W ciągu 10 minut doszłam do miasta. To chyba mój rekord, zawsze szłam wolno przez las i dopiero po pół godzinie wchodziłam do tej miejscowości. Od samego wejścia było widać świąteczny charakter, przykładowo na lampach powieszone były choineczki. Poszłam w stronę rynku, na którym znajdował się targ.
Na placu było mnóstwo stoisk. Były różnego typu antyki, słodycze, zabawki, głośna muzyka i tak dalej.
Obeszłam każde stanowisko, trochę mi to zajęło czasu. Dostałam wiadomość od taty, że mam już wracać. No tak, jest już ciemno i boi się o mnie. Napisał, że przed lasem będzie czekał na mnie Puppeteer. Heh, przynajmniej będę mieć jakąś latarkę. Ogarniacie? Puppeteer świeci na złoto.. Dobra, nie było to śmieszne tylko żałosne. Z zamyśleń wyrwało mnie mocne szarpnięcie.
- Patrz jak chodzisz. - popatrzyłam w stronę czteroosobowej grupki chłopców. Pierwszy, na którego wpadłam był w białej bluzie i ciemnych, chyba czarnych spodniach. Drugi miał granatową bluzę i jasne spodnie. Trzeci miał na sobie brązową skórę i też chyba czarne jeansy, a czwarty był cały na zielono. Wszyscy mieli założone kaptury.
- Przepraszam..- powiedziałam cicho i wyminęłam ich. Odwróciłam się, ten, na którego wpadłam również się na mnie patrzył. Skręciłam za rogiem i założyłam słuchawki na uszy. Powoli udałam się pod las.
- Co tak długo?- usłyszałam głos lalkarza. Uśmiechnął się do mnie ' promiennie '.
- Wybacz, wpadłam na takich jednych typków. - spiorunował mnie wzrokiem.
- Ale nic ci nie zrobili?- zmarszczył brwi.
- No jasne, że nie. - złapałam go za rękę.- Przecież umiem walczyć. - uśmiechnęłam się. Reszta drogi minęła nam w ciszy.
Bardzo szybko dotarliśmy pod dom.
- Jesteśmy!- krzyknęłam siadając na kanapie obok L.Jacka. Wystawił do mnie dłoń z cukierkami.
- Chcesz?- spytał z uśmiechem ukazując swoje ostre niczym brzytwa zęby.
- Podziękuję. - również się uśmiechnęłam. - Co oglądasz?
- Nic ciekawego nie ma.- powiedział i poszedł do kuchni. Od razu chwyciłam za pilota i rozglądałam się po kanałach telewizyjnych.
- Chcesz cukiereczku? - odwróciłam się do klauna. Robił sobie drinka. Ja pierdziu, jakby mój ojciec usłyszał, jak Jack proponuje mi alkohol to nie wiem jakby się to wszystko skończyło. Pokiwałam przecząco głową.Po dwóch godzinach Jack był totalnie pijany. Przystawiał się do mnie. Zawołałam Puppeteera, zanieśliśmy pijanego do swojego pokoju.
- Co za pijak. - powiedział złotooki i pokręcił głową. - Rozumiem, można się napić, ale nie tyle bez żadnej okazji..- spojrzał na mnie. - Ale ty nie piłaś, prawda?
- Jeszcze tego by mi brakowało. Miałabym niezły wpierdziel od ojca.- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Racja, racja. No i jeszcze dodatkowo ode mnie.- zaśmiał się i jedną ze swoich nici mnie poklepał po plecach. Muszę przyznać, że było to dosyć fajne uczucie.
- Wiesz, idę już spać.. - ziewnęłam i udaliśmy się do mojego pokoju.
Szybko zasnęłam.
CZYTASZ
Córka mordercy
Fanfiction" Hejka! Nazywam się Kathreen, ale możecie mi mówić Kate. Mam 16 lat i kocham muzykę. Mieszkam w lesie, w dosyć dużym domu. Moim ojcem jest dosyć znany Jason The Toy Maker. Oprócz mojego taty mieszkają z nami Candy Pop, The Puppeteer oraz Laughing...