7.

241 31 10
                                    

Hwang biegł szybciej niż pozwalały mu na to jego mięśnie. Odczuwał cholerne zmęczenie spowodowane już chyba siódmym kilometrem, które biegł bez przerwy lub też uzupełnienia elektrolitów czy też energii, spożywając jakiekolwiek węglowodany. Wiedział, że to co się teraz dzieje, zaważy o przyszłości Jeongina, do którego Hyunjin czuł silniejsze emocje, związane z potrzebą opieki nad młodszym oraz sprawdzania, czy aby na pewno nic mu nie brakuje. Miał już zaplanowaną całą przemowę na temat brudów, które w tym czasie zdążył już wylać Hongjoong na dziewiętnastolatka, a nawet opracował już całą strategię jak będzie zachowywać się w danej sytuacji. Starał się przewidzieć jak najwięcej ewentualności, by później nie działać zbyt pochopnie, czego potem mógłby żałować. 

Hyunjin wbiegł do budynku od tylnego wejścia, które stanowiło wiecznie otwarte okno w łazience. Wiedział, że to co robi jest ryzykowne, w szczególności, że Kim mieszka z dość sporą grupką osób, która ciągle się powiększała. Dlatego też niektórzy mogą go rozpoznać, a wtedy z jego planu nici. Chłopak, starając się być jak najciszej penetrował każdy zakamarek domu, chcąc wiedzieć gdzie znajduje się Yang. W razie gdyby coś się miało stać, wyjął niewielki nożyk, który na jego szczęście był mocno naostrzony, że z łatwością mógłby komuś przeciąć aortę. 

Wtem zobaczył na swojej drodze jego starego znajomego, który pomógł mu w ucieczce stąd. 

- Hyunjin! Co ty tu robisz? - zapytał szeptem, by nikt go przypadkiem nie usłyszał. 

- Zgadnij. Na herbatkę przyszedłem. - odpowiedział ironicznie, przez co został spiorunowany przez wzrok starszego. - Dobra, dobra. Twój cudowny szef ma moją zgubę. Stokrotka. - powiedział, a tamten domyślił się już o co chodzi. 

- Jeongina nie odbijesz tak łatwo jak Seungmina, radziłbym ci uważać. Od ostatniego razu stał się o wiele silniejszy i bardziej śmiały w stosunku do tortur. Pomogę ci, ale muszę się ograniczyć jedynie do powiedzenia ci, gdzie on się znajduje, bo tam gdzie Jeongin, tam i on. 

- Dzięki San, jesteś najlepszy. - uśmiechnął się do niego. Gdyby tylko jeszcze zdawali sobie sprawę z tego, że jakakolwiek pomoc jest zgubna, a Hwang tylko pogorszył swoją sytuację. 

- Joong! Alarm! Kalia wtargnął do naszej bazy. Chce odbić stokrotkę, jednak udało mi się dotrzeć tu przed nim, ale to nie wszystko...mak mu pomaga. - krzyknął oddychający ciężko, po przebiegnięciu całej trasy Seonghwa.

- Dobra robota niezapominajko...w takim razie niech kalia tu przyjdzie, chętnie obejrzę to przedstawienie, które się tu rozegra, gdy już kalia tu dotrze i będzie oglądał jak jego kochana stokrotka umiera. - zaśmiał się. - Tylko trzeba tu zamontować kraty...może przeniesiemy go jednak do specjalnego pokoju, tam będzie ciekawiej i zanim on przybędzie, wymęczymy już naszą zdobycz. - dodał, spoglądając z szatańskim uśmiechem, na spokojnie śpiącego Jeongina. 

Hwang dotarł do pokoju w którym według jego znajomego, miał przebywać Yang, jednak ku jego zdziwieniu, nie było tam żywej duszy. Zdenerwowany wyszedł z pomieszczenia. Czyżby tym razem został oszukany? Nie, starszy nigdy go jeszcze nie okłamał. Ale może to dziś był właśnie ten pierwszy raz? Takie i inne tego typu myśli zaprzątały teraz jego głowę. Jeśli go tu nie ma, to gdzie jest? Ten budynek jest tak ogromny, że zanim znajdzie właściwy pokój minie dużo jego cennego czasu. Zbyt dużo w jego mniemaniu. Dodatkowo pozostali, którzy kręcili się po posesji na pewno nie byli tak przyjaźnie nastawieni do Hyunjina. Dziewiętnastolatek szarpnął się za swoje kruczoczarne włosy, dodatkowo przygryzając swoją dolną wargę, w której znajdował się kolczyk. Chciał wymyślić jakikolwiek plan działania. Bowiem wszystko co miał do tej pory w głowie, nagle z niej wyparowało, pozostawiając w jego umyśle pustkę. 

I pewnie Koreańczyk zastanawiał się tak jeszcze kilka dobrych chwil, gdyby nie przeraźliwy krzyk, który wybrzmiał w całym budynku, a w przypuszczeniach Hwanga, krzyk ten należał do jego Jeongina.

1 czy 2?

Soul/Hyunin [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz