jest nas ośmiu.
- Waah, aż tyle? I wy tak wszyscy razem? Ale to musi być fajne. - odpowiedział, zamykając za sobą furtkę. - Ale tu ślicznie! - krzyknął i pobiegł na tył domu, gdzie znajdował się ogromny ogród. Yang spojrzał na rosnące tu rośliny. Na ogół było tu zielono, krzaki idealnie przycięte na tą samą wysokość, jeszcze inne zostały uformowane w jakieś kształty, a na samym tyle była budowana mała altanka. Podłoże usypano z drobnych, białych kamyczków, a z boku ścieżki prowadzącej gdzieś dalej, osiemnastolatek dostrzegł małą fontannę.
- Widzę, że podoba ci się tutaj. - powiedział wyłaniający się zza altany blondyn
- T-tak...przepraszam, jeśli ci w czymkolwiek przeszkodziłem, nie chciałem.
- Nic nie szkodzi. I tak już miałem kończyć, bo skończyły mi się deski i teraz muszę czekać, aż mi je dowiozą.
- Chan Hyung! Ah, naprawdę przepraszam za niego. Jest nieusłuchany. - do obecnie rozmawiającej dwójki dołączył się jeszcze Hwang.
- Hyunjin, więc to twoja zguba? - zaśmiał się. - Chociaż z tego co widzę to i tak jest bardziej grzeczny niż ty, gdy byłeś tu za pierwszym razem. - dodał, na co tamten zaczerwienił się, czując jak ogarnia go zażenowanie. - Nie ważne, co was tu sprowadza? Chcecie się czegoś napić?
- Ja nic nie chcę, to bardziej sprawa Jeongina. Chciałbym, żebyś mu wszystko dokładnie wytłumaczył, bo jesteś z nas wszystkich najdłużej w tym miejscu. No i o ile to możliwe, to o wolny pokój, bo coś czuję, że mogą z nim być problemy, biorąc pod uwagę, że już Joong zdążył się nim zainteresować.
CZYTASZ
Soul/Hyunin [✓]
FanfictionGdzie Jeongin trafia do innego świata w którym każdy człowiek to inny kwiat. !Short Storyy!